Strona Dana (ojca Cass)
Siedzę w pracy choć jest sobota. Wczoraj się zdenerwowałem gdy wszedłem do kuchni. Nie chodzi o to, że był bałaga tylko o to, że do mojej córeczki dobiera się ON. Żałuję, że mam teraz dla niej mało czasu. No ale cóż, firma się rozwija więc muszę o to dbać.Trochę nad tym myślałem i stwierdziłem, że dziś wyjdę z pracy szybciej i pojadę z rodziną w jakieś fajne miejsce. Jak za dawnych czasów. Mam nadzieję, że się ucieszą.
Z firmy wyszedłem o 15. Wcześniej jeszcze zostawiłem kartkę sekretarce aby wszystkie spotkania z poniedziałku przełożyła. Zamknąłem budynek, ponieważ wszyscy mają wolne, oprócz mnie. Nawet moja żona postanowiła dziś zostać w domu. Po jakimś czasie wkońcu jestem u siebie na podjeździe. Wychodzę z samochodu i kieruję się w kierunku wejścia.
Będąc w domu słyszę rozmowy dochodząc z salonu. Idę do danego pomieszczenia, a w nim widzę Annę, Alana oraz jego znajomych. Cassandra napewno znów siedzi u siebie w pokoju. Nagle wszystkie spojrzenie kierują się na mnie. Lecz ja wrogo patrzę na Wojtka. Jego jako jedynego nie lubię. Mimo młodego wieku i tak wiem co robił dwa lata temu.
-O Dan, wróciłeś już ?!- mówi zdziwiona żona
-Tak. Gdzie jest Cass ?- pytam, ponieważ chcę im od razu zaproponować swój plan
-U siebie, mogę ją zawołać
-To zawołaj synu
Po chwili Alan wraz z Cassandrą schodzą do nas po schodach. Gdy już każdy siedzi na jakimś miejscu, postanawiam zacząć.
-Dobrze...więc postanowiłem, że dziś wyjeżdżamy gdzieś rodziną i wracamy w poniedziałek. Wiecie, tak jak kiedyś
-Ale Dan. Wiesz, że nie możemy od tak sobie pojechać
-Ania, nie musisz się niczym martwić. Spotkania z poniedziałku zostaną przełożone, a jutro jest niedziela więc nie muszę zawsze siedzieć w pracy
-A chłopcy ?- pyta żona- dobrze wiesz, że przyjechali tutaj do Alana i nie mogą zostać tak sami w domu
-Proszę Pani. My możemy tutaj zostać. Nie będziemy wam przeszkadzać podczas wyjazdu- mówi Piotrek
-Nie ma mowy. Jedziemy wszyscy albo wcale- i dyskutuj z moją żoną...
-Ale chwila...-wkońcu odzywa się Cass- jak to jedziemy dziś ? Nie jest spakowana, a po drugie gdzie mamy jechać
-Spokojnie zdążysz się spakować. A pojedziemy w góry. Wiecie, że moja siostra ma tak domek
-Niech ci będzie, bo i tak nie mam nic tu do gadania
-I chłopacy mogą też jechać skoro tak nalegasz, Anno- mówię zrezygnowany
-Czyli się pakujemy ?-bardziej stwierdza Alan
-Tak. Za dwie godziny wszyscy przed dom
Po tych słowach, każdy poszedł w swoim kierunku. Ja się udałem wraz z Anią do naszej sypialni. Z garderoby wzięliśmy torby i zaczęliśmy się pakować.
-Dziękuję, że się zgodziłeś...no wiesz abyśmy wszyscy pojechali
-Nie masz za co dziękować. Ale mam jedno pytanie
-Tak ? To pytaj
-Czy ty też zauważyłaś coś dziwnego w zachowaniu Cass i tego całego Wojtka ?
-Wydaje mi się, że trochę się do siebie założyli. A co ?
-Nic poprosto to mi się nie podoba i...
-Nie Dan, skończ. Nasza córka nie jest małym dzieckiem i ma prawo decydować z kim się zadaje
-Ale dobrze wiesz co on robił kiedyś
-Ludzie się zmieniają
-Tak ale jestem pewiem, że nie raczył jej wspomnieć o swoich wybrykach
-Jeśli będą razem, napewno jej powie
-Wiem, że ci się to nie spodoba lecz ja do tego nie odpuszczę
-Dan, proszę Cię...
Zdanie przerwała jej Cass, która weszła akurat do nas do pokoju. Nasz wzrok poleciał na nią. Mam nadzieję, że nie słyszała.
-Mam coś na twarzy ?- uff...chyba nie słyszała- a tak w ogóle, miałam wan przekazać, że wszyscy są już gotowi. Jest prawie godzina szybciej więc możemy ruszać. Jeśli chcecie oczywiście
-Dajcie nam jeszcze piętnaście minut
-To my czekamy na dole
Cassi (tak wolałem na nią gdy była mała), wyszła z pokoju, a my skończyliśmy się pakować. Będąc przed domem, podzieliliśmy kto jedzie jakim samochodem. W jednym jadę ja, Anna, Cassi i Wojtek...niestety. Natomiast z Alanem jedzie Miłosz, Piotrek, Konrad i Piotek. Jak dałem Alanowi adres, ruszyliśmy.
Przypomniały mi się dawne lata. Prawie co tydzień jeździliśmy na takie wycieczki. Zawsze wszyscy byli szczęśliwi. Lecz z czasem po przejeciu firmy oddaliliśmy się od siebie, a nasze wycieczki zostały zapomniane. Od tamtego czasu kontakt z Cassandrą mi się pogorszył, a ona zaczęła się buntować. Z zamyśleń wyrwał mnie chichot mojej córki, który jest piękny. Niestety nie spowodowany dzięki mnie. Lecz dzięki Wojtkowi.
-Tato daleko jeszcze ?- ona zawsze była niecierpliwa
-Cass, jedziemy dopiero godzinę, a droga będzie trwała około 4 godzin
-Mała będziesz musiała trochę poczekać
-Ty, mała to jest twoja pała ! Ja jestem niska
-Cassandra !- nie zadowolił mnie jej "tekst" jak to mówi młodzież
-Oj dobra tatku, wyluzuj
Potem przez dwie godziny wszyscy w aucie śpiewali oprócz mnie. On naszej, krótkiej wymiany zdań byłem zdenerwowany. Zawsze mi przeszkadzali jej chłopacy ale nie interesowałem. Raz Cass się sparzyła i od tamtej pory nie miała chłopak. Niestety teraz pojawił się on. Lecz tak jak mówiłem, nie pozwolę aby z nią był, a tym bardziej aby ją skrzywdził.
Zostały jeszcze cztery kilometry. Za oknen robi się szaro. Jest już 19:30.
Właśnie wyjeżdżam na posesję domku Margaret (mojej siostry). Toż za nami wjechał Alan.-A maaz tato klucze ?-pyta Cassandra
-Margaret mi mówiła gdzie są schowane
Udałem się w kierunku ogródka, który jest za domkiem. Klucze były w domku dla lalek jej malutkiej córki. Gdy wróciłem do swoich towarzyszy, każdy był zajęty rozmową. Po wejściu do domu wszyscy ruszyli w kierunku pokoi. Jeden zająłem ja z żoną, drugi Cass, a trzeci chłopcy. Potem, każdy się zaczął rozpakowywać. Po skończeniu wziąłem prysznic i poszłam spać. Inni już także spali.
****
Hej, hej 😏 i jak ktoś się spodziewał osoby Dana w tym rozdziale ? 😱😁
Piszcie jak wam się podoba ❤❤❤
CZYTASZ
BoysBand || FELIVERS [ZAKOŃCZONE]
FanficCassandra to 16-letnia dziewczyna mieszkająca w Londynie. Ma starszego brata Alana którego odwiedzą przyjaciele z Polski. Cass nie lubi chłopaków od zawsze... Czy zdoła z nimi wytrzymać ? A może jeden okaże się jej miłością ? Zapraszam do czytania...