XI

38 2 0
                                    

Obudziłam się na podłodze, w sumie nie miałam pojęcia dlaczego. Ostatnie co pamietam to tylko składniki, które wymieniła Ada.
Przeszukałam sypialnię, kuchnie i salon nie znalazłam Piotrka, w końcu otworzyłam drzwi łazienki no i tam był. Stał nad umywalką, trzymał się jej jakby dopingował samemu sobie.
-Heeej... kotek.-Powiedziałam zerkając przed niego, w umywalce leżała łyżka.
-Piotrek, o co chodzi?-Zareagowałam już trochę bardziej przerażona.
-Stoję tu od 2 godzin i staram się to zrobić..-Powiedział po chwili.
-Kochanie.. Ale co?-Zapytałam, bo zapomniałam, że oko bliskiej mi osoby też jest na liście składników.
-No staram się dla ciebie wydłubać to oko.-Powiedział zaciskając zęby.
-O nie nie nie!-Powiedziałam szybko.
-Kochanie..-Tym razem ja przerwałam mu pocałunkiem.
-A dlaczego obudziłam się na podłodze?- Zapytałam, bo byłam jednak ciekawa tego, czemu mnie nie zaniósł do sypialni.
-Nie wiem jak ci to wyjaśnić.. No zasłabłaś i byłaś tak ciężka, że nie mogłem cię przenieść, a to było naprawdę dziwne..- Powiedział.
-Aha, sugerujesz mi, że jestem gruba, Ok.-Odwróciłam się na pięcie i poszłam do sypialni, tak był poniedziałek, ale w takim stanie nie pójdę do szkoły, raz na jakiś czas może się zdarzyć, Piotrek tez nie poszedł.
Po 10 minutach przyszedł Piotrek.
-Już jest dobrze? Nie chciałem cię obrazić, powiedziałem, że to było dziwne, zwykle jesteś lekka.- Powiedział obejmując mnie na łóżku. Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchałam się w dźwięk jego nie bijącego serca z myślą, że jednak coś usłyszę.
-Trzeba się spieszyć...-Powiedział.
-Huh?- Wydukałam.
-Skarbie, przywiozę głowę słonia, specjalnie dla ciebie.- Powiedział w pośpiechu.
-Czekaj, JAK!?- Zapytałam szybko.
-Polecę do Afryki!- Powiedział ubierając się w coś wyjściowego.
-Ale to zajmie ci kilka dni! Do tego czasu może mnie nie być!- Powiedziałam zaczynajac płakać.
-Polecę na skrzydłach nietoperza.-Powiedział chwytając kurtkę. Zaczęłam się śmiać.
-Umiesz mnie rozbawić.- Powiedziałam, po czym spojrzałam na jego poważną minę.
-Hehe.. przepraszam, kocham cię!!- Powiedziałam widząc, że chwyta za klamkę.
-Ja ciebie tez, bardzo.- Powiedział, wychodząc.
Ja znudzona, udałam się do kościoła, aby się pomodlić o Piotrka, o mnie, Wiktorię i Dominikę, a o Kubie nie wspomnę.
Gdy już wstałam, by udać się do wyjścia z kościoła, usłyszałam, jak ktoś mnie wola po imieniu, odwróciłam się, zobaczyłam postać, która przedstawiła się jako Bóg. Odrazu uwierzyłam we wszystko, ponieważ „Błogosławieni ci, którzy nie wiedzieli, a uwierzyli".
Rozmawialiśmy o wszystkim, powiedział mi, ze Piotrek wpadł pod samolot, ale żyje i że mnie w tym momencie zdradza, zapłakałam. Gdy już zrobiło się późno, powiedział mi:
-Kochana moja córko, ja jestem jedyna bliska ci osobą.. Proszę.- Powiedział podając mi swoje oko.
-Dobry Ojcze, dziękuje.- powiedziałam, po czym zniknął. Siedziałam z tym okiem w ręku jeszcze przez godzinę.
Około 18 wróciłam do domu, był tam Piotrek, z ogromnym workiem.
-To głowa słonia?- Powiedziałam jakby mnie to nie obchodziło.
-I ogon konia!- Powiedział - Moj koń to przeżył, całe szczęście.- Dodał.
-Fajnie było „kochanie"-Powiedziałam z sarkazmem.
-Hej, co się stało?- Zapytał jakby nie wiedział o co mi chodzi.
-CZY FAJNIE CI BYŁO Z TĄ LADACZNICĄ W ŁÓŻKU!? -krzyknęłam na całe mieszkanie.
-Skąd to wiesz!?- Zapytał ze strachem w głosie.
-Bóg mi powiedział i dał mi to..- Powiedziałam mu, po czym rzuciłam w niego okiem i pobiegłam do dużej sypialni i trzaskając drzwiami za sobą.
Piotrek przez ten czas zadzwonił do Ady. Gdy już przyjechała usłyszałam kawałek rozmowy.
-Co się stało?- pytanie wypadło od Ady.
-Ehh.. Zrobiłem coś głupiego, lepiej tam nie wchodzić..- Powiedział z troska w głosie.
-Masz wszystko do eliksiru?- Zapytała Ada.
-Tak chodź.- odpowiedział Piotrek.
Po godzinie wszedł do mnie Piotrek powiedział ze Ada już poszła i żebym wypiła ten napój.
-Kurwa, Piotrek, ufałam ci.. jak mogłeś..?- Powiedziałam chwytając ciepły wywar do moich zimnych rąk.
Gdy wypiłam eliksir, uderzyłam głową o poduszkę. Po obudzeniu się, Piotrek powiedział, że szybko zaczęłam wracać do normalnego stanu i zaczął mnie przepraszać. Po 7 godzinach czyli około 5 rano zdecydowałam się, że mu wybaczę, ale to ma być ostatni raz.
-Jezu, Daga. Kocham cię nad życie. Jeszcze raz przepraszam.- Powiedział Piotrek z ulgą w głosie.
-Dobra już, a gdzie buzi?- Zapytałam z maślanymi oczkami.
Po chwili wylądowaliśmy w łóżku około 9 zaczęliśmy się zastanawiać czy iść do szkoły, ale doszliśmy do porozumienia, że nie pójdziemy i do 13 robiliśmy swoje. Wybiła godzina 15, ja w tym czasie zrobiłam obiad, bo nie jedliśmy śniadania.
-Skarbie.. -Powiedział Piotrek ze strachem w głosie.
-Hmm..?- Wydusiłam z siebie, smażąc warzywa.
-Chyba.. Pękła nam gumka..- Odwróciłam się szybko po tym jak Piotrek mi to powiedział.
-Co? Żartujesz sobie, prawda?- Powiedziałam przejęta.- JA MAM 17 LAT!-Dodałam.
-Ale to nie zawsze znaczy ciąże, nie martw się..- Powiedział, przytulając mnie bardzo mocno, ja nie mogła kiwną palcem i bałam się mrugnąć. Dwa dni później, zapomniałam o tym i zajęłam się sprawą Janusza, oczywiście w wolnych chwilach dzwoniłam do Wiktorii, która przez ostatnie dni była u Ady. Janusz kilka razy kręcił się wokół domu Ady, ale nie podchodził bliżej niż do bramki.
Cieszyłam się, ale po godzinie zrobiło mi się strasznie niedobrze i przypomniało mi się, co stało się 2 dni temu. Zwymiotowałam w toalecie i rozpłakałam się, oparta o ścianę. Nagle do toalety wszedł Piotrek, zobaczył moj stan i wyszedł na pół godziny i kupił w aptece 3 testy ciążowe. Dwa testy wykazały pozytywność.
-Kurwa, Piotrek.. i co teraz?- Zapytałam z sercem w gardle.
-Nie wiem, chodźmy do lekarza!-Zaproponował.
-Musiałabym pójść z mamą.-Powiedziałam szybko.
-Mam znajomego, zadzwonię do niego!- Powiedział, jakby go olśniło.
Po 12 minutach powiedział mi, że mamy być tam za 30 minut. Lekarz powiedział, że po 2 dniach, nie jest możliwe zajście w ciąże, wiec testy były złe, odetchnęliśmy z ulgą i wróciliśmy do domu.
-Ale się bałam..- Powiedziałam wchodząc do mieszkania, po czym zobaczyłam napisy na ścianie napis „Jesteś szmatą, jebaną suką", zaczęłam zastanawiać się o co chodzi, było to napisane krwią, zobaczyłam w salonie wiszącą Magdę.
-Ja pierdole..-Powiedziałam zaczynajac płakać.
-O kurwa- Dodał Piotrek.
-Co się stało? -Zapytała Madzia, a właściwie jej duch.
-O kurwa- Powiedziałam z odskokiem.
-Jezu..-Powiedział Piotrek.
-Jesteś SZMATĄ Daga, Szmatą, jak mogłaś, udawałaś, że mnie wspierasz, a bzykają Piotrka na boku!?- Wydarła się na mnie.
-Ale ja kocham Dagę, zrozum to, ciebie to nawet już nie porucham..- Stanął w mojej obronie, ale ja i tak spojrzałam się na niego jak na zdrajce.
-Aha..- Dodałam.
-Oj, kocham tylko ciebie, króliczku!- Powiedział szczerze. Uśmiechnęłam się.
-Zadzwonię po Adę, ona będzie wiedziała co z tym zrobić..- Powiedziałam do nich. Po czym udałam się do kuchni aby zadzwonić.
-Halo, Ada?-Zaczęłam.
-No tak, a kto inny?- Odpowiedziała ze śmiechem.
-No tak, racja. Słuchaj nie mam pojęcia co się tu stało, Magda wisi u mnie w salonie, jej duch lata po moim mieszkaniu, do tego mnie wyzywa..- Opowiedziałam wszystko.
-Nooo, to nie masz zbyt fajnie.. Zaraz będę, Wiktoria zostanie, lepiej żeby moja prababka się nią zajęła.-Powiedziała szybko po czym się rozłączyła. Po 15 minutach zapukał do mnie z balkonu, okazało się, że przyleciała na miotle.
-Szybka jesteś..-Powiedziałam zdziwiona.
-Dobra, zdejmijmy ją, mam potrzebne rzeczy, oko traszki, ucho nietoperza,SPOKOJNIE TO NIE WAMPIR, kawałek dupy świni.- Powiedziała ze spokojem. Ja i Piotrek spojrzeliśmy się na siebi i zasmialiśmy się. Ada spojrzała sie na nas z pogardą.
-Zdejmijcie ją!!- Krzyknęła.
Piotrek szybko zdjął wiszące w salonie ciało. Cały czas właścicielka była z nami i patrzyła się co robimy, sama nie wiedziała ze Ada jest wiedźma.
Po 20 minutach jakiś czarów, Magda obudziła się w swoim ciele.
-Boże co się stało? Kim jesteście?- Zapytała.
-Chyba za bardzo wyczyściłem jej pamięć- wyszeptała do mnie Ada.
-Yyy.. zemdlałaś jesteśmy przyjaciółmi, yyy.. są urodziny Ady, upadłaś gdy podawalas jej prezent hehe.- Powiedziałam zdenerwowana.
-Aaa.. nie pamietam za bardzo..- powiedziała ledwo żywa Magda.
-Ja cię odprowadzę-Powiedział Piotrek.
Spojrzałam się na niego.
-Yae.. Ja już wychodzę i cię odprowadzę- powiedziała do Magdy, Ada.
Po ich wyjściu, Piotrek objął mnie od tyłu i mocno przytulił.
-Wreszcie sami.. -Powiedział ciężko oddychając.
Nagle zadzwonił moj telefon, odebrałam, to była Wiktoria.
-Daga, kurwa, Kuba.. On jest... on został zamieniony przez Janusza w wilkołaka powiedział mi, że do ciebie biegnie, bo ma najbliżej.-Powiedziała szybko Wiktoria.
Odepchnęłam Piotrka jak najszybciej.
-Co!?- Zapytałam, Wiktoria rozłączyła się.
-Halo, HALO, KURRRRWA!- Krzyknęłam do telefonu. Usłyszałam drapanie do drzwi, moim oczom ukazał się słodki szczeniaczek.
-Ojej, jaki ja jestem śłodki.- Powiedziałam, drapiąc go za uchem. Po chwili wbiegł do mojego domu.
I zmienił się w Kubę. Moje oczy zrobiły się ogromne.
-Ojeej jaki słodki byłeś.-Powiedziałam, śmiejąc się.
-Dzięki..-Powiedział ze smutkiem. Przytuliłam go, a on odwzajemnił przyjacielski uścisk.
-Ekhem- zachrzakał Piotrek.
-Co?- Powiedzieliśmy, razem z Kubą. I zaczęliśmy się śmiać z całej tej sytuacji, dawno się tak nie śmiałam. We trójkę zaczęliśmy się zastanawiać kim są nauczyciele z naszej szkoły, skoro każdy kimś jest.
-Ta wredna od polskiego, to pewnie ZOMBIE, wyglada na Zombie.- Zaśmialismy się wszyscy.
I tak minął cały dzień, Kuba wrócił do postaci „wilkołaka", zawsze jak o tym pomyśle to mam go przed oczami, słodki brązowy piesek z brązowymi oczami.. Chwila, czy ja się w nim zauroczyłam?
Ja zasnęłam z Piotrkiem w dużej sypialni, a Kuba w salonie na dywanie

Zakochana w wampirzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz