Rozdział 5

8 0 0
                                    

 Max

Tata zatrzymuje samochód w garażu. Szybko z niego wychodzę. Dosłownie ,,wpadam" do domu i biegnę po schodach na piętro. Jestem zdeterminowany. Mijam drzwi do swojego pokoju. Zatrzymuję się naprzeciwko wejścia do pokoju obok. Po krótkim wahaniu naciskam klamkę i wchodzę do pokoju.

Jest to małe, ciemne pomieszczenie. Znajduje się tam tylko jedno, ale ogromne okno, które teraz jest zasłonięte ciemnymi zasłonami.

Podchodzę do niego i mocnymi pociągnięciami odsuwam kotary. Do pokoju wpadają popołudniowe promienie słońca.

Odwracam się. Mój wzrok zatrzymuje się na dużym czarnym fortepianie, który znajduje się na środku pokoju. Jest pokryty warstwą kurzu. Pod ścianami są regały z książkami, które również są zakurzone. Od trzech lat nikt nie wszedł do tego pokoju. Sylwia spędzała tu długie godziny. Można powiedzieć, że to była jej świątynia. Po jej śmierci nie chciałem tu wchodzić. W tym pomieszczeniu wyczuwa się ją wszędzie. W każdej książce na, której jej palce pozostawiły ślad. Na każdym klawiszu fortepianu.

Podszedłem do niego. Rzuciłem torbę obok i usiadłem na krześle. Rękawem koszuli starłem kurz z klapki na przyciski. Podniosłem ją. Zamknąłem oczy i lekko przejechałem palcami po klawiaturze. Nagłą falą uderzyły mnie wspomnienia.

- Nie mogę!- pomyślałem.

Gwałtownie wstałem. Poszedłem do swojego pokoju. Zatrzymałem się przy biurku. Delikatnie wziąłem do ręki ramkę z fotografią. Wróciłem do pomieszczenia obok. Zdmuchnąłem trochę kurzu z fortepianu i ułożyłem tam fotografię. Ponownie usiadłem na krześle. Uśmiechnąłem się do spoglądającej na mnie ze zdjęcia dziewczyny.

- Chciałbym, żebyś to zobaczyła. Twoja ulubiona piosenka, specjalnie dla ciebie.- powiedziałem i ułożyłem palce na klawiszach.

Ciekawe czy coś jeszcze pamiętam.

Zacząłem grać. Pod moim dotykiem z klawiszy płynęła melodia River Flows In You. W nagłym przypływie emocji zamknąłem oczy i dałem się ponieść melodii...i wspomnieniom. Wszystkimi szczęśliwymi, spędzonymi z Sylwią.

Grałem bezbłędnie. Jakbym nigdy nie przestał. Czy to możliwe? Jednak tak.

                                                                                                 *

W salonie mama i tata Maxa są pochyleni nad papierami dotyczącymi ich firmy. Nagle Marta podnosi głowę.

- Słyszałeś to?- zwraca się do Piotra.

- Co? Nic...- urywa. Wpatruje się w żonę ze zdziwieniem wypisanym na twarzy.

- On znowu gra...gra.- bierze głęboki oddech i uśmiecha się poprzez łzy-Myślałam, że już nigdy tego nie zrobi...a jednak.

- Zmienia się...to chyba dzięki tej dziewczynie...ma na niego wpływ.

- Na pewno go ma.- potakuje- Od kilku dni nie widzę go pijanego...to cud.

Piotr bierze żonę za rękę.

- Masz rację. To cud.

Sandra

Nagle coś przerwało mój piękny sen. Gwałtownie otwieram oczy i w tym samym momencie żałuję tego. Moje gałki zostają brutalnie zaatakowane przez światło. Zamykam oczy. Gdy je ponownie otwieram jakaś postać pochyla się nade mną.

- Antek...co ty robisz?- jęczę i chowam głowę pod poduszkę.

Po chwili zostaje ona bezceremonialnie zdarta mi z głowy. Otwieram oczy odgarniam włosy z twarzy.

Byle jakWhere stories live. Discover now