24.

827 48 1
                                    

-Wojtka i Alana aresztowali !- mówię gdy wpadam do pokoju chłopaków

-Jak to ?- pyta zdezorientowany Miłosz

-Przed chwilą był telefon od komendanta czy kogoś tam i mówił, że są na posterunku

-Więc musimy tam jechać !- mówi Konrad, a w tym momencie reszta chłopaków się podnosi i wspólnie ruszamy na parter

W garażu stoi stare auto rodziców. Na codzień jest ono nie używane dlatego jest zakurzone i w ogóle. Alecz teraz nie mamy innego i musimy użyć tego. Mam nadzieję, że odpali...

Na miejscu byliśmy po 20 minutach. Idziemy właśnie w kierunku budynku, na którym jest wielki napis "POLICJA". Nie wiem dlaczego ale nie lubię takich miejsc jak: komisariaty, szpitale, przychodnie.

Jak weszliśmy do środka akurat szedł jakiś policjant. Był dość wysoki i przy kości (ale nie jakoś bardzo gruby), na oko miał z 40 lat.

-Dobry wieczór. Jakieś pół godziny temu dzwoniono do mnie, że aresztowany został Alan Tores i Wojtek Fortuna.

-Tak, to ja dzwoniłem. Wyjsniono mi sytuację, że pan Wojtek jest z Polski ale chciałbym rozmawiać z Państwem Tores.

-Z tym może być mały problem-zaczynam- rodzice są w delegacji i nie mam pojęcia kiedy planują powrót

-A więc chłopacy będą tutaj do czasu przybycia państwa rodziców

-A nie można się jakoś dogadać ?- pyta Zabor

-Przykro mi ale nie

-A moge wiedzieć chociaż za co ich zatrzymano ?

-Rozpętali bójkę w supermarkecie. Nie chcą powiedzieć co ich do tego skłoniło dlatego nie możemy pomóc

-Dobrze, a możemy ich zobaczyć ?- tym razem odzywa się Cody

-Mówili, że nie życzą sobie żadnych odwiedzin

-Dziękuję, dowidzenia- mówię i wychodzę z budynku, w którym przebywam. Tuż za mną idą chłopacy

-Co oni do chuja jasnego odwalają ?!?

-Nie mamy pojecia tak jak i ty Cass

-A może wam mówili po co wychodzą ?

-Ja ich nawet dziś nie widziałem- odpowiada Miłosz, a reszta mówi, że "też"

-A ta ich bójka to co ma znaczyć ? O mleko się z kimś pobili ?

-Może o jajka- próbuje rozluźnić atmosferę Konrad

-Bardzo śmieszne- wyczujcie ten sarkazm

-Wracajmy już do domu. Jest ciemno, a to że tu stoimy w niczym nam to nie pomoże-proponuje Miłosz

Po tych słowach poszliśmy do auta i udaliśmy się do domu. Droga minęła dość szybko. Chłopacy rozmawiali na różne tematy lecz ja w ogóle nie reagowałam, a jeśli się o coś pytali mówiłam "Tak" "Nie" "Nie wiem".

Jestem strasznie ciekawa co odbiło tym czubom, że zrobili awanturę z czego wynikła bójka, a później jeszcze nie chcieli nic mówić policji. Natomist to, że z nami nie chcieli rozmawiać to już szczyt wszystkiego.

Siedzę właśnie na balkonie i palę papierosa. Myślę o sensie tej sprawy ale nic. Pustka. Moje myślenie przerywa dzwonek telefonu.

-Halo ?- odbieram nie patrząc kto dzwoni

-Część, sorki że budzę

-Spokojnie jeszcze nie spałam. Co się stało ?

- Jakieś 15 min temu dowiedziałam się, że Lucas jest w szpitalu

-Co ?!? Dlaczego

-Podobno ktoś go tak pobił, że ma złamany nos i wstrząs mózgu

-O kurwa- chwila....- a kiedy to się stało ?

-Dziś około 13 chyba ale nie jestem pewna

-A wiesz kto to był ? W sensie ten co go pobił- ja już chyba wiem

-Nie mam pojęcia. Ale dobrze mu tak

-Może i na to zasłużył ale ja wiem kto to zrobił i to już mnie tak nie cieszy...

-Wiesz ?!? Gadaj !

-No to może ci powiem, że Alan i Wojtek siedzą w dołku...

-Gdzie siedzą ?- weźcie tą tępą pałę

-W więzieniu blondynko, w więzieniu

-Sey what ?!?

-Niestety

-Za co ?- nie wytrzymam z nią

-Lucasa ktoś pobił. Chłopacy trafili na komisariat, ponieważ kogoś pobili. Moim zdaniem to się łączy...

-Ale jaki mieli niby powód aby to zrobić ?

-To chyba też wiem ale to musimy się spotkać abym ci powiedziała

-No okey. Bym jeszcze porozmawiała chwilę ale jestem padnięta i lecę spać

-Spoko. Dobranoc

-Dobranoc

Jeszcze muszę załatwić sprawę z rodzicami. Jest 1 w nocy a ja siedzę i dzwonię po ludziach, zamiast spać jak normalna nastolatka. Super...
Jeden sygnał...

Grugi sygnał...

Trzeci sygnał...

Dobra nie odbierze, spróbuję jeszcze raz. Dzwoniłam do niej jeszcze kilka razy lecz później zasnęłam.

Idę z Wojtkiem za rękę. Jest pogodny dzień. Słońce pięknie grzeje, a my trzymamy się za ręce. Jesteśmy na jednym z tych mostów gdzie pary przyczepiają kłódki z datami lub imieniami.

My także taką mamy. Jest na niej data, która rozpoczęła nasz związek i nasze inicjały. Lecz dziwne jest to, że jesteśmy tu tylko my.

W pewnym momencie most zaczyna się dygotać, a na niebie pojawiają się chmury.  Łapie się ręką poręczy. Przez co kłódka z mojej ręki leci do wody. W oddali widzę...o nie. Lucasa.

Chłopak tupie nogą w most a ten znów zaczyna się ruszać. Idzie w naszym kierunku. Most jest coraz bardziej rozkołysany. Gdy chłopak jest już koło nas popycha Wojtka, a ten bez żadnej obrony przelatuje przez poręcz. W ostatniej chwili chwytam jego dłoń.

-No pomóż mi- krzyczę, a do oczu napływają mi łzy

-Nie ma mowy maleńka- mówi i się szczerzy- będziesz moja

-Nie, wolę umrzeć niż być z tobą

-Dobrze, pani życzenie jest dla mnie rozkazem- w tym momencie podnosi mnie na rękach i rzuca...

Budzi mnie dzwonek telefonu. W pierwszym momencie ciężko oddycham i dopiero po chwilę rozumiem, że to tylko sen, koszmar.

-Tak słucham ?

-No cześć córcia. Przepraszam, że tak późno dzwonię lecz nie widziałam wcześniej, że dzwoniłaś

-Mamy tutaj mały problem. Alan i Wojtek są w areszcie, żeby ich wypuścili musicie się tam stawić wy

-W jakim areszcie ? Co się stało ?

-To nie jest rozmowa na telefon

-Rozumiem. Postaramy się jutro rano wrócić

-Okey. Dobranoc- nie czekam na odpowiedź tylko się rozłączam

Jestem cała spocona dlatego biorę szybki prysznic i ubieram wygodniejsze ubrania. Następnie kładę się do łóżka i odpływam.


BoysBand || FELIVERS [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz