Avalon od dobrej godziny wpatrzona była w połyskującą w świetle słońca rozległą taflę wody. Szczelnie owinięta kocem siedziała na werandzie drewnianego domku stojącego nad samym jeziorem. Topniejący śnieg ustępował budzącej się do życia wiośnie. Minęła połowa marca. Trzy miesiące temu wydarzyło się coś, co nie powinno nigdy mieć miejsca. Odbyła swój pierwszy stosunek wraz z Ryanem. W dodatku po pijaku. Do tej pory zastanawia się, co w tamtym momencie strzeliło jej do głowy. Pamięta jak przyjaciel, pod wpływem chwili przyciąga ją do siebie i namiętnie całuje. Co gorsza, ona oddała pocałunek z nie mniejszym zapałem. Dziewczyna jęknęła zdruzgotana. Odgarnęła roztrzepane włosy, które niesfornie opadały jej na twarz kołysane lekkim wiaterkiem.
- Wszystko dobrze, Avalon? - Z transu wyrwał ją ciepły głos babci Holly. Mimo że w rzeczywistości niebyły ze sobą spokrewnione starsza kobieta, widząc w progu swojego domu zapłakaną dziewczynę mówiącą, że nie ma dokąd wrócić, bez wahania przyjęła ją pod swój dach.
Nastolatka obróciła się w stronę siedemdziesięciolatki. Mimo iż zna kobietę, odkąd była niemowlakiem, wciąż nie może nadziwić się jej wyglądem. Babunia Holly była średniego wzrostu. Mimo swojego wieku miała nienaganną figurę, którą zawdzięcza zdrowemu trybowi życia i latach spędzonych jako instruktorka tańca. Miała długie, gęste włosy od niedawna farbowane na czarno oraz ciemne jak nocne niebo oczy. Jednak czas odbił swoje piętno na jej twarzy. Zmarszczki wraz z upływem lat stały się bardzo widoczne. Avalon nie uważa ich za coś szpecącego. Twierdzi, że dodają kobiecie swego rodzaju uroku. Nieważne jak dziwnie to brzmi. Kobieta przysiadła obok 'wnuczki' i podała jej czerwony kubek wypełniony gorącą czekoladą z bitą śmietaną. Szatynka bez żadnego "ale" przyjęła gorący, kaloryczny napój i pociągnęła duży łyk.
- Wszystko gra. - Mruknęła cicho. Nie chciała zasmucać babci swoimi troskami.
- Kochanie. - Westchnęła Holly. - Widzę, że znowu coś cię gryzie. Chyba o tym nie wiesz, ale potrafię czytać z ciebie jak z otwartej księgi. Znowu myślisz o Ryanie? Nie sądzisz, że powinnaś się z nim skontaktować? - Zapytała z wahaniem.
Avalon opowiedziała jej o wszystkim w dzień, kiedy zapukała do jej drzwi. Była przemoczona i zziębnięta. Rodzice wyrzucili ją z domu, dając jej zaledwie pół godziny na spakowanie rzeczy i zniknięcie im z oczu. Dziewczyna, będąc w szoku, zabrała jedynie parę ubrań, zeszytów i telefon. Nastolatka mówiła, że bardziej niż reakcja rodziców zasmucili ją jej bracia. Podczas gdy jej właśni rodzice kazali jej się wynosić, oni stali i wpatrywali się w podłogę, nawet nie próbując jej pomóc. Tylko unikali jej błagającego o pomoc wzroku. Dziewczyna nie wiedząc co ze sobą zrobić, złapała stopa. Na całe szczęście trafiła jej się miła para nowożeńców, którzy nadłożyli nieco drogi, aby zawieść ją, chociaż w pobliże górskiego miasteczka, w którym aktualnie mieszkały. Drewniany domek stał około kilometra od najbliższych zabudowań jednak wciąż leżał w granicach Virgil Town. Holly cieszy się, że dziewczyna zwróciła się o pomoc właśnie do niej. Mimo że sama nigdy nie miała dzieci, traktuje Avalon jak rodzoną wnuczkę.
- Nie. - Odparła po chwili zastanowienia. Przez pierwszy miesiąc po imprezie unikała przyjaciela na każdy możliwy sposób. Myślała, że jeśli odpoczną od siebie jakiś, czas to może wszystko wróci na dawne tory. Nie żałuje, że straciła z nim dziewictwo. Tu chodzi o co innego. - Przynajmniej nie teraz. - Szatynka sarknęła zła, widząc jak jej włosy szarpnięte przez wiatr, wpadają prosto w bitą śmietanę.
Holly uśmiechnęła się, widząc jej naburmuszoną minę. Gdy przypadkiem wspomniała imię Ryana miesiąc temu, jej wnuczka płakała przez bitą godzinę, zawodząc, jaka to ona jest głupia, że poszła z nim do łóżka i zepsuła wszystko, co ich łączyło. Upływający czas powoli zbierał jej serce do kupy, jednakże jest wciąż za wcześnie by przeprowadzić z nią poważną rozmowę na temat tego, co dziewczyna planuje dalej.
- Wejdźmy do środka. Robi się coraz zimniej, a ty nie powinnaś tyle przesiadywać na chłodzie. - Nakazała, widząc jak nad ich głowami, powoli zbierają się czarne chmury. Pogoda w górach zmieniała się niesamowicie szybko.