Rozdział 34

737 27 11
                                    

Przeżyli. Obydwaj.

Frodo i Sam żyli, a pierścień został zniszczony! Nie mogłam uwierzyć, że to już wreszcie koniec niebezpieczeństw. Koniec wojen, walki o przeżycie. Teraz liczyło się to co tu i teraz.

Czekaliśmy właśnie przed pokojem Frodo. Czekaliśmy aż Baggins się obudzi, a gdy usłyszeliśmy śmiech jego i Gandalfa, który czuwał przy nim przez cały ten czas, wiedzieliśmy, że hobbit już się obudził.

Najpierw weszli Merry i Pippin, którzy od razu wskoczyli do hobbita na łóżko i zaczęli się przytulać.

Słuchać było również śmiech Gandalfa. Szczerze mówiąc dawno go nie słyszałam, żeby tak się śmiał.

Zaraz po niziołkach weszli Gimli i Legolas, po nich Aragorn, a później ja z Kilim.

- Kili! Malia! - zawołał radośnie Frodo i muszę przyznać, że nie mogłam powstrzymać uśmiechu.

Podeszliśmy z mężem do przyjaciela i uściskaliśmy go na powitanie.

- Brawo, chłopcze. - powiedziałam. - Świetnie się spisaliście. - dodałam wskazując Sama, który zaglądał do pokoju przyjaciela.

- Dziękuję ci, Sam. - powiedział Frodo, gdy Gamgee podszedł do niego. - Daleko bym nie zaszedł, gdyby nie ty. - uśmiechnął się.

- Ależ oczywiście. - uśmiechnął się Sam. - Co ty byś zrobił bez moich kucharskich wyczynów? - zaśmiał się, a my do niego dołączyliśmy.

***

Przed powrotem do domu zostaliśmy jeszcze zaproszeni na jedną z najważniejszych uroczystości, a mianowicie na koronację króla. Aragorna.

Staliśmy teraz i patrzyliśmy jak nasz kochany Czarodziej Gandalf koronował nowego, prawowitego króla.

Gandalf wziął ode mnie koronę, która powierzona była mnie do trzymania podczas koronacji i założył ją Aragornowi na głowę.

- Rozpoczynają się dni panowania króla. - powiedział głośno Czarodziej. - Oby sprzyjała im pomyślność. - dodał i uśmiechnął się do Aragorna, co człowiek oczywiście odwzajemnił.

Po chwili nasz król wstał i powoli odwrócił się do ludu.

- Niech żyje król! - zawołał Kili i zaczął bić brawo.

- Niech żyje król! - powtórzyli wszyscy.

- Ten dzień nie jest świętem jednego człowieka lecz wszystkich. - powiedział Aragorn, gdy tłum umilkł. - Odbudujmy razem ten świat, który wspólnie zamieszkamy w czas pokoju. - dodał i wszyscy ponownie zaczęliśmy bić brawo.

Wiedziałam, że Aragorn świetnie się sprawi w roli króla Gondoru. Po chwili z nieba zaczęły spadać płatki białych kwiatów. Nie widziałam skąd one się tam wzięły, ale obstawiałam, że to sprawka Gandalfa.

Mimo wszystko weidziałam jak Aragorn cierpi z powodu swej ukochanej. Myślał, że Arwena zmarła, ale czy na pewno?

Szliśmy za Aragornem wśród ludu. Każdy się pokłaniał swemu nowemu królowi. Wreszcie na twarzach ludzi nie było widać strachu ani nic podobnego, wręcz przeciwnie. Było widać radość, ulgę i miłość.

Przeszliśmy przez pół placu i podeszliśmy do elfów, na których czele stał nie kto inny, a Legolas.

Aragorn przywitał się z przyjacielem.

Elf zerknął na nas, a my z Kilim kiwnęliśmy na znak, że już czas. Zdaje się, że tylko my wiedzieliśmy o tej jakże niezwykłej niespodziance dla Aragorna.

- Wasza Wysokość... - podeszłam bliżej Aragorna na co on się uśmiechnął.

- Jesteśmy przyjaciółmi... - odparł król. - Mów mi po imieniu.

- Oczywiście. - skinęłam głową. - Chcemy ci tylko przekazać, że ktoś chce się z tobą widzieć, nasz królu. - kiwnęłam głową w prawą stronę pokazując mu tym samym osobę stojącą za Legolasem.

Aragorn spojrzał na nas ze zdziwieniem po czym podszedł bliżej "niespodzianki".

Nie poznał jej do momentu, gdy odsłoniła swoją twarz za flagi i uśmiechnęła się niepewnie.

Niespodzianką tą była ukochana Aragorna, Arwena. Elfka przeżyła, ale on o tym nie wiedział aż do tego momentu.

Człowiek podszedł do niej i wziął od niej flagę. Dziewczyna ukłoniła się lekko. Brunet uniósł jej podbródek tak by na niego spojrzała. Oboje mieli łzy w oczach.

Znałam to uczucie.

Aragorn nie wytrzymał długo, bo zaraz po chwili złączył swe usta z jej w ciepłym i czułym pocałunku.

Zaraz po tym wszyscy zaczęliśmy bić im brawo.

- Skąd ja to znam. - szepnął mi Kili na co się zaśmiałam i przytuliłam do niego.

Brunet obiął mnie swym ramieniem i pocałował w czoło.

- Zdaje się, że król znalazł swoją królową. - uśmiechnęłam się.

- Tak. - odparł Kili. - Tak jak ja znalazłem swoją. - dodał pocałował mnie ponownie w czoło, a ja wtuliłam się w niego jeszcze bardziej.

Gdy Aragorn i Arwena ruszyli dalej przed siebie my ruszyliśmy zaraz za nimi i zatrzymaliśmy się dopiero przy naszych drogich czterech niziołkach: Frodo, Samie, Pippinie i Merry'm.

Chłopcy pokłonili się jak wszyscy przed królem.

- Przyjaciele... - powiedział Aragorn czym przykuł ich uwagę. - Nie musicie się nikomu kłaniać. - dodał po czym sam klęknął przed czwórką hobbitów, a cały lud wraz z nami, zrobił to samo.

Chłopcy na to zasłużyli.

***

Ostatni dzień pobytu w Gondorze. Dziś mogliśmy wyruszyć w podróż powrotną do domu, do Ereboru.

Pożegnaliśmy się z wszystkimi, co nie było łatwe.

Jak już wcześniej mówiłam nie lubię pożegnań, bo zawsze na nich płaczę i tym razem było tak samo. Nasze przegnania z przyjaciółmi nie odbyły się bez łez. Całe szczęście wszystko się dobrze skończyło i wszystko zaczęło się układać.

Aragorn odzyskał swoją miłość i stał się prawowitym królem. Gandalf jak to Gandalf, robił swoje, nasza czwórka hobbitów również ruszyła w drogę powrotną więc większość tej drogi spędziliśmy razem, bo mieliśmy "po drodze".

Legolas i Gimli oczywiście pojechali z nami. Droga ta minęła nam bardzo szybko i zanim się obejrzeliśmy znaleźliśmy się przed murami Ereboru.

Naszego domu, którego nie widzieliśmy od dobrych trzynastu miesięcy.

---------------------------------------------------------------

Właśnie zbliżamy się do końca opowieści. Niedługo pojawi się epilog także do zobaczenia, Kochani ♥

The Lord Of The Rings | Kili (PL) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz