XII

38 2 0
                                    

Gdy już wstałam rano, od razu poszłam do Kuby. Jego już nie było.
Dziwne... Pomyślałam. Może poszedł do domu a potem do szkoły? Może już normalnie jest w swoim ciele? Mam taką nadzieje...
Była godzina 6:30, dzisiaj miałam na 9:40 więc miałam jeszcze sporo czasu do wyjścia. Przygotowałam małe, lekkie śniadanie dla mnie. Pomyślałam, że skoro Piotrek umie mnie zdradzać, to śniadanko też sobie zrobi.
Gdy kroiłam warzywa poczułam na swoich biodrach jego ręce.
-Hej słońce, wyspałaś się czy nie bardzo?- pytał radośnie Piotrek.
-Nie, nie wyspałam się, dręczy mnie to wszystko co się dzieje. Stwierdziłam, że najlepiej by było rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady i żyć w lesie, przynajmniej dużo zwierzęcej krwi. Ale mam tutaj przyjaciół i Ciebie, i nie mogę nikogo zostawić, więc to zostaje jako marzenie niestety.
-Oj skarbie, żebyś ty wiedziała ile ja razy miałem takie myśli. Robisz dla nas śniadanie?
-Robię dla siebie, masz dwie lewe rączki, że sam nie umiesz zrobić?- zapytałam z lekką kpiną w głosie.
-Nie, spokojnie, skarbie tylko się zapytałem i rozumiem twoją dalszą złość na mnie, naprawdę.- oznajmił niby szczerze.
Dokończyłam robić i jeść śniadanie, jedliśmy w ciszy, nie rozmawialiśmy ze sobą przez ten cały czas.
Poszłam do pokoju ubrać się. Założyłam leginsy i bluzę z moim idolem Shawnem Mendesem. Pomalowałam brwi i oczy tuszem i użyłam pomadki bezbarwnej. Tak gotowa miałam już wyjść, gdy Piotrek złapał mnie za rękę.
-Poczekaj! Ubiorę się i pojedziemy razem.- krzyknął.
Zrobiłam jak powiedział, poczekałam. Do szkoły też jechaliśmy w ciszy. Gdy zatrzymaliśmy się na parkingu szkolnym od razu wysiadłam i poszłam w stronę drzwi wejściowych.
Od razu poszłam pod salę. Piotrek poszedł za mną ale nic się do mnie nie odezwał.
Ech, to smutne co zrobił niby mu przebaczyłam ale i tak jestem zła i smutna. No cóż, bądźmy dobrej myśli.
Od razu po pierwszej lekcji udałam się pod sale gdzie lekcje miał mieć Kuba.
Dowiedziałam się od Dominiki, że Kuby dzisiaj w szkole nie było. Teraz to się dopiero przestraszyłam.
Po 3 lekcjach, nie mogłam wytrzymać i udałam się do Kuby. Pukałam może w drzwi z 10 minut i nic. Zadzwoniłam do niego i nie odbierał.
-Kurwa! A jak coś mu się stało?- przestraszyłam się
Pociągnęłam za klamkę i przed drzwiami ukazał się Kuba-Szczeniak.
-Boże Kuba! Zawału dostane przez Ciebie, możesz się przemienić?- pytałam pieska.
Pies pokręcił łebkiem. To oznaczało, że nie może się przemienić. Od razu wybrałam numer do Ady, żeby nam pomogła, bo sama nic nie zrobię.
-ADA, JAK NAJSZYBCIEJ CHODŹ DO KUBY, ON NIE MOŻE SIĘ PRZEMIENIĆ W CZŁOWIEKA!- krzyczałam przez telefon do Ady.
-Dobra, będę za pół godziny bo trochę mi to zajmie.- oznajmiła.
Rozłączyłam się i dałam Kubie karmę.
Cieszył się i jadł merdając ogonkiem. Szczerze, to rozbawił mnie ten widok.
Po pół godziny w drzwiach przywitałam Adę. Miała jakąś dużą torbę, a w niej jakąś księgę.
-Co to za księga?- zapytałam niewiedząc co to jest.
-Księga czarów, jest tam czar, który pomoże Kubie.- powiedziała tak w sumie tajemniczo.
-Okej, rób swoje.- powiedziałam pokazując ręką pokój, w którym Kuba jadł karmę dla psa.
Czar nazywał się: „રાત અને દિવસ, ચંદ્ર અને સૂર્ય" po gudżaratyjsku to „noc i dzień, księżyc i słońce".
Po odprawionym obrzędzie Ada powiedziała, że potrzeba conajmniej godziny, żeby wrócił do postaci człowieka.
Odczekałam godzinę ze zniecierpliwieniem. Miałam nadzieję, że naprawdę to pomoże. Była godzina 15, a o 14 Ada powiedziała, że za godzinę wszystko wróci do normy. Gdy spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że już ta godzina od razu pobiegłam do pokoju, w którym był Kuba. Leżał całkiem nagi na podłodze. Od razu go przykryłam kocem.
-Kuba? Halo? Wszystko okej? Słyszysz mnie?- zapytałam z nutką strachu w głosie.
-Wydaje mi się, że tak!- krzyknął.
-Jejku! To super, w końcu...- zaśmiałam się.
Przytuliłam go od razu i stwierdziłam, że zostane do wieczora i pooglądamy sobie filmy, Piotrka mam na razie w dupie, tak jak on miał mnie w Afryce.
Oglądaliśmy „To tylko seks", przyznaję, że było w niektórych momentach trochę niezręcznie. W pewnym momencie, poczułam, że Kuba jest dla mnie kimś więcej, to niemożliwe, bo Ada dała mi ten eliksir przecież... A może ten eliksir nie działa tylko na Piotrka, ale też na osoby, które mi się podobały?
Wyszłam do toalety, chcąc zadzwonić do Ady.
-Ada, to możliwe, że oprócz jednej osoby przez ten eliksir, mogę coś poczuć do drugiej?
-Wiesz co, to zależy. Jak kogoś wcześniej darzyłaś jakimkolwiek uczuciem to jest to możliwe, a co się stało?
-Kuba...
-Mogłam się tego domyślić... Nie ma na to pomocy, musisz sama to zwalczyć Daga niestety.
-Kurwa, to nie jest łatwe!
Nagle do drzwi zapukał Kuba.
-Hej, Daga, czemu krzyczysz?
-Wydaje Ci się! Zaraz wyjdę.
-CZY TY JESTEŚ TERAZ Z KUBĄ? JAK TY CHCESZ TO ZWALCZYĆ NIBY? Mam pomysł, najpierw zastanów się czego chcesz.
-Dzięki Ada...
Po zakończeniu rozmowy miałam okropny mętlik w głowie. Postanowiłam, że wyjdę już od Kuby i pójdę do domu, iż była już 21.
-Kuba, trzymaj się, ja lecę już do domu.-powiedziałam przytulając go.
Kurwa znowu poczułam to dziwne uczucie, że mi na nim zależy...
-Dobra, leć, ale ostrożnie.- ostrzegał Kuba.
Po chwili wyszłam z jego ciepłego domu, na dworze było chłodno, wiatr wiał mocniej niż zawsze, co powodowało rozwiewanie moich włosów na różne strony. Na ulicy było pusto, żadnych samochodów, ludzi czy jakichś zwierząt. Ulica wyglądała trochę jak z horroru, no ale, nie przejmowałam się, bo w końcu JESTEM WAMPIREM i szłam dalej prosto do przystanku autobusowego. Gdy znalazłam się koło parku, coś przykuło moją uwagę...
Nagły szelest liści na drzewach tylko w jednym miejscu wzbudził moją ciekawość w taki sposób, że tam podeszłam. Ujrzałam ogromny cień za sobą... Bałam się odwrócić, czułam, że nawet nie powinnam się odwracać, tylko od razu uciekać ile sił w nogach. Jednak zrobiłam inaczej.
Odwróciłam się powoli i to, co ujrzałam zaparło mi dech w piersiach- dosłownie. Stałam osłupiała nie mogąc się ruszyć ani odezwać. Był to ogromny dinozaur, może tyranozaur albo coś w tym stylu. Naprawdę myślałam, że ja śnie albo, że eliksir miłosny wpływa na mnie źle i ryje mi mózg.
-PRZECIEŻ DINOZAURY NIE ISTNIEJĄ!- krzyknęłam
Dinozaur na te słowa odwrócił się, zaryczał i zniknął, z jego ciała został tylko na ziemi nagi chłopak. Podeszłam bliżej, aby zobaczyć kto to. To, co zobaczyłam zbiło mnie z tropu jeszcze bardziej...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kochani, ogólnie od tego momentu rozdziały będą dłuższe i na czas, po prostu teraz miałam mało czasu przez co spóźniłam się z rozdziałem i napisałam krótki. Ale będzie coraz lepiej!:)

Zakochana w wampirzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz