Rozdział 10

317 7 4
                                    

*Dwa tygodnie później*

Wibrujący telefon wybudził mnie ze snu. Podniosłam swój, ale to nie było to. Zapaliłam lampkę i zobaczyłam obok Kubę. Odetchnęłam i olałam telefon. Przytuliłam się do niego.

-Hm? -mruknął.

-Śpij, śpij...

Po chwili jego telefon znowu zaczął brzęczeć. Kuba obudził się i odebrał połączenie. Po kilku minutach odłożył urządzenie.

-Moyes dzwonił.

-I?

-Chciał zrobić wypad na grilla.

-Kiełbasy z grilla to bym zjadła...

-Wstrzymaj się jeszcze trochę.

-Okej.

Nagle Kuba się poderwał z łóżka. Chwycił długopis i mój notatnik. Zaczął szybko coś pisać. Potem wyrwał kartki i schował do kieszeni.

-Co ty robisz?

-Muszę jechać.

-Gdzie?!

-Do Bugajczyka.

Ubrał bluzę i wybiegł z mieszkania.

***

Miałam dosyć już tej tajemniczości ze strony Kuby i całej wesołej ekipy. Taktowali mnie tak trochę pobocznie i przestali mi ufać. W zasadzie nic się nie stało. Nie odwaliłam żadnej chorej akcji, żeby coś takiego mogło się wydarzyć. Odcięłam się od nich wszystkich. Bolała bardzo mnie ta decyzja, ale musiałam to zrobić. Przestałam odbierać, zablokowałam ich wszędzie gdzie to tylko możliwe. Znalazłam sobie normalną pracę. Powiedzmy, że normalną, bo był to magazyn. Każdego dnia byłam wypluta. Ale miało to swoje zalety. Zaprzyjaźniłam się z Karoliną. Karolina ma dwóch braci, ale opowiada tylko o jednym i o swojej mamie. Karolina dosyć często mnie odwiedzała. Po miesiącu pracy na magazynie, dziś jedziemy do sklepu stacjonarnego firmy i tam będziemy wykładać towar na półki.

-Laura, Laura! Zobacz! Zobacz jakie słodkie kokardeczki do włosów! To chyba jakaś nowoś!

-No faktycznie! Nie widziałam tego wcześniej.

Po przerwie dalej pracowałyśmy. Rozdzieliłyśmy towar między siebie. Ja wzięłam perfumy, a Karola lakiery do paznokci. Kiedy wykładałam perfumy na półkę do stanowiska podszedł jakiś...sorry... kurwa...facet ze znakiem na skroni. Miał czapkę z daszkiem i szukał czegoś w damskich perfumach. Chciałam uciekać... nie chciałam go widzieć... odwróciłam się do niego plecami udając, że szukam czegoś na swoim wózku. Rozpuściłam swoje włosy i zasłoniłam nimi twarz. Facet sięgnął po konkretne perfumy. Te, których używam ja. Mexx z czerwoną etykietą. Zdjął korek z testera i powąchał go. Po chwili odstawił buteleczkę i odszedł. Odetchnęłam. Rozkładałam dalej wszystko kiedy Kuba podszedł z drugiej strony.

-Przepra... -zawołał, spojrzałam na niego - Laura? Co ty tu robisz?

-Pracuję.

-Co?

-To co Pan widzi. - musiałam się tak do niego zwrócić.

-Czemu odeszłaś bez słowa? Czemu nas zostawiłaś?

-To wy mnie zostawiliście. Przestaliście mi ufać, a w szczególności ty. Za dużo nie domówień i tajemniczości. Za mało zaufania i ...

-Nie prawda... Laura, wracaj do mnie, do nas...

-Przepraszam, ale jestem w pracy.

Kiedy Kuba odszedł w moich oczach zabłyszczały łzy. Kiedy tylko czas pracy się skończył szybko złapałam za torbę i wybiegłam ze sklepu. Udałam się do mieszkania, gdzie pijąc wino łykałam łzy. Sięgnęłam telefon i przejrzałam instagram z drugiego swojego konta. Weszłam na profil Kuby. Tęskni mi się i to bardzo. Otarłam łzy i odstawiłam pustą butelkę po alkoholu.

SLEEP WELL ||QUEBONAFIDEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz