~13~

1.5K 62 1
                                    

Dzień po dniu, tydzień po tygodniu, a czas jakby stanął w miejscu. Długo nie mogłam przyswoić do siebie myśli, że zostanę matką małego potworka. Byłam pewna, że nie minę się z konsekwencjami, ale każdy zwykle utrzymuje się w nadzieji, że jednak wszystko będzie dobrze. W mojej sytuacji, przysłowie "nadzieja matką głupich", najbardziej się sprawdzała. Nie przepadałam za dziećmi i nie byłam gotowa na macierzyństwo, a świadomość, że niedługo zostanę obdarowana mniejszą kopią mnie i Piera, napawała mnie strachem i rozpaczą. Najgorsze jednak było to, że wampir nic nie wiedział o ciąży, chociaż się domyślał, oczywiście miałam w zamiarze poinformować go o tym z lekka przerażającym faktem.

Jedyne, czego trzeba było jeszcze dokonać, to Piere musiał napić się mojej krwi. Bałam się, ale to musiało się wydarzyć, więc przy nadarzającej się okazji, chciałam tego dokonać, by mieć z głowy kolejny problem.

Gotowałam spaghetti, gdyż byłam głodna, ale też zmeczona, więc po zjedzonym posiłku, udałam się do swojego pokoju, gdzie rzuciłam się wręcz na łóżko i wtuliłam twarz w miękką poduszkę. Obróciłam się na plecy i dłonią powędrowałam do już lekko widocznego brzuszka, w którym rozwijała się mała istotka. Pogładziłam delikatnie brzuch i uśmiechnęłam  się pod nosem. Wyobrażałam sobie moje małe maleństwo, które po przyjściu na świat, będzie moim nowym zajęciem. Przerażała mnie myśl nocnych pobudek, ciągłego płaczu, zabrudzonych pieluch, niemowlęcych wymiocin i innych rzeczy, które związane są z dziećmi.

Przymknęłam powieki, by móc choć przez chwilę odpocząć, jednak nie dana była mi chwila snu, gdyż poczułam uginający się materac. Otworzyłam oczy i posłałam pytające spojrzenie wampirowi.

-Stało się coś? -zapytałam.

-To może ty mi powiesz, co oznaczają te ostatnie napady torsji i pożeranie kilogramów jedzenia, jak dla całego wojska? -powiedział, a ja obawiałam się przed powiedzieniem mu prawdy.

-Bo ja... No bo... Jestem w ciąży -wydukałam nie patrząc brunetowi w oczy.

-Dlaczego wczesniej tego nie powiedziałaś? Spodziewamy się dziecka! -krzyknął, lecz nie ze zdenerwowania, a szczęścia.

-Bałam się -bąknęłam.

-Nie masz czego. To kolejny krok do naszej wspólnej przyszłości, może odrobinę za szybko, bo nie jesteś jeszcze na to gotowa, ale damy sobie radę -powiedział, łapiąc mnie za rękę i splatając nasze palce. -Zamieszkasz ze mną, wychowamy nasze dziecko na wampirzego księ...

-Dokończ -mruknęłam.

Brunet spuścił głowę i nie wiedząc co zrobić zamilkł. Poirytowana szturchnęłam go łokciem, ale nie zareagował.

-Mów, szybko.

-To dość skomplikowane, ale tak, czy inaczej dowiedziała byś się. W wampirzym świecie, każdy ma swój status, mój jest najwyższy zaraz po ojcu i delikatnie mówiąc, jestem księciem -powiedział, to tak szybko, że musiałam dobrych kilka minut analizować, to co wyszło z jego ust.

-Jesteś władcą? -wyszeptałam.

-Jeszcze nie, ale nie zrozum tego źle...

-Znalazłeś mnie i spłodziłeś potomka, by móc uzyskać pełne prawa do tronu!? -prawie krzyczałam.

-Nie, daj mi wszystko wytłumaczyć. Nie mam ochoty sprawować władzy nad innymi, ale to mój obowiązek, gdyż jestem jedynym potomkiem ojca. Uwierz mi, że zawsze chciałem założyć rodzinę, normalnie pracować i mieć piękny dom z ogródkiem, ale nie jest mi to dane -jego głos, z każdym słowem się załamywał.

-Ale ja nie chcę kolejny raz opuszczać mojego rodzinnego domu, gdzie wszystko się zaczęło. Nie chcę, rozumiesz? Znowu zostanie odebrana mi wolność i miejsce, w którym osiągałam wiele celów -wyrzuciłam z siebie, a moje oczy zaszły łzami.

-Kochanie, rozumiem, ale nic w tej sprawie nie zrobię. Decyzja należy do mojego ojca, a ja nie mogę się mu sprzeciwić -widziałam, że moje cierpienie udziela się jemu, ale nie potrafiłam opanować lecących łez.

-Ja tak bardzo nie chcę -załkałam, ale wiedziałam, że to nic nie da.

-Damy radę, obiecuję ci, że porozmawiam z ojcem -powiedział i przyciągnął mnie do siebie całując w czoło.

W takich momentach, powinno czuć się strasznie, ale wszystko mi minęło, tak szybko, jak przyszło.

Siadłam okrakiem na kolanach Piera i wpiłam się w jego miękkie usta. Wplątałam swoją dłoń w ciemne włosy mężczyzny i przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie. Brunet wziął się za zdejmowanie opinających moje pośladki, szarych legginsów. Skończyło się na tym, że po chwili byliśmy całkiem nadzy. Wampir sięgnął po coś za poduszkę i wyjął małą paczuszkę prezerwatyw. Uczucie podniecenia w podbrzuszu wzrósł o jeszcze bardziej, widząc jego dużego przyjaciela.

-Miejmy nadzieję, że nie pięknie -mruknął i założył kondoma na swojego gotowego do działania członka.

Pochylił się nade mną i wpił mocno w moje już lekko spuchnięte usta, wchodząc we mnie mocno. Poruszał się szybko, ale też delikatnie, co zwiększało przyjemne uczucie w podbrzuszu. Jedną dłoń trzymał przy mojej głowie głowie, by nie stracić równowagi, a drugą ugniatał moją pierś. Z wielkiej przyjemności, którą dawał mi wampir drapałam jego plecy, nie martwiąc się zadrapaniami, jakie mu wyrządziłam, gdyż rany zniknęły by w niedługim czasie. Jęczałam z rozkoszy, a brunet sapał tuż nad moim uchem, co bardzo mnie podniecało.

-Pie-er do-ochodzę -wyjęczałam i w tamtym momencie moim ciałem wstrząsnął silny dreszcz, a moje plecy wygięły się w łuk, gdy doszłam wykrzykując imię Piera.

Wampir tłumiąc swój jęk wpijając się w moje wysuszone usta, doszedł. Zrobił ostatnie kilka pchnięć, a ja głośno zajęczałam, po czym wyszedł ze mnie i wyrzucił zużytą prezerwatywę na podłogę. Po chwili położył się  obok mnie i pocałował w czoło, aby przesunąć do siebie.

-Idziemy pod prysznic? -zaproponowałam.

-Z chęcią -mruknął i w mgnieniu oka, znalazłam się w ramionach bruneta.

Poczułam delikatny wiatr, a gdy mrugnęłam, byliśmy w kabinie, gdzie gorąca woda zaczęła spływać po naszych ciałach nasiąkniętych zapachem seksu. Mężczyzna chwycił gąbkę i nalał na nią sporą ilość żelu o zapachu miodu, po czym wziął się za mycie moich ramion, szyi, pleców, piersi i brzucha, a resztę zrobiłam sama. Skończyłam myć siebie i by pomóc wampirowi umyłam jego umięśnione plecy.

Wyszłam z kabiny pierwsza, owinęłam się ręcznikiem i stanęłam przed zaparowanym od temperatury wody lustrze. Przetarłam go ręką i spojrzałam w swoje odbicie.

Moje ciemne włosy podrosły o kilka centymetrów, a twarz stała się bardziej rumiana, niż niegdyś. Zobaczyłam za sobą bruneta, który po chwili objął mnie ramionami od tyłu i schował twarz w zagłębieniu mojej szyi.

-To wampiry mają odbicie? -zapytałam żartobliwe.

-Zdecydownie za dużo książek, skarbie -zaśmialiśmy się.

〰〰〰〰〰〰〰

Leżałam na łóżku i czytałam książkę, a wampir uważnie obserwował mój brzuch. Nie zwracając już na nic uwagi zaczytałam się w kolejnym rozdziale, nie czując nawet, kiedy brunet, zaczął składać na moim brzuszku mokre pocałunki. W końcu zassał się w pewnym miejscu, a ja wyrwana z lektury, zachichotałam pod nosem.

-Piere, to łaskocze -dalej się śmiałam, a wampir podniósł na mnie wzrok i szeroko uśmiechnął.

-Słodko się smieke

Pragnę śmierci [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz