Ryan przyglądał się młodej ciężarnej z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Holly bez słowa przyglądała się młodym, popijając przy tym zimną herbatę. Po chwili podniosła się z siedzenia, niezwracając na siebie uwagi dwójki. Zebrała puste kubki i talerz, po czym wyszła z salonu, głośno wzdychając.
- No to możemy się przeprowadzić. Sprzedam dom. - Stwierdził brunet, ignorując wyjście babci Holly.
Avalon wytrzeszczyła oczy jeszcze bardziej, co — jak pomyślał Ryan — graniczyło już z cudem. Wciągnęła głośno powietrze, a po chwili powoli je wypuściła.
- Żartujesz? - zapytała.
- Nie. - Chłopak zmarszczył brwi. Myślał, że wyraził się jasno. - Możemy zamieszkać po drugiej stronie miasta. Rok temu wybudowano tam nowe osiedle, więc nie powinno być zbyt wielu wścibskich sąsiadów. Tobias z mojej klasy miał się tam przeprowadzić wraz z rodzicami, ale zrezygnowali w ostatniej chwili. Domki jednoparterowe są teraz całkiem tanie. Mają od trzech do czterech pokoi łącznie z poddaszem. A jak sprzedam ten po rodzicach i dodam do tego spadek, to jesteśmy ustawieni na kilka jak nie kilkanaście dobrych lat. Oczywiście wszystko z umiarem. Postaram się, żeby móc pracować w domu jako informatyk. W ten sposób będę mógł być cały czas przy tobie i dziecku. Później może pomyślimy o kolejnym potomku lub potomkach...
- Nie zapędzaj się tak. - szybko przerwała mu Avalon. Nie sądziła, że Ryan jest w stanie mówić tak dużo w tak krótkim czasie. W dodatku nawet się nie zająknął. - Nie chcę, żebyś pozbył się domu ze względu na mnie. - Widząc, że chłopak zamierza zaprzeczyć, szybko dodała. - Wiem, ile dla Ciebie znaczy.
- Na pewno nie więcej niż wy. - Odparł, wymownie spoglądając jej w oczy, a następnie na zaokrąglony brzuch. - Zrobię wszystko, bylebyś czuła się szczęśliwa.Avalon zatkało. Poczuła, jak niewidzialna pętla zaciska się na jej sercu. On jest w stanie poświęcić wszystko, co mu zostało, żebym tylko czuła się swobodnie. Jest w stanie sprzedać dla mnie dom, w którym się wychował - bez mrugnięcia okiem. Choć tyle razy mówił mi jak bardzo cieszy się, że może w nim mieszkać po śmierci rodziców. A ja myślę jednie o swojej wygodzie. Mimowolnie z jej gardła wydobył się cichy szloch, a oczy po raz kolejny tego dnia wypełniły się łzami. Niebyła pewna czy to ciążowe humorki, czy po prostu zrobiła się z niej zwykła beksa.
Brunet delikatnie przycisnął do swojej piersi rozdygotaną dziewczynę, po czym zatopił nos w jej włosach, zaciągając się ich zapachem. Był nieco skołowany. Znowu doprowadził ją do płaczu, tyle że nie wiedział teraz, co takiego złego zrobił.
- Wprowadźmy się do domu po twoich rodzicach. - oznajmiła, opanowawszy wcześniej płacz. - Tylko daj mi dwa dni na zebranie się do kupy.
- Jesteś pewna? - zapytał zaskoczony chłopak. - Skąd ta nagła zmiana zdania?- Po prostu... wyciągnąłeś ciężkie działa. - mruknęła w jego pierś. Była już zmęczona. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Pomyślała a po chwili zupełnie nieświadomie zapadła w spokojny sen.
Ryan obrócił lekko śpiącą dziewczynę, aby było jej wygodniej i oparł jej drobne ciało o siebie. Położył jedną dłoń na jej ciele poniżej linii brzucha, a drugą sięgnął po koc leżący na podłodze koło kanapy i okrył ich oboje. Niedługo potem do pomieszczenia wróciła Holly, a widząc ich w tej pozycji, uśmiechnęła się jedynie i znów wyszła. Ryan gładził teraz włosy ukochanej, myśląc o ich wspólnej przyszłości. Teraz musi załatwić parę spraw, aby Avalon nie czuła się źle w ich rodzinnym mieście, a już szczególnie w szkole.