Nastepnego dnia byłam bardzo szczęśliwa. Rano John przyniósł mi wszystkie papiery, które muszę otrzymać wychodząc z szpitala. Od razu się ze mną pożegnał, ponieważ ma dużo pracy.
-Hej, gotowa do powrotu- zdziwiłam się bo to nie był Alan tylko Wojtas
-Hejka, tak tu mam swoje swoje rzeczy i możemy ruszać
-Daj, ja je wezmę- powiedział gdy chciałam wziąć torbę
-Nie, żeby coś, ale to Alan miał po mnie przyjechać
-Tak ale coś mu wypadło
-No tak, jak zwykle
-Oj nie bądź na niego zła, naprawdę chciał ale nie mógł
-Dobra, wracajmy nie chcę tu już siedzieć
-Okey
Moją torbę rzucił do tyłu na siedzenia, a sami usiedliśmy z przodu. Po chwili został po nas tylko pisk opon. Droga trwała około 10 min, ponieważ nasz dom jest niedaleko.
Wojtek wziął moją torbę i ruszyliśmy w kierunku wejścia. W holu zdjęłam buty. W domu panowała grobowa cisza. Udałam się do salonu, a mój towarzysz podążał za mną. To co tam zobaczyłam zamurowało mnie.
-Witaj w domu !!- krzykneli wszyscy
W salonie było pełno balonów, konfetti oraz jeden wielki napisas CASSANDRA ŁAMAGO UWAŻAJ zachciało mi się śmiać gdy to zobaczyłam. W śród wszystkich osób zauważyłam osoby tu mieszkające, oczywiście oprócz rodziców, a na dodatek Holly z Jasperem oraz kilka innych osób, które kojarzę z szkoły.
Nie byłam w stanie nic powiedzieć. Do oczu napłynęło mi pełno łez. Oczywiście z szczęścia.
-No powiesz coś ?- powiedział Alan na co kilka osób się zaśmiało
-Dziękuję -po tym rzuciłam się na najbliższych i zaczęłam ich ściskać
Nagle dotarło coś do mnie...
-A więc to była ta ważna sprawa, przez którą nie mogłeś po mnie przyjechać do szpitala ?- pytam brata
-No tak jakby...musiałem wkońcu wszystko zrobić
-Ejj ja tu wszystko wystroiłam- oburzyła się moja przyjaciółka
-A my to co ? Alkohol się sam załatwił ?- odezwał się Miłosz
-Koniec tematu- wtrąciłam- Kocham was !!
-Nas też ?- zapytali współlokatorzy
Oto jest pytanie...no cóż zasługują na szanse ale niech ją dobrze wykorzystają
-Jak mnie nie denerwujecie to tak
-Ja chyba już jestem pijany, chociaż nic nie piłem. Albo to ty majaczysz przez ten szpital-mówi Konrad
-Człowiek chce być miły to mu jeszcze nie pasuje...
Nagle cała piątka mnie podniosła i zaczęła podrzucać, a ja pisnęłam z zaskoczenia. I jak zawsze te głupie uczucie, że mnie nie złapią.
-Starczy tego dobrego-powiedział Alan przez co chłopacy mnie odstawili na zimie- zabawę czas zacząć !!
Z głośników zaczęła dudnić muzyka, a ludzie zaczęli tańczyć. A mnie zaczęło zastanawiać jedno
-Alan, a co powiesz rodzicom gdy wrócą- pytam bo wiem, że nigdy nie pochwalali imprez
-Rodzice wyjechali w delegację. Gdy wrócą w poniedziałek nie będzie śladu po imprezie
-No jak tak...czas się zabawić !
-Mądrze gadasz siora
-Chcesz się czegoś napić ?- pyta gdy jesteśmy już w kuchni
-Może i bym chciała ale nie chcę ryzykować. Wiesz po tym szpitalu
-Rozumim i nie nalegam
Gdy Alan zaczął pić, ja poszłam poszukać Holly. Nigdzie nie widzę tej blond czupryny. Chyba, że poszła zabalować z Jasperem u góry. Co jest bardzo możliwe. Nie wiem jakim cudem ale tu jest coraz więcej osób. Jakoś nie mam ochoty ani na tańczenie, ani picie (zresztą nie mogę w ogóle).
Udałam się schodami do góry. Będąc już w pokoju, zakluczyłam drzwi i udałam się w stronę okna. Otworzyłam je, następnie usiadłam na parapecie, a nogi przełożyłam na drugą stronę okna.
Nadal nie mogę tego pojąć, że prawie dwa tygodnie temu potrącił mnie samochód. Jednak najlepsze jest to, że kierowca zbiegł z miejsca wypadku, a policja nie robi nic aby go znaleźć.
Dziwne jest także to, że pogodziłam się z chłopakami, przez których wcześniej cierpiałam. Chociaż nie aż tak jak przez Lucasa.
Weszłam z powrotem do pokoju i udałam się do swojej magicznej torebki, z której sięgnęłam papierosy i zapalniczkę. Picia sobie odmówiłam, to chociaż zapalę. Potem wróciłam do swojej poprzedniej pozycji na oknie.
Gdy już konczyłam palić, na dole zauważyłam zataczającego się Wojtka. Ciekawe ile wypił ...? W pewnym momencie spojrzał w górę prosto na mnie.
-Caaassandro Toras, nie rób ty tego. Ja ciebie bardzo proszę- plątał mu się język
-Po pierwsze Tores, a po drugie, ja nic nie robię
-Ale ja Cię proszę. Wejdź do środka i ochłoń to jest zły pomysł aby skakać- gdy to powiedział zrozumiałam o co mu chodzi.
Przez jego myśli wybuchłam niepohamowanym śmiechem. W sumie on jest pijany, a to może tak wyglądać. No ale proszę...
-Otwórz te drzwi- tak to był Wojtek, a ja nie mogłam powstrzymać śmiechu
Tak jak prosił otworzyłam, a on pędem ( co było komiczne bo on ledwo szedł, a co tu gadać o biegu) zamknął okno.
-Teraz mi już nigdzie nie wyskoczysz
-Ale mi nawet to nie przyszło na myśl- uśmiech nie schodził mi z twarzy-A ty chyba już wypiłeś za dużo
-Ale ja nawet nie dotknęłem alko
-Tak, tak. A ja jestem Calineczka
-Bo jesteś ale gorzej serii
Nie mogę z niego. Normalnie to by oberwał za taki tekst, ale wiem że jest pijany i mu odpuszczę.
-Ja teraz idę się umyć, a potem spać. Jak wrócę z łazienki ma Cię tu nie być. Rozumiane ?
-Tak jest pani kapitan- zasalutował
Z rezygnacją pokiwałam głową. Z szafy zgarnęłam jakieś spodenki i białą bokserkę, a do tego czystą bieliznę. W łazience wzięłam 15 minutowy prysznic. Włosy użyłam swoim szamponem o zapachu kokosa, a potem dokładnie spłukałam całą pianę. Brudne ubrania wrzuciłam do kosza na pranie, a na siebie założyłam czyste. Włosy popryskałam odżywką, a potem je rozczesałam.
Jak wyszłam z pokoju na MOIM łóżku leżał Wojtas, który już smacznie spał. Nie pozostało mi nic innego jak położyć się koło niego. W pewnym momencie poczułam rękę, która mnie oplata wokół tali, a ja zostaję przyciągnięta do jego torsu.
-Dobranoc księżniczko-usłyszałam przy swoim uchu
W takiej pozycji zasnęłam.
****
Takie romantico, haha ❤❤
CZYTASZ
BoysBand || FELIVERS [ZAKOŃCZONE]
FanfictionCassandra to 16-letnia dziewczyna mieszkająca w Londynie. Ma starszego brata Alana którego odwiedzą przyjaciele z Polski. Cass nie lubi chłopaków od zawsze... Czy zdoła z nimi wytrzymać ? A może jeden okaże się jej miłością ? Zapraszam do czytania...