Lecieliśmy dobre kilkanaście godzin. Nie potrafiłam się zdrzemnąć, nie potrafiłam się wyluzować. Całe moje ciało było ciągle napięte, gotowe do akcji. Przez cały ten czas patrzyłam na twarze śpiących towrzyszy. I oczywiście ta jedna twarz mnie urzekła. Evana twarz wyglądała... jak buzia niewinnego dziecka. Autentycznie, delikatnie zakręcone blond włosy, gładka twarz z zamkniętymi oczami i dołeczki w policzkach. Kto by nie chciał takiego dziecka? Niepokoiło mnie tylko to, że teraz jest ryzyko, że go stracę albo on mnie. Czym bliżej byliśmy celu tym bardziej zaczęło do mnie docierać gdzie jestem i co się właśnie dzieje. Dobrze wiedziałam, że jesteśmy spisani na straty, ale mimo to razem z środkiem usypiającym wstrzyknęli nam lokalizatory. Prawie od razu go wyczułam, delikatnie pulsowało od niego ciepło i widziałam swoimi nowymi oczami jak skóra w tym miejscu co jakiś czas się przebarwia na odrobinę różowy, czyli lokalizator ma diodę, która świeci na czerwono. Przez ściankę widziałam też jak na ekranie jednego z ludzi kontrolujących pokazują się nasze numery i lokalizacja. Co najmniej dziwne.
Kilkakrotnie udało mi się też podsłuchać rozmowy w kabinie pilota.
-Jak myślisz, ile czasu zajmie zanim kret się ujawni? -ktoś się w końcu odezwał myśląc, że wszyscy śpimy.
-Pewnie kilka dni, albo tygodni. A jeżeli przeżyją i podejdą bliżej głównego centrum terrorystów to może nawet kilka miesięcy. W sumie ostatnio się zastanawiałem kto tym razem wkopie naszych.
-I kogo obstawiasz?
-Myślę, że to może być ten dzieciak albo ta laska. Nikt nigdy wcześniej nie przyjął do takiego oddziału u nas dziewczyny. Zbyt podejrzane. A ten gówniarz.. kto normalny posyła dziecko na pewną śmierć?
Czy oni podejrzewają kogoś z nas o szpiegowanie? Dlaczego? Coś takiego już się kiedyś wydarzyło?
Po następnych kilku godzinach jeden z żołnierzy wyszedł z kabiny pilotów i głośno wrzasnął:
-Jesteśmy na miejscu śpiące królewny! - Zdziwił się, że nie śpię i stał nieruchomo jeszcze przez kilka minut czekając aż wszyscy się obudzą. Następnie zostaliśmy odpięci by ponownie założyć na siebie jeszcze więcej uzbrojenia i innych gówien. Po wylądowaniu otworzyli tylnią klapę samolotu i kazali nam ruszać. Czyli już nie ma odwrotu..
Wybiegliśmy na ostre słońce, widziałam zdezorientowane i oślepione twarze chłopaków. Ten który dostał rolę dowódcy oddziału krzyknął:
-Za mną! Idziemy w stronę tamtego miasta! Wszyscy trzymać się blisko, jak będziemy na miejscu ktoś sprawdzi jak daleko jesteśmy od oddziału, któremu mamy pomóc, a snajperzy będą nas osłaniać z dachu. Jasne?! - Nikt się nie odezwał.
Wszyscy biegliśmy wpół zgięci i w zwartej grupie w stronę miasta.. a raczej tego co po nim zostało. To wyglądało jak pogorzelisko po wybuchu bomby. Wiedziałam, że nie mogę być na ziemi, w zasadzie już powinnam być na jakimś dachu. Moją rolą było przemieszczanie się po dachach.. miałam tylko jeden problem, Evana. Nie jest w stanie mnie dogonić ani skakać tak daleko jak ja. Będzie mnie spowalniał. No cóż, to on ma mnie chronić nie ja jego.
Chyba włączył mi się suka mode - pomyślałam.
Jak pomyślałam tak też zrobiłam. Szturchnęłam Evana w ramię i gdy się na mnie spojrzał pokazałam w ciszy jeden budynek. Oboje wiedzieliśmy co mam na myśli. Wyprzedziliśmy chłopaków, po ich twarzach widziałam, że mają ochotę na nas nakrzyczeć, no cóż, absolutna cisza musi być zachowana. Nie miałam ochoty wbiegać po schodach więc dałam się wyprzedzić Evanowi a sama skoczyłam. Wiedziałam, że byłabym w stanie skoczyć o wiele wiele wyżej, ale wszyscy się patrzyli więc nie wypadało. Przecież udawałam, że nie nic mi nie jest. Doskoczyłam tak, że zawisłam na rękach trzymając się parapetu na pierwszym piętrze. Słyszałam ich świst wciąganego powietrza. Napięłam ramiona i wyrzuciło mnie na sam dach. Potem jedynie się wychyliłam by im pokazać, że żyję i mogą biec dalej. Co mnie bardzo, ale to bardzo zdziwiło to to, że Ev już na mnie czekał. Stał obok wejścia jak gdyby nigdy nic. No cóż. Jeśli chciał mi zaimponować musiał zrobić więcej. Z miejsca się rozpędziłam i bez najmniejszego wysiłku przeleciałam około 50 metrów na dach następnego domu. Tego nie był w stanie zrobić. Odwróciłam się i on też brał rozpęd. Co prawda jego wybicie było gorsze i spadł między domy, ale udało mi się go wciągnąć.
CZYTASZ
The War With Love | E. P. & M. P
FanfictionBardzo młoda i bogata kobieta, (nastolatka) dopiero planująca przyszłość - zostaje wcielona w szeregi wojska. Dowiaduje się, że jako mała dziewczynka została wpisana na listę ochotników w sprawach kryzysowych. Teraz musi przetrwać bardzo ciężki dla...