-Wojtka i Alana aresztowali !- mówię gdy wpadam do pokoju chłopaków
-Jak to ?- pyta zdezorientowany Miłosz
-Przed chwilą był telefon od komendanta czy kogoś tam i mówił, że są na posterunku
-Więc musimy tam jechać !- mówi Konrad, a w tym momencie reszta chłopaków się podnosi i wspólnie ruszamy na parter
W garażu stoi stare auto rodziców. Na codzień jest ono nie używane dlatego jest zakurzone i w ogóle. Alecz teraz nie mamy innego i musimy użyć tego. Mam nadzieję, że odpali...
Na miejscu byliśmy po 20 minutach. Idziemy właśnie w kierunku budynku, na którym jest wielki napis "POLICJA". Nie wiem dlaczego ale nie lubię takich miejsc jak: komisariaty, szpitale, przychodnie.
Jak weszliśmy do środka akurat szedł jakiś policjant. Był dość wysoki i przy kości (ale nie jakoś bardzo gruby), na oko miał z 40 lat.
-Dobry wieczór. Jakieś pół godziny temu dzwoniono do mnie, że aresztowany został Alan Tores i Wojtek Fortuna.
-Tak, to ja dzwoniłem. Wyjsniono mi sytuację, że pan Wojtek jest z Polski ale chciałbym rozmawiać z Państwem Tores.
-Z tym może być mały problem-zaczynam- rodzice są w delegacji i nie mam pojęcia kiedy planują powrót
-A więc chłopacy będą tutaj do czasu przybycia państwa rodziców
-A nie można się jakoś dogadać ?- pyta Zabor
-Przykro mi ale nie
-A moge wiedzieć chociaż za co ich zatrzymano ?
-Rozpętali bójkę w supermarkecie. Nie chcą powiedzieć co ich do tego skłoniło dlatego nie możemy pomóc
-Dobrze, a możemy ich zobaczyć ?- tym razem odzywa się Cody
-Mówili, że nie życzą sobie żadnych odwiedzin
-Dziękuję, dowidzenia- mówię i wychodzę z budynku, w którym przebywam. Tuż za mną idą chłopacy
-Co oni do chuja jasnego odwalają ?!?
-Nie mamy pojecia tak jak i ty Cass
-A może wam mówili po co wychodzą ?
-Ja ich nawet dziś nie widziałem- odpowiada Miłosz, a reszta mówi, że "też"
-A ta ich bójka to co ma znaczyć ? O mleko się z kimś pobili ?
-Może o jajka- próbuje rozluźnić atmosferę Konrad
-Bardzo śmieszne- wyczujcie ten sarkazm
-Wracajmy już do domu. Jest ciemno, a to że tu stoimy w niczym nam to nie pomoże-proponuje Miłosz
Po tych słowach poszliśmy do auta i udaliśmy się do domu. Droga minęła dość szybko. Chłopacy rozmawiali na różne tematy lecz ja w ogóle nie reagowałam, a jeśli się o coś pytali mówiłam "Tak" "Nie" "Nie wiem".
Jestem strasznie ciekawa co odbiło tym czubom, że zrobili awanturę z czego wynikła bójka, a później jeszcze nie chcieli nic mówić policji. Natomist to, że z nami nie chcieli rozmawiać to już szczyt wszystkiego.
Siedzę właśnie na balkonie i palę papierosa. Myślę o sensie tej sprawy ale nic. Pustka. Moje myślenie przerywa dzwonek telefonu.
-Halo ?- odbieram nie patrząc kto dzwoni
-Część, sorki że budzę
-Spokojnie jeszcze nie spałam. Co się stało ?
- Jakieś 15 min temu dowiedziałam się, że Lucas jest w szpitalu
-Co ?!? Dlaczego
-Podobno ktoś go tak pobił, że ma złamany nos i wstrząs mózgu
-O kurwa- chwila....- a kiedy to się stało ?
-Dziś około 13 chyba ale nie jestem pewna
-A wiesz kto to był ? W sensie ten co go pobił- ja już chyba wiem
-Nie mam pojęcia. Ale dobrze mu tak
-Może i na to zasłużył ale ja wiem kto to zrobił i to już mnie tak nie cieszy...
-Wiesz ?!? Gadaj !
-No to może ci powiem, że Alan i Wojtek siedzą w dołku...
-Gdzie siedzą ?- weźcie tą tępą pałę
-W więzieniu blondynko, w więzieniu
-Sey what ?!?
-Niestety
-Za co ?- nie wytrzymam z nią
-Lucasa ktoś pobił. Chłopacy trafili na komisariat, ponieważ kogoś pobili. Moim zdaniem to się łączy...
-Ale jaki mieli niby powód aby to zrobić ?
-To chyba też wiem ale to musimy się spotkać abym ci powiedziała
-No okey. Bym jeszcze porozmawiała chwilę ale jestem padnięta i lecę spać
-Spoko. Dobranoc
-Dobranoc
Jeszcze muszę załatwić sprawę z rodzicami. Jest 1 w nocy a ja siedzę i dzwonię po ludziach, zamiast spać jak normalna nastolatka. Super...
Jeden sygnał...Grugi sygnał...
Trzeci sygnał...
Dobra nie odbierze, spróbuję jeszcze raz. Dzwoniłam do niej jeszcze kilka razy lecz później zasnęłam.
Idę z Wojtkiem za rękę. Jest pogodny dzień. Słońce pięknie grzeje, a my trzymamy się za ręce. Jesteśmy na jednym z tych mostów gdzie pary przyczepiają kłódki z datami lub imieniami.
My także taką mamy. Jest na niej data, która rozpoczęła nasz związek i nasze inicjały. Lecz dziwne jest to, że jesteśmy tu tylko my.
W pewnym momencie most zaczyna się dygotać, a na niebie pojawiają się chmury. Łapie się ręką poręczy. Przez co kłódka z mojej ręki leci do wody. W oddali widzę...o nie. Lucasa.
Chłopak tupie nogą w most a ten znów zaczyna się ruszać. Idzie w naszym kierunku. Most jest coraz bardziej rozkołysany. Gdy chłopak jest już koło nas popycha Wojtka, a ten bez żadnej obrony przelatuje przez poręcz. W ostatniej chwili chwytam jego dłoń.
-No pomóż mi- krzyczę, a do oczu napływają mi łzy
-Nie ma mowy maleńka- mówi i się szczerzy- będziesz moja
-Nie, wolę umrzeć niż być z tobą
-Dobrze, pani życzenie jest dla mnie rozkazem- w tym momencie podnosi mnie na rękach i rzuca...
Budzi mnie dzwonek telefonu. W pierwszym momencie ciężko oddycham i dopiero po chwilę rozumiem, że to tylko sen, koszmar.
-Tak słucham ?
-No cześć córcia. Przepraszam, że tak późno dzwonię lecz nie widziałam wcześniej, że dzwoniłaś
-Mamy tutaj mały problem. Alan i Wojtek są w areszcie, żeby ich wypuścili musicie się tam stawić wy
-W jakim areszcie ? Co się stało ?
-To nie jest rozmowa na telefon
-Rozumiem. Postaramy się jutro rano wrócić
-Okey. Dobranoc- nie czekam na odpowiedź tylko się rozłączam
Jestem cała spocona dlatego biorę szybki prysznic i ubieram wygodniejsze ubrania. Następnie kładę się do łóżka i odpływam.
CZYTASZ
BoysBand || FELIVERS [ZAKOŃCZONE]
FanficCassandra to 16-letnia dziewczyna mieszkająca w Londynie. Ma starszego brata Alana którego odwiedzą przyjaciele z Polski. Cass nie lubi chłopaków od zawsze... Czy zdoła z nimi wytrzymać ? A może jeden okaże się jej miłością ? Zapraszam do czytania...