3

43 6 0
                                    

Pobiegłam szybko do mieszkania. Wrzuciłam brudne ubrania do prania, założyłam ładną, letnią sukienkę w azteckie wzory i sandałki na podbiciu. Uplotłam włosy w warkocz, obmyłam się wodą, perfumami zakamuflowałam zapach potu i nałożyłam bardzo delikatny makijaż. Wybiegłam i zjechałam na dół. Miranda czekała oparta o samochód, guzikiem go otworzyłam. Obie usiadłyśmy.

-To dokąd prze Pani? -wyrecytowałam. Po czym wpisała adres w GPS'a.

-Tam poproszę. 

-Już się robi.

Muszę przyznać, Miranda chyba lubi szybką jazdę. Śmiała się kiedy przekraczałyśmy 200km/h na autostradzie. No cóż, też się uśmiechnęłam. Na wyznaczony adres dojechałyśmy po jakichś czterech godzinach. To i tak szybko. Czasami tyle zajmuje przejazd ode mnie na drugi koniec NYC.

Podjechałam elegancko pod ogromny budynek z kolumnami. Był podświetlany na złoto, a przed wejściem stali służący i ochroniarze. Jeden z nich podszedł i otworzył drzwi Mirandzie.

-Baw się dobrze! -powiedziałam zanim drzwi się za nią zamknęły. I co ja teraz ze sobą mam zrobić? Odjechałam i po prostu jechałam przed siebie. Pojechałabym pod ten adres w LA, ale dzielą nas praktycznie 4 tysiące kilometrów.

Jadąc drogą przed siebie, nieświadomie dojechałam do Virginia Beach. Była już 9 wieczorem. Zaparkowałam samochód przed małą kawiarenką i powolnym krokiem ruszyłam w kierunku plaży, nie spodziewałam się, że dzisiaj będę miała okazję zobaczyć ocean. Alejki oświetlały klimatyczne lampy. Dookoła krążyło niewiele osób, w większości były to starsze małżeństwa i ludzie z psami. Zdjęłam sandałki i zanurzyłam stopy w ciepłym piachu. Szłam powoli w stronę wody. Po chwili usiadłam na piachu i wsłuchałam się w szum fal. Na horyzoncie majaczyły resztki zachodu słońca i niebo mieniło się na piękny różowo-fioletowo-granatowy kolor. Uśmiechnęłam się do siebie. W końcu miałam chwilę by pomyśleć. Nie sądziłam, że w ciągu ostatnich dni tyle się wydarzy.. ta sprawa z Cloe, Miranda.. i ten onieśmielający nieznajomy. To zazwyczaj ja jestem tą, która sprawia, że inni czują się jak gówno. Ale teraz to ja wymiękłam. Nie wierzę.. Co się ze mną dzieje.. Nawet nie wiem ile ten chłop ma lat. Co jest ze mną nie tak?! Co prawda potrafi nieziemsko prowadzić samochód.. Czego dowiódł dzisiaj. I potrafi zajebiście wybierać perfumy. Czego dowiódł wczoraj. Kim on jest? Z pewnością nie jest z Nowego Yorku albo nawet z okolic. Znałabym go, zwłaszcza, że tak szasta swoimi pieniędzmi. Lecz instynkt rozwydrzonej córuni mówił mi, że te pieniądze nie są jego, są jego rodziców. Ale odrzutowiec to już przesada! 

Wstałam i podeszłam bliżej wody. Nagle stopy zalała mi mała fala ciepłej wody, miałam ochotę rzucić się cała do tej wody. Weszłam po kolana i zamknęłam oczy. Nie chciałam wracać, chciałam by ta chwila trwała wiecznie. No niestety, nie mogła. Odwróciłam się i skierowałam się z powrotem do samochodu. Kątem oka zauważyłam, że całkiem niedaleko stoi mężczyzna, wysoki, mocno umięśniony. Jego postura i spojrzenie skierowane w moją stronę wydawało odstraszać. Postanowiłam zaryzykować, bo chciałam przyjrzeć się lepiej. Podeszłam do niego.

-Przepraszam? Wie Pan może którą drogą mam jechać, żeby dojechać do Nowego Yorku?-zagadnęłam niewinnie. Mężczyzna, miał skrzyżowane ręce na piersiach, czarną koszulkę, spodnie moro i wysokie, czarne, skórzane buty. Był dość mocno opalony i ostrzyżony na 0, widać, że wojskowy. Kojarzycie Dwayna Johnsona? Gościu tego typu.

-Tą, którą tu przyjechałaś. -nadal niewzruszony się na mnie patrzył, na mojej twarzy malowała się konsternacja.  

-Dobrze, wielkie dzięki za pomoc olbrzymie. -Rzuciłam na odchodne i odwróciłam się wracając, zobaczyłam jednak kątem oka jak się uśmiecha. Co ten gościu tu robi? No dobra.. może tu mieszka, ale dlaczego był taki szorstki i niemiły? Nieważne i tak nie poznam odpowiedzi. 

The War With Love | E. P. & M. POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz