Ranek nadszedł szybciej, niż Avalon by chciała. Mogła sama sobie wmawiać, że nie chce spać z Ryanem w jednym łóżku, ale jej ciało wiedziało lepiej. Nawet pęcherz, który prawie krzyczał, że ma iść skorzystać z toalety, nie mógł wyrwać jej z ciepłych ramion bruneta. Niezależnie od pory roku zawsze marzła w nocy, a Ryan okazał się najlepszym możliwym wyjściem z tej sytuacji — taki osobisty, żywy grzejnik. Nieważne jak było im wygodnie, musieli wstać i przyszykować się do szkoły. Niechętnie odbębnili poranne czynności, przy czym Avalon dziękowała Bogu, że nie ma problemów z porannymi mdłościami, które nie odstępowały jej na krok przez drugi miesiąc ciąży. Po szybkim śniadaniu w formie jajecznicy z bekonem udali się samochodem do szkoły. Avalon już bardziej pewna siebie, wysiadła pierwsza i z podniesioną głową wpatrywała się w budynek. Ryan zadowolony, że Ava odzyskała swoją zadziorność, podszedł do niej od tyłu i objął w talii.
- Ludzie się gapią. - powiedziała Avalon, mimo tego nie próbowała się odsunąć.
- Mają na co. - zamruczał jej do ucha - Mogą mi tylko pozazdrościć takiej pięknej dziewczyny.
- Z brzuchem.
- Z moim dzieckiem pod sercem.
- Czy ty powiedziałeś "dziewczyny"? - zapytała zaskoczona Avalon.
- Oczywiście. Jakiś problem? - Ryan wiedział, że do tej pory "oficjalnie", nie zostali parą. Taki był z niego romantyk, że najpierw dziecko robi, a potem na randki prosi.
- Owszem. Nie chcę być twoją dziewczyną. - powiedziała z powagą.
Ryan poderwał głowę znad jej ramienia i obrócił dziewczynę twarzą do siebie, szukając kłamstwa w jej oczach. Przeraziła go jej poważna mina, nawet zaczął się niekontrolowanie pocić.
- Ava, proszę, nie mów...
Nim zdążył dokończyć, dziewczyna wybuchnęła głośnym śmiechem, jeszcze bardziej zwracając na nich uwagę.
- Już dłużej nie mogłam. - szepnęła, gdy już uspokoiła oddech. - Żebyś widział swoją minę!
- Avalon, to nie jest śmieszne! - powiedział zły, ale jednocześnie odczuł ogromną ulgę. Żartowała.
- Głupolu, pewnie, że będę twoją dziewczyną. - zaśmiała się dźwięcznie. - Nie sądziłam, że taka dobra ze mnie aktorka!
- Ava - jęknął zrezygnowany Ryan. - Twoje poczucie humoru nie wyjdzie mi na zdrowie.
- Oj tam. Nie marszcz się tak. - klepnęła go w ramię. Cieszył go jej dobry nastrój. Nie potrafił się długo gniewać na swoją ukochaną.
Ponownie objął ją w talii, tym razem prowadząc w stronę wejścia szkoły. Kiedy tylko przekroczyli próg budynku, wszystkie spojrzenia padły na Avalon. Skłamałaby, gdyby powiedziała, że jej to nie rusza. Zachowała jednak kamienną twarz, nie chcąc okazywać słabości. Ścisnęła jedynie dłoń Ryana, która nie wiedzieć kiedy, wylądowała na jej brzuszku.
- Co mamy pierwsze? - zapytała z roztargnieniem. Jakoś nie potrafiła zapamiętać planu.
- Hiszpański - odpowiedział Ryan. Wystarczyło, że raz tylko spojrzał na plan i już miał go w głowie. Avalon zazdrościła mu tego, bo sprawdzało się też przy nauce języków i wzorów matematycznych. Jej chłopak miał wiele talentów, o których nawet sam nie wiedział.
- No to idziemy spotkać się z samą diablicą. - Tak uczniowie nazywali nauczycielkę hiszpańskiego. Profesor Maria Agosto była trzydziestoletnią seks-bombą z diabelskim temperamentem. Kiedy ktoś choć raz jej podpadł, nie dostawał rozgrzeszenia.
- Nie przypominaj. Nienawidzi mnie od pierwszych zajęć. Dziwię się, że jeszcze mnie nie usadziła, choć hiszpański to jedyny język, którego nauka przychodzi mi z trudem. Może to kwestia nauczyciela?
- Albo podejścia? Po prostu babcia zatruwała ci dzieciństwo tymi wszystkimi hiszpańskimi telenowelami, że masz traumę.
- Tego też mogłaś nie przypominać.
Podczas tej wymiany zdań zdążyli dotrzeć do klasy 302 na pierwszym piętrze. Weszli do środka akurat na sam dzwonek. Pani Agosto siedziała już przy biurku, wyczekująco spoglądając w ich stronę.
- Zajmijcie miejsca, nie mamy całego dnia. - rzuciła oschle. - Dzisiaj czeka was dużo pracy. - Para szybko wykonała polecenie. Plus tych zajęć polegał na tym, że uszu Avy nie doszły żadne wredne komentarze. Wszyscy za bardzo bali się wyczulonego słuchu Pani Diablicy.
Czterdzieści pięć minut później, gdy zadzwonił dzwonek oznajmiający przerwę wszyscy nie licząc Avy i Ryana prysnęli z klasy czym prędzej. Nawet nie trudzili się spakowaniem podręcznika czy zeszytu. Młodym się nie śpieszyło. Avę trochę bolał kręgosłup, więc Ryan kazał jej siedzieć, podczas gdy spakował ich oboje do swojej torby. Ku złości Avalon, chłopak nie pozwalał jej nic nosić.
- Jesteś nadopiekuńczy. Ciąża to nie choroba.
- Tak, tak. Gadaj zdrów. - machnął na to lekceważąco ręką.
Wtedy podeszła do nich Pani Agosto. Uśmiechnęła się do przyszłych rodziców z rozczuleniem, wywołując ich szok i niedowierzanie.
- Aż tak strasznie wyglądam z uśmiechem? - zaśmiała się aksamitnym głosem.
- Nie! - W tym samym czasie zaprzeczyli Ryan i Avalon.
- To zrozumiałe. Na co dzień nie grzeszę uprzejmością. Tak między nami, to też nie lubię tej strony "diabelskiej profesor". - Posłużyła się swoją ksywką. - Proszę. - Podała dwa pliki kartek. - To materiały z ostatnich trzech miesięcy. Musicie nieco nadrobić. Tym razem przymknę oko na zbliżający się sprawdzian i będziecie mogli napisać go w innym terminie. Tylko przy klasie udawajcie, że coś jednak robicie. Inaczej mogą posądzić was o wyjątkowe traktowanie. A teraz, jak wiadomo, młodzi będą szukać każdego możliwego pretekstu do kłótni. Mogę wam też zorganizować jakieś lekcje na okienku w czwartki. Co wy na to?
- Dziękujemy, to bardzo miłe z pani strony. - podziękowała Avalon. Nie mogła nic poradzić, że w jednej chwili ta diabelska nauczycielka zaskarbiła sobie jej sympatię. - Dlaczego pani to dla nas robi? - zapytała. Kobieta uśmiechnęła się.
- Nazwijmy to solidarnością jajników. - zażartowała - Właściwie to też jestem w ciąży. z Czwartym dzieckiem.
Ryan i Avalon byli coraz bardziej zszokowani tymi nowinkami. Pani Agosto okazała się całkowicie inna, niż do tej pory myśleli.
- Ro... rozumiem. - zająknęła się Ava. - Chociaż ciężko mi uwierzyć.
- Nie wątpię. - znów zaśmiała się kobieta. - Dobra, ja lecę na następne zajęcia, wy też się pośpieszcie gołąbeczki! - zawołała na odchodnym.
- Ta sytuacja robi się coraz bardziej... interesująca. - mruknął Ryan, a Ava potaknęła zgodnie.
______________________
WOW, napisane jednym tchem. A rano do pracy. A co tam, natchnęło mnie. To nie tak, że rozdziały nagle zacznę wstawiać regularnie. Ostrzegam tylko. Po prostu miałam ogromną ochotę pociągnąć to dalej. Zobaczymy, może coś znowu pojawi się w najbliższym czasie.