Jimin pov.
-CO?!
Nie, nie, nie to jest chyba jakiś chory żart Tae, błagam powiedz, że to jest cholerny żart!
Park Jimin dał się przelecieć, słyszeliście? Komu udało się go rozdziewiczyć? A może dawał potajemnie każdemu ze sportowej? Widzieliście, jak się miział z tym nowym, przystojnym Jungkookiem? Ja słyszałam, że to Wonho go przeleciał... A ja podsłuchałam, jak mówili, że to Jungkook, a to wszystko było zakładem...
Łzy zbierały się w moich oczach, na te wszystkie szepty, które doskonale słyszałem, stojąc na korytarzu.
Jungkook mi to zrobił? Rozpuścił plotki? Jak on mógł? A ja, jak idiota zaczynałem mu ufać... A to wszystko boli jeszcze bardziej, bo chyba Jungkook w szybkim czasie stał się kimś... Osobą do której zacząłem żywić uczucia. Teraz, jeżeli to wszystko prawda mogę je sobie wyrzucić do kosza, tak jak moją dumę... I serce...
-Dobrze cię pieprzył? Ze mną też chcesz? – Za moimi plecami rozbrzmiał tak bardzo znajomy, i tak bardzo znienawidzony głos.
Wonho
Powstrzymałem łzy, odetchnąłem i odwróciłem się z podniesioną głową.
-Z nikim się nie pieprzyłem! Co ty sobie w ogóle wyobrażasz chuju! Myślisz, że się ciebie boje i twoich plotek, chcesz zwrócić moją uwagę i zemścić się, za to, że nigdy nawet na ciebie nie spojrzałem? Jesteś głupi, jeśli myślisz, że cokolwiek to zmieni. – Gdy zdenerwowany moimi słowami zaczął iść w moją stronę zacząłem cofać się do tyłu, dopóki nie natrafiłem na szkolną szafkę. Wzrokiem jeszcze próbowałem znaleźć jakąkolwiek kamerę na korytarzu, ale jak na złość żadnej w tej części nie było.
Byłem w pułapce, a nikt nie jest z obecnych na tyle silny, by postawić się Wonho.
-I co suczko, boisz się? – Szepnął, będąc niebezpiecznie blisko mnie. Z zewnątrz wyglądałem na spokojnego, ale w środku trząsłem się, jak galareta. Już chciałem spróbować zastosować się do lekcji samoobrony, której udzielił mi Jungkook, ale nagle usłyszałem donośny głos i moja przestrzeń osobista została zwrócona.
-On nie, ale ty tak szmato! – Wonho został odciągnięty ode mnie i uderzony z niebywale silnego prawego sierpowego.
Wielkolud upadając zdążył jeszcze się zamachnąć i zaczepić o warz mojego wybawcy, którym okazał się...
-Jungkook...? – Popatrzyłem zaszokowany na chłopaka, któremu ciekła krew z wargi.
Złapaliśmy kontakt wzrokowy. Nie mogłem się ruszyć, chwilowy paraliż kończyn nie chciał ustąpić. Wokół panowało kompletne zamieszanie. Najbliżsi koledzy Jungkooka, w tym Yoongi i Hoseok dyszeli ze zmęczenia, bo oczywiści Wonho, którego jego wierni parobkowie zbierali właśnie z ziemi, nie był sam.
Usłyszałem jakieś krzyki dochodzące z końca korytarza i nagle wszyscy zaczęli znikać. Wygląda na to, że ktoś powiadomił nauczycieli, o całym zajściu.
Przerażony widmem kary w przypływie adrenaliny złapałem Jungkooka za rękę i zacząłem go za sobą ciągnąć.
Wpadłem do jednej z klas, w której zazwyczaj odbywała się biologia i zatrzasnąłem za nami drzwi. Nie wiem, czy mogę mu ufać, ale jestem prawie pewny, że to nie Jungkook opublikował te cholerne zdjęcia. Zresztą chłopak patrzył na mnie z żalem w oczach, czego nie mogłem zrozumieć, bo przecież to ja tu byłem poszkodowany w tej sytuacji.
Zgarnąłem apteczkę, którą nauczycielka biologii schowała w jednej z szafek i podszedłem do Jungkooka, siedzącego na ławce.
Chłopak śledził każdy mój ruch. Warga zaczęła nico puchnąć. Wyciągnąłem wszystkie potrzebne rzeczy z apteczki, by opatrzyć rozcięcie.
-Nie ruszaj się teraz, może zapiec. – Przyłożyłem wacik nasączony środkiem odkażającym. Jungkook się skrzywił z bólu i złapał za mój nadgarstek zatrzymując go.
-Jungkook proszę cię, muszę to zrobić. Pozwól mi. – Westchnął i puścił moją rękę.
Postanowiłem jakoś odwrócić jego uwagę, dlatego wszedłem pomiędzy jego nogi i położyłem ręce Jungkooka na moich biodrach. Chłopak automatycznie przyciągnął mnie bliżej, nie spuszczając wzroku z moich oczu. Przeszywał mnie swoim smutnym wzrokiem, ale musiałem się skupić na robocie.
-Musimy porozmawiać Jungkookie... - Powiedziałem, przyklejając specjalny plaster na rozcięcie, smarując uprzednio maścią.
-To prawda? – Zaskoczony spojrzałem na niego, odkładając wszystkie zużyte waciki obok.
-Co masz na myśli?
-Czy to prawda, że z kimś wczoraj się przespałeś? – Otworzyłem szeroko oczy na jego słowa.
-Jak w ogóle mogłeś tak pomyśleć?! – Chciałem się wyrwać, ale Jeon zeskoczył szybko z ławki i podniósł mnie, sadzając w tym samym miejscu, w którym przed sekundą jeszcze siedział.
-Wiedziałem, że nie jesteś taki... - Zaczął się do mnie przybliżać, kładąc ręce po bokach moich ud.
-Wypchaj się, jesteś taki sam, jak Wonho.
-Ja? Taki, jak Wonho? Ratuje cię przed tym chujem, powstrzymując się żeby go nie rozszarpać, za skrzywdzenie ciebie, ale jestem taki sam, tak?
-Nie wiem Jungkook. Już nic nie wiem... - Miałem mętlik w głowie, bo wszystkie moje argumenty przeciwko Jungkookowi padały, jak ryby bez wody, za to jego czyny mówiły same za siebie.
-Ale ja wiem. Odpowiedz mi tylko jeszcze na jedno pytanie.
-Jakie? – Spuściłem głowę w dół. Było mi tak cholernie przykro, że Jungkook pomyślał o mnie w ten sposób, a ja nawet nie miałem nigdy chłopaka!
-Dlaczego na tych jebanych zdjęciach, jesteś bez tej cholernej koszulki? – Widziałem, że ledwo nad sobą panuje, ale naprawdę się stara nie wybuchnąć.
-Metka od sweterka mnie gryzła, więc poszedłem do łazienki ją odciąć, zanim przyszedłeś i chyba nie zamknąłem drzwi, i ktoś mi zrobił zdjęcia, a potem jeszcze my, znaczy ja w twoich ramionach....
-Popatrz na mnie słońce... - Uchyliłem lekko z wrażenia usta. Chłopak złapał mój podbródek w swoje palce i nakierował moją głowę tak, by nasze oczy się spotkały.
-Zobacz, co dla ciebie mam. – Pomachał mi przed oczami jakimś telefonem.
-Telefon? Taki czarny i brzydki? – Skrzywiłem się, myślałem, że Jungkook ma lepszy gust.
-To telefon Wonho. Skasuj wszystko, resztą już się zająłem z chłopakami i Tae. Powiem ci, że sprytnego masz przyjaciela. – Wziąłem telefon do rąk od Jeona. Nie mogłem uwierzyć, że tak szybko wszystko zniknie i nikt nie będzie miał żadnej kopii.
Mój wzrok spoczął na kuszących ustach Jeona, oblizałem bezwiednie swoje. Jungkook chyba też wyczuł zagęszczającą się atmosferę.
-Jimin...
W tym momencie, kiedy już zamykałem oczy, pragnąć tego, co miało się wydarzyć zadzwonił cholerny dzwonek na lekcje.
Wzdrygnęliśmy się zaskoczeni, a ja właśni uświadomiłem sobie, do czego prawie doszło. Moje policzki oblały się czerwienią, a Jungkook przeczesał swoje włosy, posyłając mi uśmiech, który mogłem ustawić sobie na tapetę i nigdy nie zmieniać.
-To... Widzimy się później? –Zapytał, słysząc jakieś szmery pod klasą.
Zeskoczyłem z ławki, zbierając wszystkie rzeczy. Podszedłem do Jungkooka i słodko cmoknąłem go w policzek.
-Dziękuję. – Powiedziałem, po czym uciekłem zaczerwieniony z klasy.
****************************
Rozpieszczam was dzisiaj, prawda?
Mam nadzieję, że wam się podobało ♥
Miłego♥
CZYTASZ
Sudden Love JIKOOK/KOOKMIN
FanfictionJimin to szkolna diva, która zmaga się codziennie ze szkolnymi problemami i przy okazji próbuje skrycie znaleźć swojego księcia. Pewnego dnia nowy uczeń w szkole zwraca uwagę Jimina, który okaże się trudnym orzechem do zgryzienia. Czy nowemu uczniow...