Oboszzz właśnie śmieję się jak głupia i turlam się po podłodze.
Tia jeszcze przed chwilą krwawiłam i była smutaśna chwila, a teraz poprostu płaczę ze śmiechu.A wiecie przez kogo?
*ekhm ekhm* Uwaga uwaga werble proszę...
W sumie dowiecie się za chwilkę, podpowiem, że nazwa jednego z nich rymuje się ze Srark.
Więc...Znowu go zatkało, więc podeszłam do drzwi i pociągnęłam metalową klamkę.
A co tam było? No cóż najśmieszniejszy widok jaki widziałam.
Avengers dosłownie wylewający się z otwartych drzwi. Wszyscy leżeli na podłodze i jęczeli z bólu. Opierali się pewnie wcześniej o drzwi i nie słyszeli jak je otwierałam.
Ja jak to ja oczywiście zaczęłam się ryć jak niedorozwinięta foka przy okazji przewracając samą siebie.
-Macie tu kamery i podsłuchy barany- piszczałam przez śmiech.
Dwoje wysokich blondynów, Tasha, Burton, Stark i niski brunet w okularach leżeli na podłodze i marudzili czemu jestem taka "cichociemna" #PrzezwiskaOdMamy.
-Tony przecież ci mówiłem- powiedział mężczyzna w fioletowej koszuli, już po wstaniu z podłoża.-Mamy kamery, a teraz wyszliśmy na idiotów.
-Oj tam oj tam, przynajmniej widzieliśmy i słyszeliśmy na żywo jak zdała test na inteligencję i siłę- droczył się Srark.
-Tak w ogóle jeżeli chodzi o dalsze szkolenia to będą w bardziej cywilizowanych miejscach, twój ojciec wypadł o wiele gorzej. Siedział tam 5 dni, a ty poradziłaś sobie z tym w 18 godzin- powiedział Hawkeye z uśmiechem.
Popatrzyłam na nich jak na kompletnych debili (którymi większość pewno była) szybko wstając.
-Eee to był test?-spytałam głupio.
-Tak, a teraz pójdziesz z nami do twojej zagrody sarenko. Jelonek zostaje tu i zróbcie może tą ścianę bo jeszcze wyjdzie ze SWOJEJ -powiedział Tony dając nacisk na ostatnie słowo.
Loki mógł szybko spierdolić... ale nie spierdolił. Dzisiaj do niego jeszcze przyjdę, a raczej podjadę windą. Mam z nim troszuńkę do pogadania, a... o nie nie zboczuchy ja chcę tylko pogadać cwaniaczki.
Iron Man jednak nie zamierzał czekać aż coś powiem i pchnął mnie do windy nie zważając na innych. Oczywiście jak to Anthony Edward Stark zamknął windę bez reszty baranków.
-No cóż moja droga Vi... mogę Cię tak nazywać prawda? Prawda. Więc mam w sume nadzieję, że się dogadamy i przy okazji będziesz mi pomagać przy różnych eksperymentach- mówił szybko jakby do mnie, a jednak kurwa NIE.
-Tony, nie zaczyna się zdania od "więc"- odpowiedziałam miękko.
Zanim zdążył odpowiedzieć drzwi windy otworzyły się, a my weszliśmy równym krokiem do dużego salonu.
Położyłam się na wygodniej kanapie i położyłam nogi na stolik kawowy.-Właśnie chciałem powiedzieć, żebyś poczuła się jak we własnej zagrodzie ale widzę, że kopytka już rozłożone sarenko- zaśmiał się Tony.- Chyba na serio się dogadamy... jesteś może jakąś moją dalszą rodziną czy poprostu tak zajebiste osoby jak my są znajdywane jedna na milion?
Przy tym pytaniu się trochę zdziwiłam szybko przyjął mnie do "popieprzonej rodzinki"... za szybko. To podejrzane.
Po krótkim zamyśleniu już chciałam odpowiedzieć ale coś mi przerwało.
Nie coś tylko ktoś, a tym kimś byli troszkę wkurzeni Avengers. No tak trochę wkurzeni nic więcej nic, a nic.-Tony ty samolubie- rozchichotał się Clint.
-No dobra czas się przedstawić mili państwo. Podobno mnie, Nat i Clinta znasz z akt. Ci trzej kretyni to Steve Rogers czyli Kapitan Mrożona rybka, Bruce powiększona wersja Shreka i Thor brat tego łosia na dole w moim przekonaniu to jest blond młot- dopowiedział z uśmiechem.
Kapitan i Bruce spojrzeli na niego spode łba ale nic nie powiedzieli.
Thor pewno nawet nie wiedział co on powiedział. Bicz dzicz powinnam być raperem. Jakimś następcą Eminema
😏😏😏.-Każdego z was znam dość dobrze, nawet Ciebie Asgardczyku. Czytałam mitologię, więc wiem, a tak w ogóle co tam u pięknej Frigg?-spytałam wyrażając udawane zainteresowanie.
-Moja matka nie żyje, miała pogrzeb midgardzkie miesiąc temu- odpowiedział Thor z nie za wesołą miną.
-Przyjmij moje kondolencje, przekażcie też je Lokiemu. Bardzo mi przykro, podobno była bardzo troskliwą matką i ogólnie świetną kobietą- odpowiedziałam.
-Czytałam twoje księgi Panie Banner. O promieniach Gamma była bardzo ciekawa- dopowiedziałam moje ostatnie słowa spokoju.
No dobra teraz wyjdzie niestety ze mnie prawdziwe piekło i to nie w sensie fangirl tylko mocnego wkurwgirl. Moje przezwiska to jest złoto. Powinni mi za ich używanie albo wymyślanie płacić milionami.
-Teraz mówić co się tu odkurwia bo nie wytrzymie- krzyknęłam, a oni usiedli na kanapie chichocząc.
-Co zrozumiałaś z tego co się domyśliłaś lub z tego co Ci powiedzieliśmy Ver?- spytała ku mojemu zdziwieniu Romanoff.
-Jedyne co zrozumiałam z tej "rozmowy" jak to raczyłaś zaznaczyć to:
Uno- mój ojciec był agentem.
Dos- śledziliście mnie.
Tres- jesteście głupi.
Cuatro- chcecie mnie tu zatrzymać.
Cinco- Clint jadłeś niedawno pączki.
Seis- Loki też tu zostaje.
Siete- moja mama o niczym nie wie.
Ocho- sąsiadka też jest agentem.
To chyba wszystko.- szybko mówiłam wkurzona jak diabli.Ich bardzo to nie zdziwiło chyba już w słuchali moich argumentów albo widzieli niektóre moje akcje na korytarzu w trakcie kłótni z jakimś ważniakiem. Pewno te małpy dużo o mnie wiedzą.
Tej, a tu już się nie rodzi się jakieś ZOO? Jeleń, sarenka, kot, barany i małpy.W tym momencie chyba pierwszy raz w życiu zemdlałam... ała.
************************************
Ja tam nigdy nie zemdlałam, się zastanawiam dlaczego często rozdziały w FF się tak kończą.
Teraz chyba wiem.
Ludzie chcą aby czytelnicy bardziej czekali na następny rozdział.
No wiem cwaniak ze mnie hehe.Trzymajcie się moje dziewoje i nie mdlejcie z wrażenia😏😏😏.
CZYTASZ
Jelonek na wolności? //Avengers
Science FictionPamiętajcie, jeśli spotkacie główną bohaterkę nie idźcie z nią do baru. Nigdy. Zapytacie się kim jest do jasnej Jelonek? Wiecie na pewno głupi nie jesteście... ale ona też nie.