Rodział 2

150 21 1
                                    

W tym momencie zadzwonił dzwonek. A miało być tak pięknie. Już chciałam zacząć rozrabiać, a tu koniec matematyki.
Teraz jest biologia, chemia, angielski i WF, więc nie zdążę nic zrobić. No trudno, zrobię w domu jakiś szajs, a na dodatek może w końcu posiedzę sama bo mamy nie ma.

Po chwili wstałam z ławki aby przejść do kolejnej klasy.

Time Skip

Następne trzy lekcje poszły sprawnie, więc udałam się do stołówki na obiad.
Gdy już chciałam nakładać sobie jedzenie obok drzwi przemknęła mi sprzątaczka, która jednym słowem się no... darła.

Ja to ja ciekawskie jajo, więc odłożyłam tackę i poszłam to sprawdzić.

-A precz z tąd sierściuchu, do szkoły zwierzęta wchodzić nie mogą- krzyczała.

-Acha czyli chodzi o psa albo kota- mruknęłam do siebie.

Ok czas na grę aktorską.

-Co pani robi?!!- szybko wdałam się w sytułację i zaczęłam krzyczeć.

-Ten zapchlony kot chciał wejść do stołówki pewno coś wyrzebrać- powiedziała wskazując miotłą czarnego kota.

Czyli akcja ratujemy kota.

-To mój kot, yyy L...oki nic ci nie jest?-zapytałam z troską i wymyśliłam imię na poczekaniu.

-Do szkoły nie można wnosić zwierząt, ale tak na serio nazwałaś to Loki?- spytała się.

-Taak, bo mój ojciec miał loki i tak jakoś wyszło- wzięłam tego kota na ręce i uśmiechnęłam się niewinnie.

Heh, powinnam iść chyba do szkoły aktorskiej.

-No dobrze tylko więcej bez takich numerów- powiedziała zrzędliwie i poszła w inną stronę.

-Uff mało brakowało- mruknęłam.

A co do ojca to nie, nie chcecie tego słuchać i nie, nie miał loków.

-To co Loki, wziąść Cię do siebie i ryzykować nie polubienie Ciebie z Sherlockiem, czy dać do schroniska?-zastanawiałam się głośno.

Kot przez chwilę na mnie popatrzył, a później wtulił się w moją bluzę jeszcze mocniej.

- No dobra- powiedziałam do kota, a następnie spakowałam go do plecaka zostawiając dziurę, aby mógł kot oddychać.

No to jestem ciekawa co powie mama.
Kolejny śliczny kotek do kolekcji, Sherlocka znalazłam przed szkołą, więc go wzięłam. Krzyczała ale się przyzwyczaiła, z matką to normalnie jak z Hulkiem.
Jeszcze tylko W-F i mogę słuchać zażaleń.

Wróciłam z plecakiem do stolika, odłożyłam go tam i poszłam po jedzenie.

Time skip

Po lekcji cała spocona poszłam sprawdzić do łazienki jak się czuję kotek.

-I co Loki zaraz idziemy do domu- uśmiechnęłam się do kota głaszcząć go.

On tylko miałknął sobie i na powrót schował się w mojej torebce.

-Ach- wzdychnęłam i przejrzałam się w lustrze.

Brązowe włosy były związane w koka, a ta pieprzona problematyczna cera nadal żyła własnym życiem. Moje szmaragdowe oczy... zaraz... CO KURWA??!!
Spojrzałam jeszcze raz w lustro mrugając.
Moje wcześniej zwykłe zielone oczy mają o wiele bardziej soczysty odcień.
No brawo ja. Wcześniej były jeszcze brązowe potem zielone a teraz jeszcze do jasnej szmaragdowe. Ok trudno, jeszcze zaraz mi się różowe zrobią.

Trochę szczęśliwsza przemyłam twarz wodą i wyszłam z kibla.
Wyszłam ze szkoły i zaczęłam kierować się w stronę domu.

Time skip

Wspięłam się po drabinkach do góry, a potem wypuściłam kota z plecaka.

Mamy teraz nie ma, więc mam spokój... może później zajmę się Avengers. Teraz mam lenia.

Położyłam się na łóżku i zaczęłam gapić się w sufit.

Po chwili oczy zaczynały mi się kleić, a mózg wolniej przetwarzał informacje.


I co dzisiaj kabaret w głowie mi zapodają.

Siedziałam w szkole, rysując w zeszycie Sherlocka. Wtem wielki i muskularny blondyn z młotem wbił do środka przez okno. Ja zamiast uciekać podbiegłam do niego i zaśmiałam się, a po chwili przytuliłam.

-Witaj Thorze Wszechmogący- zaśmiałam się i odsunęłam się od niego.

-Witaj Ver, co u ciebie piękna słowianko?- zapytał.

-Jest w jak najlepszym porządku drogi Thorze. Jak twój brat?- moja mina przy tej grzeczności była nie za ładna.

-Wiem, że się martwisz ale teraz jest u Avengers... bezpieczny- Thor widocznie zasmucił się.

-Na pewno, z Lo...- no z kim???

Obudziłam się szybko i wyskoczyłam z łóżka jak oparzona.
Thor... no ten z Avengers ale brat Thora?? To jakaś chora przepowiednia??.

Tak z nikąd pojawiły się moje kochane dwa koty Sher i Loki, a ja przytuliłam się do nich. Myślałam o śnie... taki prawdziwy, a zarazem śmieszny bo skąd on miał mnie znać.

Z taką myślą wstałam i próbowałam zrobić zadanie domowe z geografii. To było bez sensu.
Po pół godziny skończyłam wszystkie lekcje.
Potem położyłam się spać myśląc o tajnych aktach, już włączyłam odblokowywanie wszystkich akt.

-Rano to zrobię- powiedziałam do siebie zasypiając.

.   .   .   .   .   .   .   .   .   .   .   .   .   .   .   .   .  .



To już drugi rozdział moje kochane dziewoje lub dziewice😏😏😏


Ja tam nie wiem😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😈😈😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏😏

Jelonek na wolności? //AvengersOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz