Rozdział V : Wesołe miasteczko

503 26 2
                                    

~Majka~

Gdy Mikołaj poszedł (choć trudno było go wygonić z mojego domu) ja udałam się do pokoju. Zajrzałam pod łóżko gdzie dostrzegłam pudełko. Natychmiast je wyciągnęłam. Pudełko nie było wielkie, ale też nie było małe. Otworzyłam je i natychmiast w mojej głowie pojawiła się masa wspomnień. Pewnie zastanawiacie się, co się w nim znajdowało. Nie zaskoczę Was chyba mówiąc, że były tam zdjęcia moje i Alana. Oglądałam każde z nich dokładnie i po kolei, jakby bojąc się, że pewnego dnia mogą one zginąć, a ja mogę ich już nigdy więcej nie zobaczyć. Każde zdjęcie budziło wspomnienie pięknej histori. Histori, której głównymi bohaterami byłam ja i Alan. Z każdą kolejną fotografią z moich oczu wypływały łzy. Tak bardzo za nim tęsknię. Oglądając zdjęcia zasnęłam.

Następnego dnia

Przed szkołą przyjechał po mnie Mikołaj. Udaliśmy się na zajęcia. Po nich chłopak oznajmił, że gdzieś mnie zabierze. Nie mogłam doczekać się żeby zobaczyć co ten osobnik wymyślił. Naprawdę zbliżyliśmy się do siebie. Teraz nie wyobrażam sobie życia bez niego. Ten chłopak naprawdę odmienił moje życie. Zapewne nie poradziłabym sobie bez jego osoby w sytuacjach takich jak ta wczorajsza.

Po zakonczeniu wszystkich zajęć wyszłam przed budynek szkoły. Rozejrzałam się i zauważyłam że przed swoim sportowym autem czeka na mnie nie kto inny jak Mikołaj. Uśmiecha się w miom kierunku. Podchodzę do niego.

- Cześć księżniczko. Porywam Cię. - szepcze mi do ucha po czym całuje w policzek.

- Hejka. Czy mam się bać?

- Mnie? Zawsze.

- Haha dobrze wiedzieć.

- No to zapraszam królową do auta. - powiedział po czym otworzył mi drzwi samochodu.

- Już wsiadam rycerzu. - odparłam po czym po chwili znajdowałam się w jego sportowym wózku i zapinałam pasy. Chłopak obkrążył samochód, po czym usiadł na miejscu kierowcy. - Do kąd mnie zabierasz?

- Ciekawość to pierwszy stopień do piekła skarbie.

- Ej!

- No co no?

- Już nieważne.

Po zakończeniu naszej krótkiej rozmowy, włączyłam radio. Leciała właśnie moja ulubiona piosenka. Zaczęłam śpiewać (raczej pod śpiew to podchodziło chyba) wraz z wokalistą. Mikołaj zerknął na mnie rozbawiony, po czym znowu zaczął patrzeć na drogę. Na jego ustach widziała uśmiech, a ja wciąż śpiewałam. Gdy piosenka się zakończyła, chłopak odezwał się.

- Żeby nie było, że się czepiam ale chciałbym jeszcze słyszeć.

- Ha, ha, ha bardzo śmieszne - wytknęłam mu język

- Cieszę się, że się ze mną zgadzasz. - powiedział i zaczął się śmiać.

- Długo jeszcze?

- Niecierpliwa jesteś księżniczko. Już niedługo. Jakieś 10 minut.

Faktycznie tak jak powiedział chłopak dotarliśmy na miejsce w ciągu 10 minut. Gdy wyszłam z samochodu moim oczom ukazało się wesołe miasteczko.

- Jak ja dawno nie byłam w wesołym miasteczku. Jejku jejku dziękuje!!! - rzuciłam się na chłopaka i mocno go przytuliłam.

- Czyli cieszysz się z tego, że Cie tutaj zabrałem?

- Pytanie. Oczywiście.

- Mam nadzeje, że taki humor będziesz miała już zawsze. - spojrzałam na niego ze zdziwieniem - już nic nic, więc nadchodzimy. - powiedział po czym złapał mnie za rękę i ruszył w kierunku wejścia.

Spędziliśmy tam całą resztę dnia. Naprawdę wspaniele się bawiłam. Dawno nie spędziłam tak wesoło czasu. Chodziliśmy od atrakcji do atrakcji wciąż się śmiejąc. Robiliśmy sobie pełno zdjęć. W skrócie było zajebiście. Gdy byliśmy już zmęczeni, Mikołaj postanowił odwieść mnie do domku. Chłopak wysiadł z auta, otworzył mi drzwi, a następnie podał rękę. Skorzystałam z jego pomocy, chwyciłam ją i wstałam. Podziękowałam mu, po czym pożegnałam się całusem w policzek i ruszyłam w kierunku mojego domu. Niestety na trawniku przed nim znajdował się pies mojej sąsiadki, którego nie zauważyłam i potknęłam się o niego. Głupi zwierzak - mówiłam w myślach. Roześmiany Mikołaj od razu do mnie podbiegł, lecz przy samym końcu swojej podróży on także nie zauważył psa i wylądował na mnie. Obydwoje zaczęliśmy się śmiać. W pewnej chwili rycerz wykorzystał sytuacje i pocałował mnie. Ja w niedługim czasie odwzajemniłam pocałunek. To było coś niesamowitego. Motyle w moim brzuchu oszalały, a ja sama nie byłam lepsza. Nie skłamę mówiąc, że było to coś magicznego...

________________________________________________________________________________

Nie za dużo tych rozdziałów jak na jeden tydzień miśki? Postanowiłam, że dzisiaj dam jakiś wesoły rozdział :D. Za wene dziękuję piosenką 5 seconds of summer przy których słuchaniu pisałam ten rozdział. Mi osobiście się on podoba, ale jeżeli ktoś ma inne zdanie proszę się ze mną nim podzielić. Mam wenę na następne rozdziały i z tego powodu się cieszę :D Nie obiecuje ale w tym tygodniu postaram się jeszcze coś napisać.

Do nastepnego miśki ;****

Nigdy Cię nie zapomnęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz