~10~

1.8K 71 2
                                    

-Nie mogę -szepnęłam.

-Ja, przepraszam -jęknął i schował twarz w dłonie.

-Posłuchaj - chwyciłam jego dłonie w swoje, żeby zwrócić jego uwagę na mojej osobie. -To też moja wina, więc nie obwiniaj siebie. Ostrzegałeś mnie, ale ja nie chciałam, proszę Piere. To był impuls, pragnienie dotyku i uwagi drugiej osoby.

Chłopak wtulił się we mnie i przyciągnął tak, abym siedziała mu na kolanach, a plecami opierała o jego nagi tors.

-A teraz daj mi się ubrać, bo nie będę paradować roznegliżowana po domu - zaśmiałam się, żeby rozluźnić atmosferę.

Zeszłam z jego kolan i podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam obcisłe, czarne legginsy, białą bluzę przez głowę i bieliznę. Ubrałam się przy wampirze bez skrępowania, gdyż nie miałam czego się wstydzić, skoro widział mnie nagą. Po za tym nie byłam ani za gruba, ani za chuda, więc nie czułam się jakoś wstydliwie.

-Śniadanie zrobione? -pytam i posyłam mu pierwszy od kilku długich lat ciepły uśmiech.

-Oczywiście Madame -wstał i zrobił książęcy ukłon, po czym wystawił dłoń w moją stronę, abym ja chwyciła, tak też zrobiłam.

Zeszliśmy razem do kuchni, gdzie na stole stały talerze i miseczki, z różnymi potrawami. Chłopak odsunął mi krzesło, po czym przesunął, jak na gentelmena przystało. Usiadł zaraz przede mną, a ja zaczęłam jeść.

-Czemu nie jesz? -zapytałam.

-Mogę, ale nie muszę, gdyż chyba wiesz, czym się żywię -posłał mi znaczące spojrzenie.

-Oh, no tak -mruknęłam. - To może chcesz, no wiesz?

Odchyliłam lekko głowę, żeby zrozumiał o co chodzi. Pokręcił gwałtownie głową i spuścił wzrok w dół, byleby na mnie nie patrzeć.

-Boję się, że jeśli spróbuje, to nie dam rady zapanować nad sobą, tak jak wcześniej, za bardzo mnie przyciągasz, musimy poczekać -wytłumaczył, a ja jedynie kiwnęłam.

Dostałam jeszcze trochę czasu na oswojenie się z sytuacją, więc nie było tak źle. Widać było, że nie chciał zrobić mi krzywdy albo czegoś, czego będę żałować.

-Dziękuje -powiedziałam.

-Za co? -spojrzał na mnie niezrozumiale.

-Za wszystko i nie obwiniaj się za wcześniejszy wybryk, bo wina leży po obu stronach, a ty robisz z tego nie wiadomo co -mruknęłam i wzięłam się za sprzątanie po posiłku.

-Zostaw, ja to zrobię -odebrał ode mnie naczynia i w zawrotnym tempie sprzątnął ostatnie resztki, a ja ruszyłam na górę.

Poszłam w stronę sypialni rodziców i zdziwiłam się, gdyż wcześniej przeoczyłam jedne drzwi po drugiej stronie korytarzu. Podeszłam do nich i otworzyłam je.

Szare ściany, małżeńskie łóżko, meble, jak dla nastolatka i półki, które zapełnione były zdjęciami. Podeszłam do jednej z nich, a moje serce przyspieszyło rytm. Na oko dziesięcioleci chłopiec o bujnych ciemnych lokach i identycznych oczach jak moje, trzymał na kolanach małą brunetkę, która miała może trzy latka.

Boże!
To byłam ja...

Niezmiernie podobni, na kolejnym zdjęciu cała rodzina, ale dlaczego ja nie pamiętałam swojego brata?

W poszukiwaniu jakiś informacji, przeszukałam każdą szafkę, szufladę i półkę.

-Piere! -krzyknęłam.

-Tak?

-Potrzebuje pomocy, musimy znaleźć informacje na temat tego chłopca, chyba mojego brata -powiedziałam.

-Wrócę za jakieś pół godziny -mruknął i już go nie było.

Szukałam dalej, aż natrafiłam na książkę, która coś mi przypominała.

-No tak -szepnęłam.

-Lena! -krzyknął Arche. -Ile razy mam ci mówić, że masz nie dotykać moich rzeczy?

-Pseplasam -wysepleniłam i mocno przytuliłam swojego braciszka.

-Dzieciaki, ja i mama jedziemy na chwile do cioci. Arche przypilnuj Leny, dobrze? -tata spojrzał na lokowatego bruneta.

-Jasne, cześć -mruknął i usiadł na łóżku, biorąc mnie na kolana.

Tata wyszedł, a mój brat włączył mi bajki i wyszedł, zostawiając mnie samą w pokoju. Długo nie wracał, więc wystraszona poszłam go szukać.

-Archie! --krzyknęłam, ale nikt nie odpowiedział.

Bruneta nigdzie nie było, więc niewiele myśląc wróciłam do jego pokoju i znowu oglądałam bajki.

Miałam jedynie trzy lata, więc mało go pamiętałam. Mój brat wyszedł i nie wrócił, przecież to był dziesięciolatek, nic nie wiedzący o życiu. Przypomniałam sobie, że po tym wydarzeniu często bywała u nas policja i jacyś ludzie. Byłam mała i nic nie rozumiałam, lecz teraz uświadomiłam sobie, że mój starszy o siedem lat brat zaginął.

Gdzie poszedł?

Czy ma nową rodzinę?

Radzi sobie?

Po co odszedł?

Czy on w ogóle żyje?

-Nic nie znalazłem -usłyszałam głos, przez co podskoczyłam, a łzy niespodziewanie spłynęły po moich rozpalonych policzkach. -Co się stało?

-On uciekł -zdołałam wykrztusić jedynie to, by po chwili zapaść w ciemność.

Pragnę śmierci [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz