VI

12 3 0
                                    

Zeznanie Callum'a Marshall'a ( 13 sierpnia, 13:30, przesłuchujący porucznik Michael Ink)

Michael Ink: Chusteczkę?

Callum Marshall: Tak, poproszę. Dziękuję.

I: Przechodząc do rzeczy. Niech pan opowie, co pana syn z Conanem robili w dniu morderstwa? Oczywiście przed całym zdarzeniem.

M: Terry mówił, że idą na plac zabaw. Mieli wrócić przed osiemnastą, bo mieliśmy bilety do kina. Gdy nie przychodzili, to zacząłem dzwonić do syna, ale zostawił telefon w pokoju. Conan też zostawił swoją komórkę. Czy gdyby mieli przy sobie telefon, to dalej byliby z nami?

I: Ym... Ciężko mi powiedzieć. Nie chcę wzbudzać jakichś poczuć winy u państwa. Według pana, kto mógłby chcieć ich zabić?

M: Moim zdaniem, to był ten dzieciak z patologicznej rodziny! Nie miał litości dla nikogo. Nawet nauczyciele nic nie mogli zrobić, ba, nie chcieli! Te szkołę też powinniście sprawdzić. Tam panuje mobbing! Moją córkę jedna nauczycielka straszyła. Mówiła, że nie zda, że nic nie poprawiła, że na dwójkę z chemii nie ma co liczyć, że jej brat to jej kompletne przeciwieństwo! Maisy bała się chodzić na zajęcia z chemii! Głupia baba! A jak byłem w tej sprawie u tej nauczycielki, to mi słodziła, że wszystko jest w porządku, że córka wszystko poprawiła. A komu uwierzą? Dziecku czy jej? Dziecku!

I: Wróćmy do sprawy...

M: A ta sprawa z tą chemiczką nie jest ważna? Ona nazwała jednego ucznia nazistą!

I: Po przesłuchaniu może pan złożyć donos i wtedy się tym zajmiemy.

M: Ta, we wrześniu najpóźniej albo wcale. Zawsze tak robicie! Piszecie, piszecie, papiery do szuflady i nic!

I: Właśnie teraz staramy się rozwiązać sprawę morderstwa pana syna i jego kuzyna. Jeśli zrobił to ten chłopak, to czekają go długie lata w zakładzie poprawczym oraz kurator, a Ano-chan grozi więzienie w zawieszeniu, a skoro...

M: W zawieszeniu?! Morderca będzie łazić na wolności! Gdzie tu sprawiedli...

I: Proszę pana! Rozumiem, że jest pan podminowany, bo stracił pan dziecko, ale bez pana zeznań śledztwo będzie trwało dwa razy dłużej, a w tym czasie, jeśli ona albo on zostawili jakieś ślady, to może zniszczyć wszystko i nikt nie trafi ani do więzienia, ani do domu poprawczego, więc proszę współpracować!

M: No dobrze... Przepraszam...

I: A jeśli jakimś cudem uda nam się znaleźć dowody na nią, to trafi na dożywocie lub na eutanazję. Niech mi pan powie czy zauważył pan jakieś dziwne zachowanie u syna?

M: Nie.

I: Nie? Żadne? Nic?

M: Zachowywał się normalnie.

I: A jakieś wiadomości na komunikatorach?

M: Posądza pan mojego syna o kontakty z tą morderczynią?! Jest pan jakiś nawiedzony?! Mój syn jest tutaj ofiarą!

I: Wiem o tym, ale pytam, żeby się spytać, czy mógł...

M: Kupować jakieś narkotyki?!

I: Coś już wcześniej panu mówiłem...

M: A, tak, tak. Niech pan kontynuuje.

I: Czy mógł się jakoś pokłócić z tym chłopakiem?

M: Nie mam pojęcia. Nie sprawdzam, co on robi w tym Internecie...

I: Dobrze. Koniec przesłuchania...

M: Do widzenia.

Ano-chan APPOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz