-3-

238 15 0
                                    


- Ile to już trwa? Godzinę? Nie, pewnie trochę mniej. - pomyślała Sheba, po czym wróciła do powtarzania swojej partii.

Choreografia, którą przygotowała Lisbeth nie była trudna. Rozpoczynali w tym samym czasie, ale każdy tańczył własną ósemkę. Dopiero później synchronizowali ruchy. Sheba dostała statyczną partię, opierającą się na ruchach głowy, korpusu i górnych kończyn. Wystarczyło, żeby kobieta raz pokazała ją dziewczynie, a ta od razu zapamiętała. Mimo tego była zmęczona. Rozgrzewka zajęła im kupę czasu, a w przeciwieństwie do choreografii, była trudna i wyczerpująca. Sheba dyskretnie spojrzała na zegar. Jeszcze dwie godziny.

Światło idealnie padało na jej twarz. Ostre rysy, zadarty podbródek, poważny wyraz. W oczach Lisbeth tańczyły iskry, były takie żywe, tak przyjazne. Tylko przywoływały Shebę do siebie, prosiły, żeby się w nich zatopiła. Kobieta tłumaczyła wszystkim jak wykonać ostatni element. Poprosiła o posłuchanie, a figurę nakazała przećwiczyć dopiero w domu. Dziś i tak zrobili wystarczająco dużo.

- Połóżcie się na plecach, zaraz zgaszę światło i włączę muzykę... Teraz zamknijcie wszyscy oczy... Nie bójcie się, jeśli na was nadepnę, postaram się tego nie zrobić.

W jej głosie można było wyczuć lekkie rozbawienie, jednak już po kilku sekundach ton całkowicie się zmienił.

- Wyobraź sobie, że jesteś na polanie. To jedenasty dzień lipca. Leżysz na mokrej od rosy trawie, a promienie słońca łaskoczą twoją twarz. Czujesz lekki wiatr. 

W tym momencie na ramieniu Sheby spoczęła czyjaś dłoń. Dziewczyna lekko się wzdrygnęła, ale szybko uznała, że to po prostu część wyciszenia i pozwoliła jej zostać na ciele. Dalej słyszała głos prowadzącej, opowiadający o dźwięku wokół, o leśnych zwierzętach. Tajemnicza dłoń powoli zaczęła głaskać jej ramię, aby następnie po omacku dotrzeć do obojczyka. Sheba wstrzymała oddech. Zezwoliła obcym palcom na delikatne pociągnięcie za kosmyk włosów, zanim nie pozostało po nich żadnego śladu na jej szyi. Jeden z nich ponownie spoczął na ramieniu.

- To koniec, miłego wieczoru, do zobaczenia na następnym treningu. - powiedziała Lisbeth, po czym zapaliła światło.

Sheba otworzyła oczy, była zdezorientowana całą sytuacją. Jeśli prowadząca jest kilka kroków dalej to kto porusza się na podłodze po jej prawej stronie?

Faye szybko wstała, pożegnała się i rzuciła dziewczynie jedno krótkie spojrzenie pełne rozbawienia.

•••

Zamknęła drzwi mieszkania i osunęła się na podłogę. Było już późno i dziewczyna wiedziała, że musi się jakoś zebrać i załatwić kilka spraw, ale nie mogła. Wydarzenia tego dnia za bardzo ją przytłaczały. Zachowanie Faye ją zaskoczyło, a w pewnym momencie nawet zaniepokoiło, lecz jej głowę wciąż zaprzątała prowadząca. Lisbeth mogła mieć jakieś trzydzieści lat, co nie było problemem dla Sheby. Ale jak w ogóle może myśleć o niej w ten sposób? Kobieta nie wykazała najmniejszego zainteresowania dziewczyną. Traktowała ją jak resztę osób, nic ponad to.

Ona chciała więcej. Chciała Lisbeth.

Ze łzami w oczach i sercem szybko bijącym w klatce piersiowej weszła do kuchni. Nastawiła piekarnik, przygotowała sobie na blacie mrożoną pizzę. Spędziła kilka minut w ciszy, po czym udała się pod prysznic. Dawno nie czuła się tak słaba. Tak, to dobre określenie. Była bezsilna, mogła tylko liczyć na to, że kobieta ją zauważy. Blondynka płakała, podczas gdy strumienie wody spadały na jej nagie ciało jeszcze przez dłuższą chwilę. Kiedy wyszła spod prysznica, usłyszała odgłos piekarnika. Chwyciła ręcznik, zawiązała go na włosach i poszła wyjąć kolację.

Ze swoim plackiem udała się do sypialni.


Następny rozdział będzie trochę dłuższy, już go napisałam i tylko czeka na opublikowanie. Postaram się przez ten ostatni tydzień wakacji przygotować trochę więcej materiału, żeby mieć co dodawać w razie spadku weny. 

hold me closer, tiny dancerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz