-1-

588 27 12
                                    

Nie pisałam wcześniej. Próbuję swoich sił i mam nadzieję, że ten fragment zachęci chociaż jedną osobę do dalszego czytania. 

Weszła do ciepłego pomieszczenia. Tego dnia nie miała czasu, aby założyć soczewki w domu, więc okulary na jej nosie w mig zaparowały. Zsunęła je lekko w dół nosa, żeby chociaż w pewnym stopniu widzieć schody prowadzące na pierwsze piętro. To tam znajdowały się szatnie. Otworzyła drzwi jednej z nich i powoli weszła, zapalając drugą ręką światło w pomieszczeniu. Pusto. Jest sama. Bardzo dobrze.

Do rozpoczęcia zajęć zostało czterdzieści minut, ale Sheba nie przejmowała się tym za bardzo. Spokojnie odstawiła torbę na jednej z ławek, zdjęła swoje tenisówki i ruszyła do łazienki, trzymając w ręce pudełko z soczewkami. Stanęła przed lustrem i zdjęła oprawki. Czy naprawdę tak wygląda? Szybko uporała się z małymi szkiełkami i jeszcze raz spojrzała w swoje, teraz o wiele wyraźniejsze, odbicie. Wreszcie czuła się jak kobieta, mogła śmiało się taką nazwać. Skończyła szkołę i mogła skupić uwagę na karierze. Trzyletnie studia. Aplikowała kilka razy, w roku przyjmowano tylko trzydzieści osób. Trudno się dziwić, w końcu była to jedna z dwóch szkół w kraju, oferujących taki kierunek. Dziewczynie udało się dostać, a potem przejść przez sześć semestrów we względnym spokoju. Wiele się nauczyła, nie tylko w aspekcie tańca, nie. Dowiedziała się o sobie wielu rzeczy, o których wcześniej nawet by nie pomyślała. Stała się o wiele silniejszą osobą - fizycznie, a przede wszystkim psychicznie. Co prawda miała jeszcze małe problemy z osiągnięciem samoakceptacji i zbliżeniem się do drugiego człowieka, ale w porównaniu z czasami licealnymi było zdecydowanie lepiej.

Uśmiechnęła się do swojego odbicia oraz spięła średniej długości włosy w małego koczka na środku głowy.

- Wszystko się uda, zobaczysz.

Kobieta postanowiła skorzystać z okazji, że nikogo oprócz niej jeszcze nie było w szatni i wyciągnęła z torby parę czarnych legginsów. Zdjęła swoje lniane spodnie, usiadła na ławce, a chwilę później, oprócz wcześniej wspomnianych leginsów, miała na sobie również czarny, przylegający do ciała top oraz już luźniejszą koszulkę w kolorze ecru. Tego dnia postanowiła założyć na stopy napalcówki*. Popatrzyła na zegarek, no tak, jego też musiała ściągnąć. Do warsztatów zostało już tylko dwadzieścia minut.

W drzwiach szatni pojawiły się dwie osoby. Sheba z początku myślała, że przyszły razem, ale szybko przekonała się o swojej pomyłce. Przywitała się najpierw z dziewczyną, później z chłopcem. Oboje wyglądali na nieco młodszych od niej, mieli nie więcej niż dwadzieścia dwa lata. Czyli pewnie zostali przyjęci na studia od razu po skończeniu liceum. Nie spotkała ich wcześniej, musieli uczyć się gdzieś indziej. Pomyślała, że pewnie są bardzo utalentowani, możliwe, że bardziej od niej. Potem do szatni weszło jeszcze dwóch mężczyzn i kobieta bardzo zdziwiła się ogólną liczbą osób, z którymi miała pracować przez najbliższy czas. Wszyscy razem udali się pod salę, gdzie spotkali kolejną piątkę, która widocznie zajęła miejsca w innej szatni. Wraz z Shebą w zespole znalazły się cztery kobiety. Ktoś z zewnątrz pewnie by w to nie uwierzył. Taniec współczesny i mężczyzna? A co dopiero przewaga mężczyzn nad kobietami! Płeć nie ma znaczenia, ważne, że ktoś robi to co kocha. I to co mu wychodzi najlepiej.

Drzwi otworzyły się i wszyscy nieco przestraszeni weszli do sali. Nie była ogromna, wprost idealna dla dziesięcioosobowej grupy. Każdy miał wystarczająco dużo miejsca, aby zrobić rozgrzewkę i móc przećwiczyć choreografię w samotności, w razie potrzeby. Dzisiaj jednak zebrali się na środku i usiedli w kole.

Żeby grupa mogła jakoś funkcjonować przez dłuższy czas, członkowie muszą się trochę poznać.

Światło ogarniające całe pomieszczenie zostało zastąpione przez trzy żarówki położone pośrodku. Tworzyło to intymny klimat, idealny do samotnego, nocnego tworzenia choreografii czy właśnie rozmowy. Sheba pierwszy raz mogła przyjrzeć się osobie, która to światło zmieniła. Kobieta ta powolnym krokiem podeszła do koła i usiadła na miejscu naprzeciw niej. I wtedy Shebę wprost zamurowało. Patrzyła na najpiękniejszą kobietę, jaką w swoim życiu widziała. Z zamyślenia wyrwał ją głos wydobywający się z ust należących do prowadzącej.

- Witam wszystkich w zespole, widzę, że skład nieco uległ zmianie. Jest was mniej niż w poprzedni sezonie, poza tym mamy trzy nowe twarze - spojrzała na Shebę, dziewczynę, która przyszła do szatni po niej oraz jednego z mężczyzn, którzy pojawili się tam jako ostatni. - Zaraz trochę sobie porozmawiamy o planach na nadchodzący rok i weźmiemy się do roboty, bo czas jednak goni, a mamy wiele do zrobienia. Przedstawcie się najpierw i powiedzcie cokolwiek o sobie. Wiem, że jesteśmy dorośli i możecie się teraz czuć jak dzieciaki z podstawówki, ale to konieczne. Właśnie, ja jestem Lisbeth, mam nadzieję, że dobrze będzie się nam razem pracowało.

Uznałam, że na początku chyba warto ujawnić, o kim myślałam, pisząc, na kim wizualnie budowałam postaci.** Może komuś łatwiej będzie czytać. Tak, to te dwie panie. Występują tutaj w wersji nieco odmłodzonej - mają po 25 i 35 lat.

*to są napalcówki jakby co

*to są napalcówki jakby co

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

**cała reszta jest fikcją

P S serio dajcie znać czy mam z tym coś robić czy odpuścić

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

P S serio dajcie znać czy mam z tym coś robić czy odpuścić

hold me closer, tiny dancerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz