Padł strzał

201 19 11
                                    

22.07.2020

Podjechałem pod dom Krzyśka. Pewien obaw co do dzisiejszego koncertu czekałem na niego na parkingu przed jego blokiem. Zszedł po jakichś 15 minutach razem z Olą.

- No w końcu. Ile można na was czekać?

- Przepraszam. To moja wina. Nadal cholernie boli mnie ta noga.

- Przecież mogłaś zostać w domu - liczyłem na To, że jednak zrezygnuje i wróci do domu. Nie chciałbym, żeby stała jej się krzywda.

- Nie chce jechać. Jeśli mam okazję w końcu znowu zobaczyć Krzyśka na scenie to bardzo chciałabym to zrobić.

- No dobrze to pakować dupy i jedziemy po Moyesa.

- Ej. Tyłeczki jak już. - zaśmiała się Ola.

- A Maciejka i Kociak?

- Dojadą na miejsce sami. Raczej mi się tu nie zmieszczą, a do bagażnika ich nie wsadzę.

- No spoko. Hej. Będzie dobrze. - Krzychu poklepał mnie po ramieniu.

- Oby. - rzuciłem w jego stronę.

Weszliśmy do klubu tylnym wejściem. Ogarneliśmy się. Po jakimś czasie wyszliśmy na scenę. Ogromny krzyk publiki. Bałem się. Ręce trzęsły mi się ze strachu jak opętane. Zagraliśmy pierwszy numer. Potem drugi, trzeci... Nadszedł czas na "Madagaskar". Była rozwałka jak zwykle. Zeszłem że sceny na dół. Podszedłem do barierek. Już chyba nawet zapomniałem o całym tym śnie. Skoczyłem w publikę. Po skończeniu numeru publika oddała mnie z powrotem. Stanąłem na ziemi przy barierkach. Nagle jakiś chłopak krzyknął.

- Hej. Taki jesteś mądry. Myślisz, że jesteś kimś bo małe dziewczynki mają mokro na twój widok.

Był chyba, albo w sumie na pewno pijany. Publika zaczęła się denerwować i wykrzykiwać coś w jego stronę. Wtedy przypomniał mi się sen. Serce zaczęło bić mi jeszcze mocniej. Chłopak wyciągnął pistolet. Celował dokładnie w moją stronę. Zamarłem. Wszyscy zaczęli krzyczeć i padli na ziemię.

- Padnij - krzyknął Krzysiek, ale nie umiałem. Stałem jak wryty. Staliśmy na przeciwko siebię. Patrzyliśmy Sobię w oczy. Co jeśli to ostatni dzień mojego życia? Co jeśli już nigdy nie zobaczę moich przyjaciół i rodziny. Pierwszy raz bałem się tak bardzo...

- Co dalej jesteś taki mądry. Myślisz, że jak masz pieniądze i sławę to możesz wszystko. To zaraz zobaczymy jak długo pociągniesz z kulą gdzieś między oczami.

Ochrona zamarła. Nie wiedziała co ma robić. Nie broniła mnie wogóle. Stałem jak słup. Przed oczami przeleciało mi całe moje życie. Tylko jedną łza poleciała po moim policzku spadając na ziemię. Padł strzał...

Ciąg dalszy nastąpi...

Quebonafide i sny na jawieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz