VII

5 4 0
                                    

Michael siedział przy biurku, trzymając się za głowę i stukając długopisem o teczki. Obok stał kubek z kawą. Chłopak podniósł wzrok na siwego pana Lee, który przyglądał się przyczepionym karteczkom do tablicy korkowej. Ich ciszę przerwała Nancy wraz z Terry'm. Rozbawiony ich widokiem Michael podniósł się  i strzepał trawę z pleców detektywów.

— A wy co? Po ziemi się tarzali? — zapytał nie oczekując odpowiedzi.

— Tak — odpowiedziała niemal natychmiast Nancy. Podeszła do biurka i wzięła łyk kawy, a następnie skrzywiła się. — Za mocna — skrytykowała.

— Bo to moja kawa... — mruknął Ink. 

— Od dzisiaj idę na urlop administracyjny — oznajmiła, a potem usiadła za biurkiem i spoczęły na niej spojrzenia Mike'a oraz Lee.

— Zabiła terrorystę — odpowiedział za nią Terry. Michael spojrzał na blondyna i przeczesał dłonią ciemne włosy.

— Ja bym go bardziej zamachowcem nazwała. — Wstała i podeszła do drzwi. — Chcę wiedzieć o postępach na bieżąco! — dodała i wyszła, zamykając drzwi z lekkim trzaskiem. Porucznik wraz z detektywem spojrzeli na młodzieńca.

— No to opowiadaj — zachęcił Lee. Terry odwrócił się w stronę facetów i skrzyżował dłonie na klatce piersiowej.

— Najpierw jechaliśmy pod adres zamieszkania tego chłopaka. Tam ojciec powiedział, że jest u szwagra. Nancy chciała sprawdzić pokój dzieciaka, ale ojciec nie pozwolił. Później wyszliśmy. Nancy wsiadła za kierownicę i schowaliśmy się, a bardziej ona schowała nas. Czekaliśmy, aż facet wyjedzie i kiedy oddalił się na bezpieczną odległość, to Nancy podjechała na podjazd, wzięła dwa spinacze, weszła do środka, a ja stałem na czatach. Od przechodnia dowiedziałem się, że podejrzany to wielki fan tej panny. Później jechaliśmy do szwagra, którego nie było, więc Nancy w skrzynce zostawiła wizytówkę
— Gdy skończył, to schował ręce do kieszeni spodni. Chwilę siedzieli w ciszy.

— I później było to z terrorystą, tak? — Domyślił się Lee. Terry potwierdził wszystko kiwnięciem głową. W biurze ponownie zapadła cisza. — A są jakieś zdjęcia ze środka czy coś?

— Są. Nancy ma je w telefonie, a koleżanka właśnie sobie poszła — rozłożył ramiona. Ink wyjął telefon z klapką i zaczął szukać numeru telefonu Nancy. Szybko napisał do niej krótkiego esemesa, aby przyniosła swój telefon. — A co do przesłuchania ojca tego uduszonego, to zostałem nazwany nawiedzonym. Moim zdaniem, oprócz kilku utrudnień powiedział to samo, co wszyscy inni. Później odsłuchasz zeznanie, Terenc.

— Błagam, tylko nie Terrence. Terry wystarczy — odpowiedział zniesmaczony Terry. Po chwili w pomieszczeniu rozległ się dźwięk telefonu. Michael wyjął komórkę i odebrał zdjęcia od Nancy.

— Trochę ich zrobiła — skomentował porucznik, przeglądając zdjęcia. Podał telefon starszemu koledze. Lee po obejrzeniu zdjęć oddał porucznikowi telefon. Do pokoju wszedł sierżant i powiedział o czekającym mężczyźnie z dzieckiem. Lee powiedział, żeby sierżant przyprowadził ich do pokoju przesłuchań. Terry poszedł w stronę pokoju i otworzył drzwi podejrzanemu. Wszedł zaraz za nim i zamknął drzwi, po czym zajęli miejsca przy stole.

Ano-chan APPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz