Rodzina Weasley

1K 51 14
                                    

Uwaga ten rozdział może zawierać brutalne sceny więc jeśli jesteś osobą wrażliwą lub postacie występujące w książkach traktujesz zbyt poważnie natychmiast opuść ten rodział. Czytasz na własną odpowiedzialność....

Perspektywa Hermiony
Uśmiechałam sie trzymając malutkie zwiniątko na rękach. Malutka dziewczynka spała uśmiechając sie przy tym słodko. Westchnełam spokojna. Jak jej dać na imie?
Na łóżku obok spał Ron. Oczywiście a jakby inaczej. Przewróciłam oczami.
-Co powiesz na imie Rose?- szepnełam do małego okruszka. Bardzo podobało mi sie to imie. Właściwie to wcześniej niemyślałam nad imieniem dla dziecka. Do sali weszła pielęgniarka
-Moge malutką na badania?- zapytała
-Oczywiście. Coś nie tak?- zestresowałam sie.
-Napewno wszystko ok, to tylko rutynowe badania więc spokojnie
-No dobra- oddałam małą w ręce kobiety i spojrzałam na Rona który sie budził. Spojrzał na mnie i pokręcił głową. Następnie spojrzał na wychodzącą pielęgniarke.
-Yyyyy i co to już?- zapytał
-Boże, Ron poród skończył sie godzine temu
-Aha- podrapał sie po głowie. Do sali weszła lekarka
-Przepraszam że przeszkadzam ale musimy poważnie porozmawiać, niestety nieprzynosze dobrych wieści
-O co chodzi?- zapytał Ron
-Coś nie tak z malutką?- zapytałam
-Nie nie, chodzi o panią
-O matko- powiedział mój mąż
-Przykro mi to mówić ale niebędzie mogła mieć więcej dzieci
-Co dlaczego?!-niedawał za wygraną Ron. Znalazł sie obrońca.
-Podczas porodu doszło do komplikacji. I tak cudem jest że pańska córka żyje. Miała dużo szczęścia.
Zamknełam oczy i zaczełam myśleć o tym co przed chwilą usłyszałam. Wdech wydech wdech wydech. Usłyszałam zamykanie drzwi
-Hermi? Ej skarbie?
Rozpłakałam sie jak dziecko. Mężczyna podszedł i obiął mnie ramieniem pozwalając płakać w jego koszule.
-Jak damy jej na imie?- wyjąkałam zapłakana. Rudzielec uśmiechnął sie.
-Co powiesz na Doria?
-Bardziej podoba mi sie Rose
-Ty wybierzesz następnemu dziecku- powiedział z uśmiechem. Właściwie to planowaliśmy 3 dzieci. Spojrzałam na niego poważnie
-Daj spokój Hermi, napewno będziemy mieli jeszcze dzieci. Przysiegam że napewno tak będzie
Przewrócilam oczami.
-Z córką wszystko w porzątku- powiedziała wchodząca pielęgniarka i podała nam córke.
Moja malutka. Będe cie strzec jak oka w głowie.

Uśmiechnełam sie patrząc jak moja 4 letnia córka wbiega do sali.
-I i i ????!!!!- krzyczała uradowana
-Cichutko Doria, zobacz to twoja siostrzyczka-powiedział Ron
-Jaka malutka
-No widzisz. Ty też kiedyś taka byłaś.
-Nieeeee ja zawsze byłam duza
Zaśmialiśmy sie z mężem.
-Jak myślisz, wszystkie badania skończone?-zapytał. Moja córka uważnie przyglądała sie malutkiemu zawiniątku
-Niewiem pewnie nie. Wiesz przecierz ile czasu spędziliśmy z Dorią..
-Taaa
-Mamusiu?
-Tak słonko?
-A dlaczego ona nieoddycha?
Spojrzałam przerażona na moje córki. Faktycznie Roxanie nieoddychała. Natychmiast odsunełam Dorie od łóżeczka i wyjełam moją młodszą córke
-Biegni po lekarza!- krzyknełam do Rona który jak strzała wybiegł z sali. Chwile później nadeszła decyzja
Moja malutka Roxanie dołączyła do stwojego brata który nigdy nieotworzył oczu.

Tym razem zrezygnowałam nawet z wchodzenia z domu. Nadchodził koniec mojej 5 ciąży. Cały czas czułam niepokój. Niby wszystkie badania wykazywały że jest ok ale przecież podczas ciąży z Roxanie też tak było.
Przyglądałam sie moje córce która z prędkością światła biegała po domu ganiając za pieskiem którego dostała na urodziny
-Doria skarbie bo sie przewrócisz
Ośmiolatka zatrzymała sie i spojrzała na mnie
-Mamo? Kiedy wreszcie urodzisz?
Westchnełam. Termin zbliżał sie wielkimi krokami
-Jutro jade już do szpitala ale to dlatego że musze być troche wcześniej
-Aha
-Odrobiłaś już lekcje?
-Tak
-A zadanie dodatkowe?
-Zrobione
-A ta praca na konkurs?
-Jest
-Jak to dobrze że odziedziczyłaś talent do nauki po mnie
-nooo
Dziewczynka pobiegła dalej bawić sie ze zwierzakiem
-Niesądzisz że powinna już mieć jakieś magiczne zdolności?-zapytał Ron
-Niewiem. Może...ja w jej wieku jak sie denerwowałam to potrafiłam podnieść rzucić czymś w ściane niedotykając tego. Ale to były raczej rzadkie przypadki
-Wiesz....ja w jej wieku potrafiłem już dosyć sporo, miałem może z 4 lata jak mi sie udzieliło
-W waszej rodzinie zawsze tak było
-No to co mam zrobić żeby i ona wreszcie zaczeła?
-Przecież wiesz że to przychodzi z czasem
-Napewno znasz jakiś sposób
-Zdenerwuj ją, przestrasz lub zasmuć
-Buuuuu!-krzyknął Ron do biegnącej dziewczynki. Ona tylko sie zatrzymała i spojrzała na Rona pomimo że niespodziewała sie że będzie tam stać
-Tatusiu przecież wiesz że sie nieboje
-No cóż trudno. Pewnie niedostaniesz sie do szkoły magi
-Co jak to!?
-No napewno sie niedostaniesz- powiedziałam sarkastycznie. Całe szczęście że ona niebardzo wie co to znaczy
-Napewno sie dostane!
-Niema szans- mówił Ron
-Dostanie sie!!!-krzykneła po czym lampa stojąca obok telewizora rozprysła sie na całą mase kawałków
-Brawo córeczko o to chodziło- powiedziałam i pocałowałam ją w czoło-Dobra robota Ron
Doria dalej stała jak osłupiała i patrzyła w strone lampy
-Widzisz córeczko jednak sie dostaniesz- powiedział śmiejąc sie Ron. Naburmuszona dziewczynka wyszła z pokoju
-Ron- szepnełam słabo, spojrzał na mnie zaniepokojony- zaczeło się

Córka VoldemortaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz