5

36 6 0
                                    

*Sorki za większe odstępy, koniec semestru, wiecie jak to jest..*




Szyby były tak mocno przyciemniane, że nie wiedziałam nawet, w którą stronę jedziemy. Od kierowcy oddzielała mnie żelazna krata. Kurwa. Co tu się dzieje.

-Możecie mi chociaż wyjaśnić o co chodzi i po co ten cały cyrk? - Naprawdę zaczynałam się bać. Drzwi były zablokowane a ja nie miałam czym się bronić.

Ciemnoskóry kierowca spojrzał na mnie jak na idiotkę i uśmiechając się półgębkiem powiedział :

-Wszystko wyjaśnią ci na miejscu, nie mogę udzielać informacji. Teoretycznie na razie nie powinienem nawet z tobą rozmawiać.

-To jakim pieprzonym prawem wpychasz mnie do samochodu?! -Spytałam podnosząc głos.

-Uspokój się dziewczynko. Tam dokąd jedziemy wszyscy mają w dupie kim ty jesteś i ile masz pieniędzy. Jak się nie będziesz słuchać to cię najwyżej odjebią i po problemie.

Słysząc to serce zaczęło mi mocniej bić. Tak bardzo chciałam wrócić.

***

Po dobrej godzinie jazdy w dość szybkim tempie w końcu poczułam zmianę. Samochód ostro skręcił w prawo po czym nieco zwolnił. Po chwili się zatrzymał. Kierowca wysiadł i sekundę później moje drzwi się otworzyły i zostałam zmuszona do wyjścia. Kiedy wysiadłam musiałam zmróżyć oczy z powodu ostrego światła. Zbyt długo siedziałam w mroku.

Zauważyłam, że stoimy na środku ogromnego betonowego placu, na którym jeździły czołgi, stały helikoptery i ludzie ubrani na czarno lub w moro biegali między budynkami i namiotami. Oni serio nie żartowali. Podszedł do nas elegancko ubrany mężczyzna z grupą ochroniarzy. Widać, że jakaś szycha.

-Witam cię młoda damo. Mam nadzieję, że podróż przebiegła bez żadnych problemów. Z twojej strony zwłaszcza.. -Dodał pod nosem.

Nosz japierdole, czy oni od razu zakładają, że będę robić jakieś ogromne problemy? Zajebiście.

Obok mnie podeszła jakaś babka i wstrzyknęła mi z takiego ogromnego pistoletu coś pod skórę na karku. Nie powiem, zabolało w chuj.

-To co. Zaprowadzić ją do pomieszczenia mieszkalnego. I przypilnujcie, żeby ta śliczna sukienka się nie zniszczyła.. Przyda się do trumny.

Przez cały ten czas stałam jak wryta nie za bardo wiedząc co się dzieje. Po chwili podeszli do mnie mężczyźni z bronią zawieszoną na ramieniu. Tym razem mój niedoszły porywacz szedł przodem. Żołnierze chcieli mnie chwycić za ramiona, wyrwałam im się.

-Umiem chodzić, debile.

Szłam więc za mężczyzną, a ci z tyłu cały czas celowali we mnie z broni.
W końcu stanęliśmy przed ogromnymi drzwiami do jakiegoś hangaru. Wszystko tu było zabezpieczone kodami i czytnikami linii papilarnych. W środku znajdowało się jeszcze więcej sprzętu wojskowego. Lecz poszliśmy dalej. Doszliśmy po kilku korytarzach do dużych, żelaznych drzwi na kod.

-Nie krępuj się i czuj się jak u siebie. - Powiedział i śmiejąc się ze mnie puścił mi oczko.

Sekundę później otworzył drzwi i wszedł przede mną.

-Chłopaki, poznajcie waszą ostatnią i jedyną koleżankę. -Po czym weszłam do pomieszczenia głośno stukając moimi szpilkami i zamarłam. Pomieszczenie mieściło około 10 piętrowych łóżek. Co prawda chłopaków w środku było ok. 7 ale wszystkie łóżka zdawały się być w użytku. Prócz jednego. Mojego. Mężczyzna widząc moje zmieszanie powiedział:

The War With Love | E. P. & M. POpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz