Od odbicia Ereboru i wydarzeń na Kruczym Wzgórzu minęło dwadzieścia lat. Thorin świetnie sprawuje się jako Król pod Górą, jestem z niego bardzo dumna tak samo jak i z braci. Dębowa Tarcza podzielił władzę tak, że każdy z nich władał jakąś częścią. Wszystko dobrze się układało, byłam szczęśliwa, że odzyskałam rodzinę, zyskałam nowych przyjaciół i męża, którego kochałam ponad życie.
Pewnego dnia do Ereboru przybył posłaniec z Rivendell co mnie bardzo zdziwiło. Przyniósł list od Lorda Elronda z wiadomością o spotkaniu. Była to sprawa życia i śmierci, ale Thorin niestety nie mógł tam pojechać. Na jego barkach spoczywał teraz los królestwa i nie mógł tak po prostu go zostawić. Postanowiliśmy więc z Kilim pójść za niego. Dębowa Tarcza zgodził się niechętnie. Na początku Fili miał iść z nami, ale zdecydowaliśmy jednak, że lepiej będzie jeśli zostanie i pomoże Thorinowi. I tak też się stało.
W dzisiejszym dniu dojechaliśmy do Rivendell. Miło było jeszcze raz zobaczyć to piękne miejsce. Nic się nie zmieniło. Wciąż zachwycało swym pięknem, tak samo na zewnątrz jak i w środku.
- Miło jest tu wrócić. - odezwał się Kili i pomógł mi zejść z konia.
- Tak. - poparłam go i z jego pomocą zeszłam z rumaka. - Brakowało mi tego. - posłałam mu uśmiech, który od razu odwzajemnił.
- Mellondil!* - zawołał tak dobrze mi znany głos. Odwróciliśmy się w jego stronę i ujrzeliśmy Elronda, a obok niego stał Gandalf. - Witajcie! - podeszli do nas.
- Miło was znów widzieć! - powiedziałam z uśmiechem na twarzy po czym razem z Kilim ukłoniliśmy się przed elfem.
- Was również miło widzieć. - Gandalf posłał nam ciepły uśmiech. - Tak myślałem, że to wy się zjawicie. - dodał po czym uściskaliśmy się na powitanie.
- Cóż, Thorin ma zbyt wiele spraw na głowie. - odparł mój mąż. - Mój brat miał jechać z nami, ale ostatecznie został by pomóc wujowi.
- Dobrze zrobiliście. - odparł Elrond. - Chodźcie, czas, żebyście się dowiedzieli o co chodzi. - obydwoje z Kilim potaknęliśmy i poszliśmy za nimi.
Czarodziej i elf opowiedzieli nam historię o powstaniu pierścieni oraz o tym jak Sauron wykuł potajemnie jedyny pierścień, który sprawował władzę nad wszystkimi. Domyśliłam się, że chodziło tu o ten pierścień, który znalazł nasz włamywacz. Frodo, siostrzeniec Bilbo, wykazał się wielką odwagą i przyniósł pierścień tutaj, do Rivendell. Pokazało to też, że jest niewiarygodnie odporny na jego moc.
Sauron ukrył w pierścieniu cząstki swojej duszy i teraz z każdą kolejną minutą staje się coraz silniejszy. Przybrał postać dużego, ognistego oka na szczycie wieży w Mordorze i szuka swej własności. Saruman, który był mentorem Gandalfa, okazał się być zdrajcą i sprzymierzeńcem Saurona. Teraz szuka pierścienia dla swego pana, którego trzeba jak najszybciej zniszczyć. Ktoś musi podjąć się tej wyprawy i to właśnie dlatego zwołano spotkanie.
Szliśmy właśnie w stronę miejsca spotkania, gdy nagle natrafiliśmy na Legolasa i kilku innych przybyłych.
- Legolas! - zawołałam wesoło i podeszłam do niego by się przywitać.
- Malia! Kili! Jak miło mi was widzieć ponownie! - powiedział, gdy już się uściskaliśmy.
- Ciebie również. - odparł Kili z uśmiechem.
Wiele się zmieniło podczas tych ostatnich lat. Zaprzyjaźniliśmy z elfami. Ale co prawda, nie każdy krasnolud i nie każdy elf się na to godził co powodowało kłótnie.
- Gimli! - przywitałam się z krasnoludem, który był synem Gloina. Po chwili Kili zrobił to samo. To właśnie Gimliego miałam na myśli. Krasnolud nie przepadał za elfami, a już w szczególności za Legolasem, który również nie darzył go zbytnią sympatią. Chociaż kto wie, może kiedyś to się zmieni.
CZYTASZ
The Lord Of The Rings | Kili (PL)
FanfictionMija dwadzieścia lat od odbicia Ereboru. Kili i Malia wiodą spokojne życie do czasu, gdy pewnego dnia przychodzi posłaniec z Rivendell. Oboje dołączają do Drużyny, która ma za zadanie zniszczyć pierścień Saurona. Jak potoczą się ich losy? Czy wyjd...