23.07.2020
Obudziłem, się cały mokry od potu. Co innego mogło mi się śnić jak nie ta dziewczyna. To wszystko tak bardzo mnie dręczy. Nie chciałem, żeby za mnie umarła. To ja powinienem tam leżeć, a nie ona. Wziąłem do ręki telefon. Mnóstwo nie odebranych połączeń i wiadomości. Wszystkie od przyjaciół i kolegów z branży. Wszyscy tacy dobrzy i kochani chcą mnie pocieszać, a ja chcę tylko kurwa być tam, na jej miejscu. Chcę żeby ona żyła. Żeby to nigdy nie miało miejsca. Żeby okazało się snem, a może lepiej właśnie żeby nie było tym snem. To wszystko przeze mnie. Co mam teraz ze sobą zrobić? Ja nawet nie wiem kim ona była. Nie wiem gdzie szukać jej rodziny, a może dać sobie spokuj. Ludzie nie mają za grosza wstydu oznaczają mnie pod filmikami nakręconymi wczoraj i pod jakimiś głupimi memami związanymi z tą całą tragedią. Dlaczego? Dlaczego to musiało się zdarzyć akurat mi? Co ja takiego kurwa zrobiłem.
W końcu czas wstać i zrobić Sobię kawę. Może to mi pomoże. Może postawi mnie na nogi. Myliłem się. To nic nie dało. Jedyne co mi zostało to usiąść na dupie w fotelu i czekać na koniec.
Dzwoni telefon. Krzysiek. Odbierać? Czy może jednak Nie? A niech mu będzie.
- Tak słucham?
- Jak się trzymasz Stary?
- A jak myślisz?
- Może wpadniesz dzisiaj? Pogadamy?
- Nie nie mam ochoty. Chcę pobyć sam.
- Okej. Rozumiem...
- Nie nic nie rozumiesz. To nie ty byłeś tam na moim miejscu. To nie ty trzymałeś ją w rękch.
- Wiem. Wiem stary. Uspokój się. To nie twoja wina.
- Nie nie moja. Twoja. To ty mnie namówiłeś na ten cały koncert. To twoja wina!! Rozumiesz?! Twoja. - rozpłakałem się.
- Wiem. Moja. Tylko moja. Dlaczego ci nie wierzyłem. - on tez nie wytrzymał. Rozpłakał się. - Moja. Sorry. Muszę kończyć. Odezwij się.
Rozłączył się. Zobaczyłem, że dzwonił Maciejka. Pomyślałem, że oddzwonię do niego.
- No hej. Co chciałeś?
- Wiesz. Bo ja nie chcę nic teraz przeszkadzać, ale ludzie piszą do mnie i nie wiem co mam im odpisywać. Co mogę im mówić.
- Mów co chcesz. Mów prawdę. Ja naprawdę nie mam siły rozmawiać z Tobą na ten temat. Okej?
- Już dobrze Kuba. Przyjechać do ciebię?
- Nie. Chcę być sam. Siema. - rozłączyłem się po nie miałem dłużej siły z nim rozmawiać.
Na obiad zamówiłem pizze i przeziedziałem cały dzień w fotelu, uzalająć się nad sobą.
![](https://img.wattpad.com/cover/153678210-288-k419086.jpg)
CZYTASZ
Quebonafide i sny na jawie
FanfictionFikcyjna historia opowiadająca o przygodzie z niecodziennym snami rapera - Kuby Grabowskiego. Chłopak od 18 roku życia ma niepokojący sen, który przeradza się w rzeczywistość. Zobacz do czego doprowadzi wiedza o tym, co wydarzy się w przyszłości.