Mimo iż było bardzo wcześnie, a słońce nie pojawiło się jeszcze na horyzoncie, w posiadłości Alicein dało się słyszeć głośne nawoływanie pewnej wampirzycy. Misono z niezadowoleniem wypisanym na twarzy, przemierzył chyba wszystkie zakątki w tym domu, a przyznać trzeba, że trochę tego było. Podszedł do okna i spojrzał na świat za nim. Był pewny, że skoro nie było jej tutaj, to na pewno znajdowała się gdzieś tam, z dala od domu. Wkrótce słońce zacznie wschodzić, a jeśli do tego czasu nie wróci, to może źle się to dla niej skończyć.
— Misono — Chłopak słysząc spokojny głos swego servampa tuż za sobą, spojrzał na niego kątem oka, czekając na to co miał zamiar mu powiedzieć. — Tu jej nie ma.
Fioletowowłosy przygryzając wargę, wrócił wzrokiem do świata za oknem. Coraz częściej to robiła. Gdy tylko nastawał zmrok, wymykała się z domu i szła w tylko jej znane miejsca. Alicein nie miał pojęcia co takiego ciekawego było tam na zewnątrz, ale więcej jej na to nie pozwoli.
— Martwisz się o nią — Stwierdził blondyn, uśmiechając się do chłopaka który przez cały czas nie zmienił pozycji.
— Idioto — Mówiąc to zacisnął pięści i posłał servampowi gniewne spojrzenie, którym obdarzał go niemal zawsze, gdy robił coś nie tak lub gdy po prostu jak to miał w zwyczaju, zaczynał się rozbierać. — To twoja podklasa, to normalne że się martwię.
Lily nic nie odpowiedział. Zamiast tego po prostu się uśmiechnął. Dobrze wiedział dlaczego chłopak tak się o nią martwił, lecz nie zamierzał wypowiadać się na ten temat, bo jeszcze by mu się za to dostało.
— Wróciła — Powiedział spokojnym głosem blondyn, po czym ruszył w kierunku głównego holu, co chwilę potem uczynił także jego pan.
— Gdzie byłaś?! — Misono, gdy tylko ujrzał [Kolor]włosą idącą w stronę swojego pokoju z rękoma założonymi za głowę, od razu przystąpił do ataku. Dziewczyna wiedząc, że jednak jej się dziś nie upiecze, odwróciła się na pięcie i podniosła ręce do góry w celu obrony. — Przecież wiesz, że nie wolno ci wychodzić! Dlaczego taka jesteś?!
— Matko, Miso wyluzuj — Westchnęła, krzyżując ręce na piersi i posyłając chłopakowi znudzone spojrzenie. — I że niby ty i Mikuni jesteście spokrewnieni. Dobre.
— Nie mieszaj w to mojego brata! Nie widzisz, że się o ciebie martwię?!
— A czy ktoś cię o to prosił?! — Wtrąciła mu się w słowo, mając już tego szczerze dość. — Nie prosiłam cię byś przemieniał mnie w wampira! Mogłeś dać mi umrzeć i wtedy oboje byśmy byli zadowoleni!
Po tych słowach nie czekając na jego odpowiedź, pobiegła do swojego pokoju, zatrzasnęła drzwi i rzuciła się na łóżko. Miała ochotę rozpłakać się jak małe dziecko, lecz z trudem się powstrzymała. Chciała być silna, a według niej płacz to jedna z oznak słabości. Wtuliła się w poduszkę i zamknęła oczy. Codziennie to samo. Całymi dniami przesiadywała w tym jednym pokoju nie mając możliwości wyjścia praktycznie nigdzie. Nie była servampem tylko zwykłą podklasą, więc promienie słońca były dla niej śmiertelne. Mimo to nawet w nocy nie mogła normalnie wyjść. Była wampirem, więc żaden człowiek jej nie zagrażał, a co do innych wampirów, to z nimi nie miała problemu. Każdy przecież był podklasą rodzeństwa Nieczystości, więc nie mieli żadnych powodów do atakowania jej.
Mimo to, Misono na pewno jakiś miał. Wcześniej, gdy jeszcze należała do świata żywych, razem z nim chodziła do tej samej szkoły. Oboje świetnie się dogadywali w swoim towarzystwie. Zawsze widziano ich razem. Mimo jego trudnego charakteru lubiła spędzać z nim czas. Tak samo było z Misono. Jednak któregoś dnia strasznie się pokłócili, przez co ich relacje się pogorszyły. Oboje przez to cierpieli, aż w końcu jedno z nich postanowiło zrobić pierwszy krok, a tym kimś był właśnie Misono. Chłopak miał zamiar podejść do niej w szkole, lecz gdy jej tam nie spotkał, postanowił odwiedzić ją w domu. Tam jednak dowiedział się, że jego przyjaciółka od kilku dni leży w szpitalu po poważnym wypadku. Chłopak od razu przybył na miejsce. Lekarze powiedzieli stanowczo, że dziewczyna nie ma szans na przeżycie, co okazało się wielkim szokiem dla Misono. Strata przyjaciółki całkowicie by go załamała, więc zdecydował, że nie zamierza pozwolić jej odejść. Lily, mimo iż nie był co do tego pewny, na jego rozkaz zrobił swoje. Mimo to, ich relacje znacznie się zmieniły. Oboje się od siebie odsunęli.
— Wiesz, że jej przy sobie nie zatrzymasz — Powiedział łagodnym głosem Lily, rzucając zmartwione spojrzenie swemu panu, który nadal wzrok skierowany miał w stronę korytarzu w którym zniknęła [Kolor]włosa.
— Wiem — Odpowiedział słabym głosem Alicein, do którego powoli zaczynało docierać to czego wcześniej nie widział. Mimo iż teraz wiedział, że to nieuniknione, nie chciał do tego dopuścić.
— — —
[Imię] po założeniu [Kolor] bluzy z kapturem, ostrożnie otworzyła drzwi i wyjrzała na korytarz, który na jej szczęście okazał się być pusty. Wszyscy już dawno spali, więc nie powinna zostać nakryta na wymykaniu się, chyba że pewna antenka postanowiła spać pod drzwiami co było bardzo możliwe, jednak gdy doszła do holu, tam także nikogo nie spotkała. Od ich sprzeczki minęło kilka dni. W tym czasie żadne z nich nie odezwało się do drugiego. Także ona ten czas spędziła w swoim pokoju. Nie wyszła z niego nawet na chwilę, nie chcąc spotkać tej konkretnej osoby, jednak dzisiaj postanowiła ponownie wyjść na świat, nie patrząc na konsekwencje. Nie zamierzała wiecznie siedzieć w czterech ścianach. Nie tak wyobrażała sobie żyć jako wampir.
— [Imię] — Dziewczyna słysząc ten głos pierwszy raz od dłuższego czasu, cofnęła rękę i wbiła wzrok w podłogę. Chwilę potem jednak odwróciła się w stronę chłopaka i spojrzała na niego bez uczuciowo. Wpatrywali się w siebie przez dłuższy czas, lecz ostatecznie to Misono zrobił pierwszy krok, stając obok dziewczyny, a następnie otwierając przed nią drzwi wyjściowe. Do środka wpadło światło księżyca, które oświetliło ich twarze. Zdziwiona wampirzyca niepewnie zrobiła krok do tyłu.
— Idź już — Powiedział bezuczuciowym tonem, co zaniepokoiło dziewczynę. — Idź i nigdy więcej nie wracaj.
— Misono — Wyciągnęła rękę w jego stronę lecz ten od razu ją odtrącił. Spojrzał na nią.
— Wiem, że nie zatrzymam cię tu na zawsze. Twoje miejsce jest gdzie indziej. Idź już.
— Misono, ale...
— Idź już! — Podniósł głos, lecz po chwili znowu posmutniał i zamknął oczy. — Po prostu już odejdź.
Nie słysząc odpowiedzi z jej strony, podniósł wzrok, lecz jej już tam nie było. Został sam. To co zrobił bardzo go bolało lecz wiedział, że postąpił słusznie. Zwrócił jej coś co ceniła sobie najbardziej. Wolność. Nie mógł jej tu dłużej trzymać wiedząc, że nie była szczęśliwa. Dopiero teraz uświadomił sobie jak przez ten cały czas się czuła. Dlaczego się wymykała. Może i reszcie podklas odpowiada ich teraźniejsze życie. Miały zapewniony dach nad głową, lecz co ważniejsze były bezpieczne. Ale nie [Imię]. Ona była zupełnie inna. Nie pasowała tu. Dlatego chłopak zdecydował się na ten krok.
— Kochasz ją — Odezwał się Lily, który był świadkiem całej tej sceny. — Dlatego to zrobiłeś.
Misono bez odpowiedzi ruszył w kierunku swojego pokoju, zostawiając servampa samego sobie. To prawda, kochał ją i nadal będzie mimo iż już nigdy jej nie zobaczy. Jedyne co mu zostało to pamięć o niej.
— Kocham cię — Wyszeptał, po czym oparł się plecami o drzwi i zjechał po nich w dół, by ostatecznie usiąść na podłodze i przyciągnąć kolana do siebie.
W tym samym czasie wampirzyca zatrzymała się na jednym z budynków i po raz ostatni spojrzała na posiadłość w której spędziła tyle czasu. Już nigdy więcej go nie zobaczy, tego była pewna. Podjęła już decyzję, jednak mimo to czuła pustkę. Pustkę po nim w swoim martwym sercu. Może i między nimi było jak było, ale tak naprawdę jej uczucia względem niego nie zmieniły się odkąd go poznała.
— Kocham cię Alicein — Wyszeptała. — I dlatego nie mogę z tobą zostać...