12 - Random Truth

3.8K 331 137
                                    


Jimin pov.

CO?!

To są chyba jakieś żarty! Dlatego on się z nią spotyka!? Wczoraj się ze mną całował, a dzisiaj już ma dziewczynę?! No chyba mnie coś zaraz trafi. Co za schab! Jak on tak może, co on sobie w ogóle wyobraża. Ona nie dosięga mi nawet do pięt.

Yghhhhhh! Zaraz kogoś tutaj rozniosę.

Zignorowałem osobę, która przekazała mi tą głupią wiadomość i zdenerwowany poszedłem pod klasę, zastając tam małą, puszczalską Jennie z wianuszkiem wszystkich zainteresowanych jej wybujałą historyjką. Myślałem, że Jungkook ma klasę, ale najwyraźniej się pomyliłem...

-Hej Jimin, ja i mój nowy chłopak idziemy dzisiaj na randkę. Znasz Jungkooka, prawda?

-Nie interesuje mnie z kim się spotykasz lafiryndo. Zresztą tak się składa, że znam Jungkooka i nie sądzę, że upadł, tak nisko, by się zacząć z tobą spotykać. – Odpowiedziałem arogancko, zachowując zewnętrzny spokój, ale w środku chciałem się na nią rzucić i powyrywać jej w końcu te przesuszone kłaki i tym razem, nawet oszust i kłamca Jungkook by mnie nie powstrzymał.

-Jest na siłowni. Możesz się go spytać. – Odpowiedziała, ale nie była już tak pewna siebie, jak na początku.

-A wiesz co? Pójdę i się zapytam. – Powiedziałem pewny siebie, ale w głębi wiedziałem, że nie idę tam sprawdzić faktu, czy Jeon spotyka się z małą szmatą, ale po to, by mu wygarnąć, jakim nędznym podrywaczem jest.

Wszedłem szybkim krokiem do szkolnej siłowni, przeznaczonej dla sportowców. Na samym końcu zauważyłem tylko jedną osobę – Jungkooka. Chłopak podnosił jakąś ciężką sztangę, mocno napinające się mięśnie, które widziałem coraz wyraźniej, gdy zbliżałem się do niego... Ale nie tym razem. Nie dam się zwieść i wpuścić w cholerne maliny. Nie ma takiej opcji.

Stanąłem koło tego czegoś, na którym ćwiczył Jungkook i skrzyżowałem ręce na piersi. Chłopak, kiedy mnie zobaczył od razu się uśmiechnął i odłożył sztangę wstając z tego... Urządzenia?

-Hej mały, jak się spało.

-Jakoś. – Mój ton głosu był zimny, jak lód. Miałem w końcu powody, żeby tak brzmieć.

-Coś się stało? Dlaczego nie jesteś na lekcji, tylko przyszedłeś do mnie. Stęskniłeś się? – Zapytał, a ja w odpowiedzi prychnąłem.

-Co ty sobie w ogóle wyobrażasz, co? Myślisz, że możesz sobie mnie bezczelnie całować jednego dnia, a następnego obracać już jakąś lafiryndę?! Myślałem, że masz lepszy gust, bo Jennie wcale dupy nie urywa. Ja jestem...

-No co jesteś? – Podszedł bardzo blisko mnie, przez co, aż się zaciąłem, a to mi się raczej nie zdarza.

-Jestem od niej sto razy ładniejszy i słodszy! I mam lepsze ciało i jestem mądrzejszy!

-Jesteś. – Odpowiedział. Nędzny podrywacz.

-To dobrze, że zdajesz sobie z tego sprawę, więc nie mam pojęcia dlaczego ona jest twoją dziewczyną.

-No tak, ale o co ci właściwie chodzi, bo dalej nie rozumiem. – No co za głąb.

-Bo mi się podobasz pacanie! - ...O cholera... To nie tak miał być.... Nie, nie, nie...

Jungkook złapał za moje biodra i w ten sposób spowodował, że wpadłem na niego. Czarnowłosy od razu zassał się na mojej szyi, a ja niestety wydałem z siebie cichy jęk przyjemności... Nie, dosyć.

Odepchnąłem Jungkooka z całej siły, przez co chłopak się potknął i runął na plecy, obijając się o jedną z metalowych maszyn. Mój uśmiech triumfu widniał na mojej twarzy, lecz po dłuższej chwili, w której chłopak nadal się nie ruszał uśmiech zszedł mi z ust, a zamiast niego wstąpiła panika.

-Jungkook? Jungkookie?! O Matko Kookie! – Zacząłem panikować. Upadłem na kolana, po moich policzkach zaczęły spływać gorące łzy. Starałem się jakoś go obudzić, lecz moje czyny poszły na marne, bo chłopak ani drgnął.

Spanikowany, zapłakany i już zasmarkany szybko wyjąłem telefon i wybrałem numer Tae. Streściłem mu co się stało. Po krótkiej chwili do siłowni wbiegł mój przyjaciel wraz z Hoseokiem i Yoongim.

-Jimin! Co się stało?

-Ja... Ja nie chciałem. Przepraszam, błagam pomóżcie mu, to moja wina.

-Jimin spokojnie. – Taehyung zaczął mnie uspakajać, głaszcząc po głowie i szeptając mi do ucha obietnice, że wszystko będzie dobrze.

-Zabierzemy go do gabinetu pielęgniarskiego. Nie widzę jakiś zewnętrznych obrażeń.

-Chodźmy, szybko.

Siedziałem roztrzęsiony na krzesełku przed gabinetem pielęgniarskim, wraz z moimi przyjaciółmi, bo chyba mogę ich wszystkich tak nazwać, gdy drzwi się otworzyły i z gabinetu wyszedł Jin, chłopak Yoongiego.

Zerwałem się z miejsca i najszybciej znalazłem się koło niego.

-I co z Jungkookiem? – Zapytałem, mając ogromne wyrzuty sumienia.

-Spokojnie Jimin, nic mu nie jest. Nie ma żadnych obrażeń. Musi jeszcze trochę poleżeć i dzisiaj już nie wróci na lekcje. Poprzedzając twoje pytanie Jimin – tak, możesz do niego wejść, tylko proszę byś nie krzyczał, bo Jeonowi pęknie głowa. – Pokiwałem energicznie głową i niepewnie wszedłem po cichu do gabinetu, zamykając za sobą drzwi.

Podszedłem do kozetki, na której leżał Jungkook. Chłopak najwidoczniej spał.

-Jungkookie? – Szepnąłem, by się upewnić, ale chyba faktycznie zasnął.

-Kooki, wiem, że mnie teraz nie słyszysz, ale chciałbym cię bardzo przeprosić... Ja naprawdę nie chciałem ci zrobić krzywdy i... - Spuściłem głowę, ponieważ z moich oczu znów zaczęły spływać łzy, ale gdy poczułem, jak ktoś, a raczej Jungkook łapie moją pulchną dłoń od razu spojrzałem w tamtym kierunku.

- Anioł? – Powiedział cicho, patrząc mi w oczy.

-Jungkook... Nic ci nie jest? Ja... - Przerwałem, kiedy zobaczyłem jak Jeon próbuje się podnieść

-Jungkook nie podnoś się, powinieneś leżeć. – Mimo moich słów czarnowłosy wstał z kozetki.

-Nic mi nie będzie Jiminnie.

-No, to skoro tak, to ja już pójdę. Pewnie twoja dziewczyna chce cię odwiedzić... - Z nieukrywanym smutkiem odwróciłem się od Jungkooka, z zamiarem wyjścia, ale chłopak zatrzymał mnie szybko i wtulił w swój ciepły tors. Po krótkiej chwili objąłem go rękami, odwzajemniając uścisk.

-Jimin ja nie mam żadnej dziewczyny. – Odsunąłem się tak, by widzieć jego twarz, ale nadal pozostałem w uścisku. Czarnowłosy zaczął jedną ręką ścierać łzy z moich spuchniętych od płaczu policzków.

-Ale Jennie mówi wszystkim, że się spotykacie. – Nie rozumiem, o co tu chodzi.

-Załatwię to, ale Jimin uwierz mi, że to nie jest prawda.

-Okay, ale nie gniewasz się na mnie, za to co przeze mnie?

-Oczywiście, że nie. Ja też bym się zdenerwował, jak ktoś by mi powiedział, że się z kimś spotykasz... - Spojrzałem na jego twarz ogromnymi oczami.

-Co? Dlaczego? – Zapytałem, sam nie będąc pewnym tego, co chciałbym usłyszeć w tym momencie.

-Bo ty też mi się podobasz... Bardzo... 


**************

Podobało się? 

Mam nadzieję ♥

Miłego♥

Sudden Love JIKOOK/KOOKMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz