Dźwięki rozmów na stołówce przyprawiały Avalon o dreszcze . Siedziała wraz z Ryanem, Lily oraz Oliverem w najciemniejszym kącie pomieszczenia i próbowała ignorować kąśliwe uwagi na jej temat padające między rozmawiającymi nastolatkami. Grzebała widelcem w sałatce z kurczakiem zastanawiając się, po co ją wzięła skoro prędzej zwymiotuje niż wpakuje tę zieleninę do gardła.
Ryana powoli irytowało zachowanie rówieśników. Oczywiście nie chodzi mu o Lily i Olivera. Oni wykazali się niebywałą wyrozumiałością i akceptacją... a nawet radością. Zastanawiał się, dlaczego wszyscy odbierają ciąże u Avalon jako coś haniebnego. On był szczęśliwy. Oczywiście obawiał się przyszłości. Nie był pewien czy Avalon kiedyś nie powie mu "Nie jesteś w stanie odpowiednio zając się mną i dzieckiem!". Wciąż byli bardzo młodzi i niedoświadczeni. Co z tego, że od śmierci rodziców żył na własny rachunek. To nie czyni go dorosłym. Musiał się jeszcze wiele nauczyć. Spojrzał na Avę. Dziewczyna była cała blada i siedziała zgarbiona.- Czemu nic nie jesz? - zapytał Ryan.
Dziewczyna leniwie podniosła na niego wzrok, a potem wymownie skinęła w stronę innych stolików. Ryan nie krył zaskoczenia. Większość ludzi rzucała ukradkowe spojrzenia w ich stronę i szeptała coś pod nosem do znajomych. Wieść o dziewczynie w ciąży obiegła całą szkołę w mgnieniu oka. Ryan przysunął się bliżej Avalon, po czym objął ją lewą ręką w pasie. Prawą zaś wyrwał widelec z jej dłoni, po czym nabił na niego kawałek soczystego kurczaka. Co jak co ale na ich stołówce serwowali dobre jedzenie. Przysunął kawałek mięsa pod nos zaskoczonej jego ruchem dziewczyny i poprosił, aby otworzyła buzię.
- Nie jestem głodna. - burknęła cicho. - Nie musisz mnie karmić. - Na jej twarz wpłynął rumieniec.
Ryana szokowało to, że mimo tak wielu lat znajomości wciąż odkrywa nowe rzeczy na jej temat. Dotykanie jej przychodziło mu z niesłychaną łatwością. Jakby to, co robi, było całkowicie naturalne i na miejscu.- Musisz coś zjeść. Jesteś cała blada. Poza tym myślę, że nasze maleństwo też jest głodne. - Posłał jej swój rozbrajający uśmiech, po czym raz jeszcze poprosił, aby otworzyła usta.
Po chwili wahania dziewczyna wykonała jego prośbę. Wyjadła z sałatki wszystkie kawałki kurczaka i trochę pomidorków.
- Wyglądacie jakby nawet największy kataklizm, nie mógł was od siebie rozdzielić. - skomentowała Lily. - Trochę wam tego zazdroszczę.
Avalon oblała się soczystym rumieńcem, a Ryan uśmiechnął z zadowoleniem. Oliver do tej pory milczący spojrzał na Lily z dziwnym błyskiem w oku.- Ja tak samo. To może razem będziemy ich naśladować? - mrugnął do rudowłosej, nonszalancko opierając się o biały blat stolika.
Ruda przez chwilę mierzyła go poważnym spojrzeniem, aby chwilę później wybuchnąć głośnym śmiechem.
- Niezły z Ciebie żartowniś. - Powiedziała Lily między salwami śmiechu.
Uwadze Ryana i Avalon nie umknął grymas porażki, jaki przebiegł przez twarz Olivera. Chłopak nie chcąc, aby Lily dojrzała, że wcale nie żartował, ukrył swój zawód pod maską śmiechu.- Za dwie godziny widzimy się na parkingu. - Powiedział Ryan, słysząc dzwonek oznajmiający koniec przerwy obiadowej. Zostały jeszcze dwie godziny matmy... Czuł, że to będą najgorsze dwie godziny dzisiejszego dnia. Nie mógł się bardziej mylić.