Dochodziła druga w nocy, kiedy Ryan po raz kolejny przewrócił się z jednego boku na drugi, aby następnie wylądować na plecach. Nie mógł zasnąć. W jego głowie kłębiły się myśli dotyczące niewielkiej szatynki śpiącej w pokoju obok. Kiedy wrócili, uznali, że zaraz po tym, jak zjedzą kolację, udadzą się spać. Jednak przed tym wywiązała się między nimi drobna sprzeczka. Mianowicie brunet twierdził, że powinni spać razem, aczkolwiek Avalon uznała, że to niemożliwe i zajmie pustą sypialnię po rodzicach chłopaka. Z natrętnych myśli wyrwało go ciche skrzypienie drzwi. Podniósł się do pozycji siedzącej i wlepił wzrok w Avalon. Stała w progu ubrana jedynie w za dużą białą koszulkę bruneta, którą kiedyś podebrała mu z szafy. Ryan z zadowoleniem przyznał, że postąpił genialnie, nie zasłaniając rolet w pokoju, gdyż teraz mógł oglądać przyszłą matkę jego dziecka skąpaną w świetle pochodzącym z latarni ulicznych. Wyraźnie widział jej zakłopotaną minę. Uśmiechnął się szeroko, wymownie klepiąc puste miejsce na łóżku obok siebie. Avalon po chwili wahania szybko przydreptała do łóżka, po czym wskoczyła pod ciepłą kołdrę.
- Nie mogłam zasnąć. - rzekła. - Jestem tu tylko tę jedną noc.
Ryan z rozbawieniem pokręcił głową, po czym przysunął dziewczynę jak najbliżej siebie i oparł dłoń na brzuchu pod pościelą. Zaczął delikatnie kreślić kółka na jej skórze, patrząc prosto w zielone oczy swojej kobiety.
- Już ja dopilnuje, żeby to nie była tylko jedna noc. - mruknął jej do ucha.
***
- Avalon, wstawaj.
Dziewczyna podniosła ociężałe powieki z wyrzutem wpatrując się w "demona", który postanowił wybudzić ją z jakże wspaniałego snu.
- Jaki mamy rok? - zapytała sennie.
- Dwa tysiące osiemnasty.
- Obudź mnie w dwudziestym. - Powiedziawszy to, ostentacyjnie obróciła się na drugi bok, co spotkało się z cichym parsknięciem śmiechu.
- Wstawaj. Zrobiłem śniadanie. - Przez chwilę czekał na jakąkolwiek reakcję, gdy jednak się jej nie doczekał, dodał - Gorące gofry z bitą śmietaną i owocami plus świeżo wyciskany sok z pomarańczy.
Głowa Avalon wystrzeliła do góry, a senność z jej mimiki wyparowała całkowicie.
- Daj mi pięć minut.
***
Szklane drzwi szkoły ustąpiły pod naporem silnych ramion. Na opustoszały korytarz wszedł Ryan wraz z Avalon. Trwała trzecia godzina lekcyjna więc młodzi mogli bez obaw dotrzeć do gabinetu dyrektora. Nie było akurat sekretarki więc od razu zapukali do drewnianych drzwi ze złotą plakietką "dr Richard Woodland". Po usłyszeniu cichego "proszę", weszli do środka.
- Dzień dobry. - Przywitał się Ryan, a zaraz po nim Avalon.
Lekko siwy mężczyzna podniósł wzrok znad masy kartek i badawczym wzrokiem zmierzył przybyłą dwójkę.
- Dzień dobry. - powiedział, po czym się uśmiechnął. - Usiądźcie. - wskazał dwa krzesła przed biurkiem. Kiedy nastolatkowie wykonali jego prośbę dodał - W czym mogę pomóc?
- Widzi pan... - zaczął Ryan, widząc jak zestresowana jest Ava postanowił kontynuować sam. - Avalon jest w ciąży, jednak chciałaby dokończyć naukę w tym liceum.