~17~

1.1K 42 0
                                    

Piere Pov:

Czas stał w miejscu, gdy patrzyłem na mój cały świat.
Wyglądała jakby spała, lecz ona nawet nie oddychała.
Trzymałem jej drobną, zimną i bladą dłoń, która powinna teraz zatapiać się w moich włosach.
Zamknięte oczka, lecz gdy otwarte, świecące miłością.
Pełne, jednakże blade usteczka, które pragnę kosztować całą wieczność.
Chcę móc mocno ją do siebie przytulić i powiedzieć jak bardzo ją kocham.

-Kocham cię, wiesz? -szepnąłem całując jej delikatną dłoń. -Musisz walczyć, jesteś bardzo silna. Nie możesz mnie zostawić.

Kochałem ją całym swoim sercem, które zaczęło bić dla niej. Nie ważne, że wampir, lecz ważne, że kocha.

Piere? Mogę do niej wejść?

Głos brata mojej kruszynki odbił się od ścianek mojego mózgu.

-Wrócę za chwilke, masz gościa -mruknąłem.

Powoli wstałem, musnąłem jej zimne usteczka i wyszedłem z sypialni. Archie skinął mi głową dziękując, po czym zniknął za drzwiami pomieszczenia, z którego przed chwilą wyszedłem.

Archie Pov:

Moja mała siostrzyczka leżała na łóżku bez jakiej kolwiek oznaki życia. Moje serce scisnęło się na sam widok. Czy ja wyglądałem tak samo? Jednak zwyczajna przemiana trwała trzy dni, a Lena nie budziła się od tygodnia.

Postąpiłem nie rozważnie zostawiając ją tamtego wieczoru samą w domu. Uciekłem od wszystkiego, ale gdy w gazetach zaczęły pojawiać się artykuły o moim zaginięciu zrozumiałem, że wszystko co zrobiłem nie miało sensu. Moja rodzina mnie kochała, pomimo, że posiadałem dar. Jednak nie mogłem cofnąć czasu, stało się, lecz to był mój wybór.

-Przepraszam Leno za wszystko, co cię spotkało. Jako starszy brat powinienem cię chronić, opiekować, a ja najzwyczajniej w świecie uciekłem od problemów. Myślałem, że wszyscy uważają mnie za dziwaka i nie chcą mnie, dlatego odeszłem -wytłumaczyłem szeptając. -Nigdy o tobie nie zapomniałem, byłaś i jesteś moim oczkiem w głowie. Musisz się obudzić, rozumiesz? Chcę, żebyś poznała moją żonę, która po mimo, że cie nie zna, to się o ciebie martwi i moje dzieci.

-Przyjdę później, kocham cię maluchu -pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z pokoju.

Pozwoliłem jej na tyle cierpienia, a sam żyłem jak król.

Lena Pov:

Słyszałam wszystko doskonale i nie miałam nieczgo za złe swojemu bratu. Cieszyłam się, że ułożył sobie życie , ale pamiętał o mnie. Ja o nim mało co, ale jakieś wspomnienia zostały.

Wszyscy mówili, że mam walczyć, ale jak? Czułam się jak w studni na samym jej dnie, skąd trudno się wydostać. Próbowałam, ale nie było sposobu na uwolnienie się, jednak nie poddawałam się i robiłam wszystko by się obudzić.

Spojrzałam w górę i pomyślałam, że chcę znaleźć się tam na górze. Wir jaki powstał wokół mnie i ta przerażająca ciemność, która chwilę później zapadła.

Otworzyłam nie pewnie oczy...

Leżałam w wysokiej trawie, na jakiejś łące. Lecz mrok jaki tu panował nie dodawał jej żadnego uroku. Wstałam lekko się chwiejąc, lecz utrzymałam równowagę. Rozejrzałam się dookoła.

Czy to piekło?

Ciemne drzewa bez ani jednego liścia. Wszystko dookoła martwe i smutne.

-Lena? -dobrze znany mi głos wymówił moje imię.

Odwróciłam się, ale nikogo nie było. Usiadłam na ziemi zrezygnowana, lecz za chwilę położyłam się w poprzedniej pozycji, kiedy się obudziłam i zamknęłam oczy.

-Budzi się -ktoś szepnął.

Otworzyłam oczy, ale od nagłego promieniowania wszystkich przedmiotów zamknęłam je z powrotem. Poczułam jak ktoś ściska moją rękę, a dobrze znany dotyk zmusił mnie do kolejnej próby otwarcia oczu. Poszło bez problemu, ale wszystko wydawało się takie inne. Jakby ktoś nasycił bardziej kolory, które widziałam o wiele wyraźniej. Obraz przed oczami był ostrzejszy, ale napawał mnie zdezorientowaniem.

-Spokojnie po przemianie, możesz czuć strach, dezorientacje i lekkie zawroty głowy -powiedział Carl.

Niepewnie usiadłam na łóżku i spojrzałam na smutnego Piera. Ścisnęłam jego dłoń i oprzytomniała wpiłam w jego usta. Szczęście jakie wtedy czułam, było nie do opisania. Byłam jak nowo narodzona, wszytko wokół stało się lepsze.

-Kocham cię -szepnęłam do mojego ukochanego.

-Ja ciebie też -widząc moje wesołe nastawienie sam się uśmiechnął.

-Jestem głodna -mruknęłam, a pragnienie, które pażyło moje gardło, nie dawało mi spokoju.

Mężczyzna w momencie podał mi woreczek napełniony krwią, a ja zabrałam się za picie go. Głód stawał się mniejszy, ale pragnienie nadal nie ustępowało.

Poczułam ogarniającą mnie złość, wręcz wściekłość. Wyskoczyłam z łóżka i w momencie znalazłam się na samym dole posiadłości. Przechodząca kobieta posłała mi uśmiech, ale widząc furię w moich oczach przestała się uśmiechać i zaczęła uciekać. Nie wiele myśląc pobiegłam za nią, nie zdążyła zrobić kroku, a ja trzymałam ją w swoim ramionach. Czułam słodki zapach krwi.

Jej krwi...

Żyła, która zachęcająca przyspieszyła tłoczenie krwi, była dla mnie cudownym widokiem. Chciałam się w nią wgryźć i skosztować tego smakowitego płynu, ale zostałam brutalnie odepchnięta, przez co z impentem uderzyłam w ścianę. Siłą z jaką o nią uderzyłam, ta pękła i w niektórych miejscach rozkruszyła się. Pomyślałam o moim brunecie, który chwilę później trzymał mnie z całej siły, ale pomyślałam, że chcę znaleźć się w jego sypialni, poczułam wirowanie, a gdy otworzyłam wcześniej zamknięte oczy, siedziałam na łóżku chłopaka. Czułam się jak bestia, której krzywdzenie innych sprawia przyjemność, a myśl, że potrafiłam się teleportować napawała mnie wyższością.

To co się ze mną działo, było nie do opisania. Kontrolowała mnie furia...

Piere Pov:

Lena nie była sobą, żaden młody wampir się tak nie zachowywał. Coś nią kontrolowało, przecież ona chciała zabić człowieka, owszem często to robiliśmy, ale gdy nie mieliśmy pożywienia. Do tego potrafiła się teleportować, co było nie lada zaskoczeniem, bo jedynie kilka wampirów miało tę zdolność.

Myśl, że to nie moja Lena przerażała mnie. Miałem nadzieje, że to minie, może to chwilowe? Chciałem by tak było.

Pragnę śmierci [ZAKOŃCZONE] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz