Rozdział 7. Hogwart-Londyn

4.1K 150 113
                                    


Albus

Po wyjściu z czarnych i nieco przestarzałych powozów skierowaliśmy się w stronę peronu na którym stał już wielki, czerwonoczarny pociąg Hogwart-Londyn. Z racji że jechaliśmy tylko na kilka dni nikt z nas nie miał przy sobie kufra z rzeczami a jedynie średniej wielkości torby w których mieściły się wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy.

Rozejrzałem się po peronie i przy jednym z pierwszych wejść do pociągu dostrzegłem Jamesa który żywo dyskutował o czymś z Emmą. Dziewczyna podała mu swoją klatkę z sową i już po chwili weszła do pociągu. Nie wyglądała na specjalnie przejętą że nie dostała się do drużyny gryffindoru.

-Idziemy do wagonu ślizgonów czy do przedziału?-zapytał Scorp podchodząc do drzwi. Otworzył je a następnie wdrapał się na górę z jedną ręką zajętą przez klatkę z sową a drugą przez torbę.

-Jeśli są wolne przedziały to chyba lepiej iść tam-powiedziałem rzucając okiem na lekko zaskoczoną Oktawie

Jak się okazało nie było problemu ze znalezieniem miejsca ponieważ większość pociągu i tak była pusta. Weszliśmy do jednego z najbliższych przedziałów i powrzucaliśmy na górę nasze torby i klatki z sowami

-Nie wiedziałam że w tym pociągu są wagony dla każdego domu-powiedziała Oktawia i rozejrzała się po przedziale

-Właściwie to tylko Slytherin ma własny wagon-powiedział Scorp poprawiając włosy- jeszcze prefekci mają jakieś tam specjalne miejsca na przodzie pociągu ale nie wiem jak to wygląda bo nigdy tam nie byłem

-Ale dlaczego tylko Slytherin ma własny wagon? Nie żeby mi to jakoś przeszkadzało, no ale to trochę dziwne- powiedziała O. patrząc na korytarz przez który przechodzili uczniowie wchodzący do pociągu, większość z nich była ubrana w ubrania mugoli, z resztą tak jak ja

-Nie wiem, prawdopodobnie żeby odizolować się od innych. Wiesz, skoro jesteśmy tym lepszym domem to nie powinniśmy się mieszać w pociągu z pozostałymi, wyobrażasz sobie siedzieć z puchonami?

Oktawia szybko pokręciła głową na słowa blondyna, a ja się zastanowiłem. Wcale nie uważałem Slytherin za najlepszy dom. Nie mógł być najlepszy skoro cała moja rodzina była wszędzie tylko nie w nim. Z resztą jadąc do Hogwartu siedziałem w przedziale z gryfonami i krukonami i nie uważałem ich za złych kompanów do podróży

-Wszystko w porządku?-zapytała Oktawia w moim kierunku. Wyglądała ładnie. Jej włosy były rozpuszczone, a ubrana była w bladoniebieskie szaty czarodziei. W duchu miałem nadzieje że mugole na peronie nie będą na nią dziwnie patrzeć.

Pokiwałem głową na co dziewczyna obdarzyła mnie badawczym spojrzeniem i po chwili odwróciła głowę w kierunku okna. Pociąg ruszył.

-Jestem taka podekscytowana-powiedziała przykładając ręce do szyby- nigdy wcześniej nie jechałam pociągiem

-Nigdy?-zdziwił się blondyn. Można się było tego domyślić z racji że Oktawia wychowała się w domu dziecka jednak szczerze to i dla mnie było to dosyć zaskakujące. Nie jechali nigdy na żadną wycieczkę?

-Nigdy. Raz jechałam autobusem i to było naprawdę fajne ale właściwie to by było na tyle. W świecie czarodziei też jest jakiś autobus nie? McGonagall powiedziała mi raz jego nazwę...

-Błędny Rycerz-powiedziałem z uśmiechem na wspomnienie o jednej z podróży tym autobusem. Co jak co ale błędny rycerz różnił się całkowicie od mugolskich środków transportu

-Ojciec mi kiedyś o nim wspominał-powiedział Scorpius jakby teraz rozumiejąc o co pytała Oktawia- ponoć nic przyjemnego, mówił że jeżdżą tym same włóczęgi i ludzie którzy nie wiedzą co to wyrafinowane środki transportu

Córka VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz