- Co ty tu robisz? - spytał zdezorientowany Kuba i właśnie teraz, patrząc w ciemne oczy matki, uświadomił sobie, jaka staje się dla niego obca. Miał przypuszczenia, że kobieta w ogóle nie wraca do domu na noc. Owszem, na stole w salonie pojawiały się pieniądze, za które Kuba miał kupować sobie potrzebne produkty czy rzeczy, ale nic po za tym.
- Udało mi się wyskoczyć z pracy - oznajmiła tamta, a chłopak uniósł do góry brwi i patrzył jak matka kończy wiązać swoje brązowe włosy w warkocz. Wyglądała inaczej.
Kuba podniósł klucze i wyminął szatynkę. Jedyną rzeczą na którą miał teraz ochotę, to zaszycie się pod kołdrą w swoim pokoju z jakąś dobrą książką. Nadal męczyła go sprawa z Adrianem.
- Wszystko w porządku, synku? - jego matka zdawała się nie zauważać wielkiej, deszczowej chmury rosnącej we wnętrzu domu - Przyniosłam nam obiad.
Kuba, który właśnie miał pokonać pierwszy schodek schodów i zastygł nagle w miejscu.
- Czuję się wspaniale - posłał matce fałszywy uśmiech.
Kłamca.
- Zaraz zejdę.
Obiadem okazało się zwyczajne mięso, ziemniaki i surówka. Matka Kuby właśnie miała nałożyć pierwszą porcję, gdy chłopak, który właśnie wszedł do kuchni i odchrząknął.
- Nie jestem głodny.
Zdziwił się z jaką łatwością przychodziło mu kłamanie. Zerknął na jedzenie w plastikowym pudełku i chociaż czuł, jakby zaraz miało mu rozsadzić żołądek z głodu, odwrócił głowę w inną stronę.
- Nie marudź, Kuba - skomentowała jego matka i podała mu pełen talerz - Siadaj przy stole i jedz.
Cisza. Przez chwilę dało się słyszeć dźwięk widelca odbijanego od talerza. Kuba grzebał sztućcem w swoim jedzeniu, próbując wymyślić sposób na uniknięcie posiłku, ale w końcu głód wygrał.
Chłopak pochłaniał swoją porcję, chociaż każde połknięcie sprawiało mu ból. I to było najgorsze. Zanim pojawiła się u niego ta obsesja na punkcie swojego ciała, kochał jedzenie. Lubił patrzeć na kolorowe potrawy, uwielbiał obserwować jak mama robi dla niego ciastka i wprost przepadał za chodzeniem do restauracji czy kawiarnii. Teraz to się skończyło, a on przeklinał siebie za nadmierny apetyt.
- Dostałam wiadomość z twojej szkoły.
Jego rozmyślania przerwał głos matki. Zakrztusił się wodą, którą właśnie pił, a jego twarz w sekundzie zrobiła się czerwona.
Przyłożył chusteczkę do ust i próbował nie zwymiotować, czekając przy tym na dalsze słowa matki, która widocznie nie widziała dziwnego zachowania syna.
- Skontaktowała się ze mną pielęgniarka. Mamy wybrać się do niej na rozmowę... Masz mi coś do powiedzenia?
- Nie mam pojęcia o co chodzi - Kuba odlożył na bok sztućce i spojrzał kątem oka w stronę wyjścia. Tak bardzo chciałbym teraz wyjść i zapomnieć o wszystkich problemach.
- Brzmiało to poważnie. W każdym razie przyjdę w poniedziałek do szkoły i zobaczymy o co chodzi.
- Naprawdę nie musisz - Kuba zmusił się do uśmiechu.
- Będę koło 12:00, jaką będziesz miał wtedy lekcję?
- Mamo...
- Zapytałam o coś!
- Język polski - burknął chłopak, zaciskając pod stołem pięści - Idę do siebie.
Wstał, odsuwając ze zgrzytem krzesło od stołu i wyszedł, pozostawiając prawie pusty talerz.
Na schodach usłyszał już tylko westchnięcie.
- Nastolatki...
Parę sekund później zakluczył się w łazience i spoglądał tępo w lustro. Na myśl o tym, że czeka go jeszcze mnóstwo pracy domowej na weekend, miał ochotę walnąć pięścią w ścianę albo lepiej w lustro, bo czuł cholerne wyrzuty sumienia.
Wszystko przez jeden posiłek.
W poniedziałek Kuba myślał o wyprawie na wagary, ale wtedy przypomniał sobie o wizycie jego matki w szkole.
Lekcje ciągnęły się w nieskończoność, a w dodatku znowu czuł na sobie wzrok Adriana, którego ciężko było uniknąć. Na piątej lekcji ktoś zapukał do drzwi.
- Dzień dobry, czy Kuba mógłby wyjść z tej lekcji? Mamy sprawę do załatwienia
- Oh, w porządku, słyszałam o tym, że ma pani przyjść - powiedziała polonistka.
Świetnie, wszyscy już wiedzą...
- Zapiszę tylko Kubie pracę domową na tablicy, więc proszę poczekać przed salą.
Mama Kuby wyszła, a nauczycielka zaczęła pisać na tablicy.
- Ojej, mamusia musiała przyjść do szkoły - Ksawery, który siedział w czwartej ławce pociągnął Kubę za kaptur - Ciekawe co takiego mogło się stać? Może jej syneczek pociął się cyrklem?
Rozległo się parę chichotów.
Kuba tylko westchnął i chowając książki do plecaka naciągnął bardziej rękawy bluzy. Po klasie rozniosły się szepty, ale to nie była żadna nowość.
Opuścił salę i podszedł do matki. W mileczeniu poszli do pokoju pielęgniarki. Kuba skrzywił się, ponownie czując zapach leków i gumowych rękawiczek.
- To naprawdę jest konieczne? - powiedział cicho.
- Kuba - upomniała go mama - Proszę Cię, nie marudź. Musimy dowiedzieć się o co chodzi.
Po czym zapukała i otworzyła drzwi.
- Dzień dobry. Przyszłam w sprawie Kuby...
- O, dzień dobry. Cieszy mnie, że się pani pojawiła. Już od jakiegoś czasu chciałam z panią porozmawiać... Proszę usiąść.
Tak zrobili. Pielęgniarka zaczęła coś mówić o badaniach w szkole, a potem niespodziewanie oznajmiła;
- Kuba nie przychodzi na badania, w dodatku ostatnio zasłabł na boisku. Próbował wmówić mi, że w dniu ważenia nie było go w szkole. Niepokoi mnie to, dlatego chciałam z panią porozmawiać.
- Jak to zasłabł? Co mi pani opowiada?
Nastąpiła chwila ciszy. Tik tak, tik tak.
- Może mogłabym zbadać Kubę przy pani.
Nie, Kuba zaczął panikować i wbił wzrok w trampki. Już widział jak będzie musiał się rozbierać i wchodzić na tą przeklętą wagę.
- W porządku - odparła mama Kuby, bedąc w lekkim szoku po tym co usłyszała. Jej zawsze grzeczne dziecko miałoby unikać pielęgniarki i w dodatku kłamać?
- Kuba, proszę zdejmij ubrania.
Chłopak nie ruszył się z miejsca.
- Kuba, nie utrudniaj.
Powoli wstał i ściągnął bluzę. Potem buty, a na końcu zsunął spodnie z bioder, tępo wpatrywając się swoje skarpetki. Został w samej bieliźnie i koszulce na długi rękaw.
- Jeszcze koszula - upomniała go pielęgniarka.
- Nie - nastolatek rzadko się komuś stawiał, ale teraz nie miał wyboru - Nie chcę.
- Kuba - jego matka pokręciła głową - Przestań robić kło...
- W porządku, może zostać w koszulce, jeśli chce - przerwała pani Kosecka ze zrezygnowaną miną - Kuba, proszę, wejdź na wagę.
Chłopak skulił się w sobie. Znowu poczuł się gruby i beznadziejny. Spojrzał wyzywająco na wagę. To wszystko było bez sensu.
Zawsze będzie tym przegranym.
Z notatnika Kuby:
" Mój pierwszy, pełny posiłek od miesiąca był w ten piątek.
Kto by pomyślał"
CZYTASZ
"Chłopak z Anoreksją"
Ficção AdolescenteHistoria niezwyke delikatnego i samotnego chłopaka, którego życie zmienia się wraz z pojawieniem groźnej choroby - anoreksji "Nagle znowu, przez krótką chwilę zacząłem mieć nadzieję, że los zgotował dla mnie coś cudownego, coś tak idealnego, że nawe...