Kiedy obudziłem się słońce ponownie świeciło mi na twarz. Jednak nie to było przyczyną mojego ponurego nastroju dzisiaj. Kiedy tylko wziąłem telefon, aby sprawdzić godzinę, moją uwagę przykuła data. To dzisiaj. Dzisiaj był nasz ostatni dzień w Albanii. Nie wiedziałem, że właśnie tak będę reagować. Jeszcze parę dni temu ta data wydawała się tak odległa, że nie wyobrażałem sobie tego, że nadejdzie. Ale stało się, a ja patrzyłem się w sufit z telefonem ułożonym na moim torsie. To właśnie był koniec, jutro o tej godzinie będę w domu, a cały ten wyjazd będzie wspomnieniem. Bałem się zejść na śniadanie, bo było ono ostatnim w tym miejscu, ostatnie z Louisem i jego kawą oraz pięknym widokiem w tle. Nie chciałem płakać, nigdy bym nawet nie przypuszczał, że tydzień w Albanii może wywołać u mnie tak ogromne uczucia. Ale teraz zdałem sobie sprawę, jak jedna osoba może wszystko zmienić. Przyjechałem tutaj niepewny co się stanie, a poznałem i co gorsza zakochałem się w mężczyźnie, który boi się uczuć i wmawia wszystkim, że nie może kochać. Musiałem jednak iść na śniadanie, kiedy pokonywałem kolejne schodki, czułem coraz większy ból. Ale co mogłem poradzić, byłem beznadziejnie zakochany i zostało mi parę godzin kiedy to mogłem pokazać moje uczucia. Louis dzisiaj miał jedzenie na swoim talerzu, nie dużo jednak zawsze coś. Obok tradycyjnie stała słodka kawa i paczka papierosów razem z zapalniczką.
- Harold! Jak się czujesz? Ostatni dzień w tym pięknym miejscu.
Kiedy usiadłem ze swoim marnym śniadaniem, szatyn nachylił się i szybko pocałował mnie w usta. Nie spodziewałem się tego, ale uśmiechnąłem się i upiłem łyk swojej kawy.
- Smutno mi, nie zobaczymy się już.
Louis odpalił papierosa i zaciągnął się dymem, aby potem podciągnął rękawy swojej bluzy.
- Oh Harold, zobaczysz kiedyś nadejdzie taki dzień, że zobaczysz moją piękną twarz pośród tych paskudnych.
- Nie obrażaj innych.
- Przyznaj mam piękną twarzyczkę.
- Tak to prawda Lewis.
Śmiałem się mimo, że dalej miałem tą okropną myśl, że to koniec. Smuciło mnie też radość i brak zmartwienia ze strony Louisa. Nigdy nie brał życia zbyt poważnie, jednak po słowach, które padły między nami, liczyłem że coś się zmieniło.
- Odkąd mamy parę godzin, aby się wymeldować, to co powiesz na ostatnią sesję zdjęciową loczku.
I tak oto po godzinie chodziliśmy uliczkami, robiąc masę zdjęć swoimi telefonami. Ja sam fotografowałem Louisa, kiedy to on myślał, że tego nie robię. Najlepsze zdjęcie jakie udało mi się zrobić, to kiedy pił swój zimny koktajl i patrzył się w jakiś punkt. Wyglądał jakby rozmyślał nad jakimś ważnym tematem. Bez bicia przyznam się, że to właśnie zdjęcie zostało moją tapetą, tylko dlatego, że chciałem uśmiechać się na widok tak pięknego mężczyzny. Oczywiście Tomlinson nie zawsze współpracował, uwielbiał wchodzić w kadr, czy robić głupie miny, przez co ja krzyczałem cały czas zdania typu ''zachowuj się normalnie'' albo ''proszę Cię Louuis''. Czułem się wspaniale, cmokając jego policzek czy przeczesując włosy, kiedy podczas zdjęcia grzywka nie chciała mu się ułożyć. Zachowywaliśmy się jak para, która jest ze sobą niezbyt długo i boi się okazywać śmielszych uczuć. Jednak my nie byliśmy parą, w sumie trudno było określić czym tak naprawdę byliśmy. Przyjaciółmi? Kochankami? czy przyjaciółmi z tak zwanym bonusem. Kiedy jednak wróciliśmy do hotelu przyszedł czas, aby się spakować i opuścić to miejsce, aby udać się na lotnisko.
Płakałem kiedy to pakowałem swoje rzeczy, nie mogłem się pogodzić z tym, że już nigdy nie spotkam Louisa. Czy ja w ogóle byłem, w stanie o nim zapomnieć? Zakochałem się jak nastolatka w liceum, co mogło mi pomóc? Bo na pewno nie lody czekoladowe i komedie romantyczne na Netflixie. Z bólem serca zamykałem mój tygodniowy pokój i kierowałem się w stronę lobby. Kiedy zostawiłem klucz na recepcji, usiadłem koło Louisa.
- Chce, abyś o mnie pamiętał dlatego daje Ci moją koszulkę.
- Harry, naprawdę myślisz, że zapomniałbym o Tobie. Jesteś przełomem w moim życiu, wiesz? Ej, nie płacz.
Nie mogłem się powstrzymać łkałem w jego bluzę nie mogąc się opanować. To było za dużo, kiedy jechaliśmy na lotnisko zasnąłem w jego ramionach po raz ostatni mogłem poczuć jego bijące serce i mocne perfumy. Czułem się źle, kiedy to mieliśmy inne miejsca w samolocie i półtora godzinny lot musiałem spędzić sam ze swoimi myślami i zdjęciami w moim telefonie. Nie chciałem znowu płakać, dlatego powstrzymywałem się jak tylko mogłem. Ale wystarczyło szybkie spojrzenie na jego tył głowy, a ja czułem dziwną pustkę w sobie. Jak w tydzień można uzależnić się od jednej osoby, czy to w ogóle możliwe? Dlaczego musiało trafić akurat na człowieka, który boi się uczuć. Nigdy nie miałem farta do facetów, jednak Louis był zupełnie innym przypadkiem, był dużo gorszy, bo nie mogłem mu pomóc, chociaż w głębi serca bardzo chciałem. Miłość to czasami pole bitwy, a ja czułem, że przegrywałem za każdym razem.
Kiedy wylądowaliśmy nie czułem się jak w domu, mimo że mój ojczym miał po mnie przyjechać czułem się obco, nawet kiedy wszyscy mówili czysto i płynnie po angielsku, ja czułem się jak wyrzutek. Wzrokiem szukałem Louisa i odnalazłem go dopiero przy taśmociągu.
- Ale chujowo ten pilot wylądował.
Jednak ja złapałem jego małą dłoń w swoją i pogładziłem jej wierzch kciukiem.
- Nie trzymałem Cię za rękę w miejscu publicznym.
- Teraz masz szansę Harold.
Chciałem aby nasze walizki nigdy nie wyjechały, aby ten moment trwał wiecznie, jednak tak się nie stało. W dosyć krótkim czasie obydwie wjechały na taśmę, skąd odebraliśmy je. Czułem łzy w oczach, kiedy mieliśmy się rozstać, nie byłem gotowy na to za nic. Louis stanął przede mną i złapał moją twarz w swoje dłonie.
- Wierz, że nie dam Ci miłości.
- Louis...ja..
- Nie mów tych słów, będzie Cię potem jeszcze bolało niż teraz, kiedy mi je powiesz.
- Wiesz, że nie mówię Ci do widzenia, tylko do zobaczenia,prawda?
- Oczywiście Harold.
Pocałowałem go, przekazując całe moje uczucie. Moje dłonie bawiły się jego włosami, a łzy moczyły policzki. To był mój największy strach.
- Muszę iść.
- Proszę nie odchodź Lou, potrzebuje Cię.
Płakałem, aż ludzie dziwnie się na mnie patrzyli. Ale średnio mnie to interesowało traciłem miłość, miałem do tego prawo.
- Tak będzie dla nas lepiej, jesteś wyjątkowy pamiętaj o tym.
Po krótkim cmoknięciu mnie w usta, Tomlinson po prostu złapał rączkę swojej walizki i ruszył dalej. Kiedy ja stałem i oglądałem jak jego tył znika, aby wejść do autobusu. Jedyne co udało mi się zrobić to wydusić z siebie ciche.
- Kocham Cię Louis.
I tak oto prezentuje się ostatni rozdział, jutro wleci epliog, bo już mam napisany haha
Mam nadzieje, że się wam podobało, opinie mile widziane !
Widzimy się już jutro na epilogu, bo czy Louis i Harry skończą szczęśliwie razem czy osobno to zagadka
Ola xx
CZYTASZ
I CAN'T LOVE YOU #LARRYSTYLINSON#
FanfictionHistoria przyjaźni, która narodziła się przypadkiem, historia gdzie pizza, morze, słońce i słodka kawa pojawiają się prawie cały czas. Historia dwóch chłopaków, którzy po prostu sami zdecydowali się na samotne wakacje do słonecznego miasta w Albanii...