Rozdział 4

260 9 0
                                    


Obudziło mnie buczenie telefonu. Przyłożyłam telefon do ucha.

-Halo?

-Gotowa jesteś?

-Na co?

-Na kawę - usłyszałam śmiech po drugiej stronie.

-Nie, śpię.Wejdziesz na górę? 21 B?

-Okej - zaśmiał się.

Otworzyłam drzwi i wróciłam do łóżka. Jakoś tak zimno... i szaro na tym dworze... przysypiałam kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.

-WCHODŹ!!-wydarłam się.

-Heeej, gdzie jesteś?

-Śpię!

Po chwili Kuba wszedł do pokoju. Był bałagan.

-Cześć śpiochu - uśmiechnął się pięknie i aż szkoda mi było dorywać wzrok od tych prościutkich, białych ząbków.

-Hej... -usiadłam na łóżku. On wyglądał za świeżo jak na osobę po grubej imprezie. -Co masz? - poprawiłam swoje potargane włosy.

-Nie chciałaś wyjść na kawę, to kawa przyszła do Ciebie. - podał mi kubek termiczny i usiadł obok na łóżku.

-Znam Cię jeden dzień, ale już masz zadatki na mojego męża - parsknęliśmy śmiechem - Żartowałam oczywiście.

-No, wiem - wyszczerzył swoje kły. Wzięłam łyk kawy.

-Serio jest zimno na dworzu, że w bluzie jesteś?

-No chłodno jest. A Ty dopiero się wprowadzasz?

-Nooo... sory za bałagan.

-Spoko, jak chcesz to możemy Ci pomóc. Jeden dzień i będziesz umeblowana.

-Tak, tak, tak! Proszę, proszę, proszę!

-Ale pod jednym warunkiem.

-Jakim?

-Jedziesz ze mną i wesołą ekipą do Kanady.

-Ymmmm.... no nie za bardzo mnie się to uśmiecha... aktualnie jestem bez pracy i kasy.

-W takim razie ja Cię zatrudnię u siebie i będziesz miała i pracę, i kasę. Zresztą takie wyjazdy i tak są na mój koszt.

-Serio?

-Serio!

-A kim bym miała być w twojej firmie?

-Stylistką, hm?

-Okej?

-Więc rozumiem, że się zgadzasz?

-Jak szef ci przywozi kawę do łóżka to grzechem by było odmówić. - wybuchnęliśmy śmiechem.

-Okej. Dzwonię po ekipę i umeblujemy to mieszkanko - rozejrzał się po pokoju.

-Ej, ej?

-No?

-Ale nie będziecie składać mebli tak jak wczoraj Moyes namiot?

-To będzie o wiele łatwiejsze - uśmiechnął się.

-Okej.

Kuba sięgnął telefon i zadzwonił pod jeden numer. Nadal w to kurwa nie wierzę.

-A teraz mógłbyś wyjść do kuchni? Muszę wstać do łazienki, a sypiam w majtkach.

-Okej. - wyszedł śmiejąc się.

SLEEP WELL ||QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz