-14-

160 15 0
                                    


WTOREK

Leżę właśnie w łóżku. Jest już późno, ale jeszcze nie śpię. Perspektywa pisania tutaj mnie trochę irytuje, ale jeszcze trochę to pociągnę. Powinnam być wymęczona, ale nie czuję kompletnie nic. Lisbeth się dzisiaj spóźniła. Nie jakoś sporo, może 10 minut, ale jednak. Poza tym wydawała się nieco rozkojarzona, jakby coś wyraźnie zaniepokoiło ją przed treningiem.

ŚRODA

Poszliśmy dzisiaj po kostiumy i szczerze mówiąc, nie zaskoczyłam się. No przynajmniej krojem. Mamy czarne body z siatkami, a na to lekkie tkaniny na kształt tuniki, przewiązywane paskiem. Moja jest złota, z połyskującymi nićmi. Nie mogę przestać się w nią wpatrywać. Faye, Evie i Molly mają srebrne, które też wyglądają zjawiskowo. Reszta zespołu wygląda podobnie. Oprócz body dostali czarne legginisy, a zamiast tunik koszule w tych samych kolorach co my. Sam ma złotą, a inni srebrne. Próba w kostiumach wyszła świetnie, dawno nie widziałam Lisbeth tak uśmiechniętej jak wtedy. Gdy patrzyła na nas, na naszą parę, na mnie. Mam lekkie obawy przed pokazem, ale wszystkie znikają razem z pojawieniem się prowadzącej. Mam nadzieję, że za te dwa dni będzie nas wspierać tak samo jak dzisiaj. Znowu brzmię na conajmniej dziesięć lat mniej, ale trudno.

PIĄTEK

Już po. Jestem już po występie, po całym stresie i po kilku głębszych. Czy dwa to kilka? Mam ochotę spać, wielką ochotę spać, tylko spać i spać. Było przecudownie! Aktorzy byli przecudowni, scenografia była oszałamiająca no i oczywiście my. To nie jest samouwielbienie, o nie. Po prostu stwierdzam fakt, poszło nam dobrze. Nawet Lisbeth to potwierdziła. Była zadowolona, naprawdę zadowolona. Potem pewnie będzie żałować tych wszystkich komplementów, ale miło było usłyszeć tyle dobrych rzeczy w tak krótkim czasie. Taniec solowy Faye sprawił, że szczęka mi odpadła. Mogłam na spokojnie zobaczyć go zza kulis i uważam, że jest świetna. Trwał może nieco mniej niż dwie minuty, ale idealnie wczuła się w cały klimat sztuki. Tylko pozazdrościć. Co było potem? No tak, Lisbeth. Nie muszę nic pisać, sytuacja wryła mi się w pamięć i zostanie tam jeszcze na bardzo długo. Skończyłam w barze z Faye, nie narzekam, było świetnie. I dosyć zabawnie, zważając na to, że miałyśmy makijaż sceniczny oraz dresy.

•••

Duma. To właśnie czuła kobieta, patrząc na swoją grupę. Przez ostatnie dwa miesiące spotykała się z nimi, ćwiczyła z nimi i przygotowywała się na ten moment razem z nimi. Nie sądziła, że zespół stanie się tak dobry w tak krótkim czasie. Oczywiście zdawała sobie sprawę z kompetencji każdego z członków jeszcze przed zakwalifikowaniem go do grupy. To, co osiągnęli wspólnie przerosło jej oczekiwania. Miała wrażenie, że nieco się zagalopowała, chwaląc ich pracę. Zresztą i tak pewnie się rozleniwią przez następny tydzień, w końcu odwołała treningi.

Kiedy cały spektakl dobiegł końca, a artyści wrócili za kulisy, aby zebrać swoje rzeczy i udać się do domów, Lisbeth również udała się za scenę. Chciała zobaczyć czy ktoś z jej zespołu jeszcze jest dostępny, spytać o samopoczucie czy ogólne wrażenia. W głębi duszy liczyła na zastanie tej jednej konkretnej osoby. 

Nie zawiodła się.

Garderoba była pusta, a bezpośrednio za kulisami stała samotnie dziewczyna. Patrzyła na jeszcze oświetloną scenę oraz pojedyncze osoby opuszczające swoje miejsca na widowni. Lisbeth od razu ruszyła w jej stronę i bez namysłu oplotła swoje ręce wokół jej talii, kładąc przy tym podbródek na jej ramieniu. Ta lekko się wzdrygnęła, ale całe napięcie uszło z niej z momentem, gdy obróciła głowę w stronę kobiety. Starsza zaczęła powoli zdawać sobie sprawę z tego co właśnie zrobiła i jej policzki przybrały odcień różu. Zamiast oderwać swoje ciało od Sheby, postanowiła objąć ją jeszcze mocniej i przyłożyć swój policzek do policzka tej drugiej.

- Byłaś znakomita - powiedziała lekko rozmarzonym tonem. - Wiesz o tym?

Sheba roześmiała się cicho, opuszczając głowę. Szybko jednak ją podniosła i wtuliła się we włosy Lisbeth, tym razem mocniej niż poprzednio. Położyła swoje ręce na tych należących do kobiety. Cały czas były owinięte wokół talii dziewczyny.

- Mam nadzieję, że, oprócz ciebie, ktoś jeszcze tak myśli - odpowiedziała jej. Do oczu dziewczyny zaczęły napływać łzy. Pojawiły się znikąd, płynęły niczym krople herbaty po kubku. Wolno. - Ja... ja nie mogę w to uwierzyć. Popatrz, jesteśmy w teatrze. Nie na widowni, na scenie.

- Nie występowałaś na studiach? - Lisbeth zdziwiła się. Gdy tylko spojrzała na twarz Sheby jeszcze raz, natychmiast obróciła jej ciało przodem do siebie i pozwoliła dziewczynie objąć ją w pasie. Od razu poczuła zimno jej rąk na swoich plecach. - Mała, musisz się chyba po prostu przyzwyczaić. Czeka cię jeszcze dużo takich pokazów. Kariera przed tobą.

Sheba odsunęła się od kobiety, ale nie przerwała dotyku.

- Raczej wątpię. Chcę zostać tutaj, żadnych większych przedsięwzięć. To nie dla mnie, tak myślę.

Lisbeth niepewnie zbliżyła ręce do twarzy dziewczyny i wytarła łzy z jej policzków kciukami. Wyglądała tak pięknie w lekkim oświetleniu.

- Wracasz tak do domu czy wolisz zostawić kostium tutaj? - spytała najbardziej troskliwym głosem na jaki mogła się zdobyć. - Masz jakieś dresy? Jest zimno, przeziębisz się.

- Tak, znaczy, przebieram się. Mam wszystko w szatni - Sheba zawahała się na chwilę. - Masz ochotę na drinka? Jedziemy z Faye za kilkanaście minut.

- Może innym razem, słońce. Nacieszcie się sobą. Potrzebujesz czegoś? - powiedziała, zakładając jej kosmyk włosów za ucho. Kok zdążył już stracić na objętości.

Sheba tylko zaprzeczyła ruchem głowy, przy czym uniosła kąciki ust. Chwyciła ciepłe dłonie Lisbeth w swoje własne, po czym wolnym krokiem przeszła do garderoby, zostawiając kobietę za kulisami. 

Światła nad sceną zgasły.

hold me closer, tiny dancerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz