Rozdział 10

496 45 22
                                    

Dean Winchester już dawno tak dobrze nie spał, ale wszystko co dobre kiedyś się kończy prawda? Otworzył oczy i rozejrzał się po pokoju, przypomniało mu się spotkanie z Casem, dopiero teraz do niego doszło jak bardzo się o niego martwił, może przez ten stres tak słabo sypiał?

Wstał, ubrał się i postanowił poszukać Sama, on na pewno jest na nogach, ranny ptaszek.

Najpierw sprawdził bibliotekę, ale nikogo tam nie zastał, zaczął kierować się do jego pokoju kiedy z kuchni doszły do niego głosy.

Niewiele z tego usłyszał, zaledwie pojedyncze słowa.

-Pomyślałeś o tym?... Dean... to samo?

Dean nic z tego nie rozumiał, zbliżył się, oparł się o ścianę i nasłuchiwał.

-Nie Sam, to nie możliwe.

Cas? Co on tu robił tak wcześnie? I o czym rozmawiali? Wyraźnie słyszał swoje imię.

-Skąd wiesz? Musisz mu powiedzieć.

-Nie, i nie dowie się. Przysięgnij że nic mu nie powiesz.

-Cas...

-Sam. Przysięgnij.

-Przysięgam.

Miał metalik w głowie, Cas mu nie ufa? Ma jakieś problemy? O co mogło chodzić? i dlaczego Cas nie chce by Sam mu cokolwiek mówił? Musi się dowiedzieć i już nawet miał plan.

Odczekał chwilkę i wszedł do kuchni z uśmiechem na ustach.

-Hej o czym rozmawiacie?

Cas spojrzał na niego ze strachem wymalowanym na twarzy, Sam natomiast patrzył se spokojem.

-Witaj Dean, o niczym ważnym.-powiedział Cas i odwrócił wzrok.

Ta nic ważnego, jaasne.

-Okey

-Wyspałeś się? -Sam postanowili zmienić temat.

-Jak nigdy.

-Zrobiłem kanapki -Sam wskazał palcem na stół przy którym siedzieli.

Dean podszedł, wziął jedna kanapkę i zajął miejsce naprzeciw Casa, który ewidentnie starał się nie spojrzeć mu w oczy.

-Cas?

-Tak? -tym razem podniósł wzrok na Deana.

-Mam rozumieć że dzisiaj zostajesz na dłużej prawda?

-Tak jak obiecałem.

Sam spojrzał najpierw na Deana potem Casa marszcząc brwi.

-Skoro tak to może pójdziemy do baru? No wiecie całą trójka. Napijemy się, pogadamy, co wy na to?

-Ja nie mogę, muszę uporządkować kilka ksiąg.

Sam tak naprawdę nic nie musiał, chciał aby Dean i Cas poszli sami.

-Okey jak chcesz, ale ty Cas się nie wymigasz.

-Jeśli chcesz, możemy pójść.

-No to załatwione.

Dean miał plan, upić Casa i wyciągnąć z niego informacje, przecież on nigdy nic nie pił, to powinno być dziecinnie proste, prawda?

O dwudziestej Dean i Cas wsiedli do Impali i obrali kurs na najbliższy bar, Cas nie był zbyt skory do rozmowy, to dziwne bo z Samem przez cały dzień zachowywał się normalnie, obraził się?

-Cas?

-Tak Dean?

-Chcesz mi o czymś powiedzieć?

Under Your Wings // DestielOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz