Odkąd weszła do budynku, towarzyszył jej pewnego rodzaju niepokój, którego nie była w stanie się pozbyć, nawet mimo idącego u jej boku strażnika. Samo miejsce miało charakterystyczny, jasny wygląd, który nieraz widziała w filmach. Do tej pory nie sądziła, że i ona kiedykolwiek się tu znajdzie, tym bardziej, że chodziło o kogoś, z kim ostatnimi czasy nie miała zbyt dobrego kontaktu.
— Dziesięć minut — Oznajmił strażnik, gdy chwilę wcześniej weszli do mniejszego pomieszczenia, niczym nie różniącego się od poprzednich. Biel i cisza najwyraźniej przeważała w całym budynku.
Dziewczyna pokiwała jedynie głową, gdy mężczyzna zamknął za sobą drzwi, najwyraźniej nie licząc na odpowiedź z jej strony. [Kolor] oka poprawiła na ramieniu pasek od torby, po czym podeszła do wolnego stanowiska, gdzie po drugiej stronie szyby, nie było nikogo. Westchnęła, zajmując przy nim miejsce i zawieszając wzrok na własnych dłoniach, w tej chwili trzymanych na kolanach. Po dłużej chwili zdołała zauważyć niekontrolowane drżenie, co po części jej nie zdziwiło.
Nie rozmawiała z nim tyle czasu, a jeszcze dłużej go nie widziała, co więc mogło stać za jego prośbą? Dlaczego chciał się z nią zobaczyć? Gdy ostatni raz spędzali ze sobą czas, dawał jej jasno do zrozumienia, że nie znaczy dla niego za wiele, a przynajmniej nie tyle co kiedyś. Odcięła się od niego rozumiejąc, iż nie ma to sensu. Bolało, nawet bardzo, ale nie chciała bardziej cierpieć. Kazutora się zmienił i było to widać gołym okiem. Czemu więc zgodziła się na to spotkanie? Sama chciałaby wiedzieć. Mimo iż postanowiła się od niego odciąć, to w głębi duszy czuła, że nie mogłaby potraktować go obojętnie.
Dlatego gdy w końcu spojrzała w znajome, złote tęczówki, znajdujące się po drugiej stronie oddzielającej ich szyby, poczuła, jak wracają dawne uczucia, które niegdyś ich łączyły. Z wyglądu chłopak niczym się nie zmienił, lecz to właśnie sam jego widok, wystarczył. [Imię] westchnęła cicho, biorąc do ręki słuchawkę, by następnie przyłożyć ją do ucha. Kazutora uczynił to samo, nie odrywając od niej spojrzenia.
— Nic się nie zmieniłaś — Odezwał się jako pierwszy, siląc się przy tym na delikatny uśmiech, który szczerze ją zaskoczył. Chłopak często się uśmiechał, lecz nie w taki sposób, będący przybliżeniem jego prawdziwej osoby.
— Ty też — Najwyraźniej chciał coś jeszcze dodać, lecz dziewczyna skutecznie mu to przerwała, nie chcąc tracić czasu na słodzenie. W końcu nie mieli go zbyt wiele. Chłopak najwyraźniej w końcu to zrozumiał, bo kiwając lekko głową, westchnął. — Więc, czemu chciałeś się spotkać?
Uniosła brew, zachowując przy tym kamienną twarz. Nie zamierzała się patyczkować, mimo wszystko chciała mu pokazać, że ma mu za złe ostatni czas, który był dość nieprzyjemny.
— Chciałem cię zobaczyć — Wyznał bez ogródek, ponownie na nią spoglądając, tym razem bez uśmiechu. — W końcu ostatnio nie miałem dla ciebie zbytnio czasu.
— Ostatnio? — Uniosła brew, kręcąc przy tym głową. — I zrozumiałeś to dopiero, gdy wylądowałeś tutaj? Jasne, w końcu masz teraz naprawdę dużo czasu.
Wywróciła oczami. Nie chciała się na niego gniewać, lecz sytuacja jej tego nie ułatwiała, podobnie jak wszelkie fakty, które akurat teraz przyszły jej do głowy.
— [Imię]... — Sposób w jaki wypowiedział jej imię był inny, pełen żalu, który w tamtym momencie odczuwał i który dało się także zauważyć w jego oczach. Dziewczyna uchyliła lekko usta, nie wiedząc co o tym myśleć.
— To prawda, że wziąłeś na siebie winę? — Spytała, gdy dłuższa cisza zaczynała jej ciążyć. To pytanie zastanawiało ją od dłuższego czasu, w zasadzie to od kiedy dowiedziała się o całym zajściu. Słyszała różne wersje tamtego zdarzenia, lecz chciała to usłyszeć właśnie z jego ust.
Chłopak pokiwał delikatnie głową, mając przed oczami martwe ciało przyjaciela, przy którym pozostał aż do końca.
— Byłem mu to winny — Wyznał, czując lekkie drżenie własnego głosu, którego nie był w stanie opanować. — Musiałem...
Dziewczyna zacisnęła usta, powstrzymując dłoń, którą chciała do niego wyciągnąć, przypominając sobie o dzielącej ich przeszkodzie. Nie mogła go dotknąć, choć w tym momencie bardzo tego pragnęła.
— Wiem, że między nami nie wyszło przeze mnie. Wszystko popsułem, wszystko — Ciągnął dalej, czując zbierające mu się w oczach łzy. — [Imię], przepraszam, że nam nie wyszło. Ja...
Nie sądził, że kiedykolwiek tak się przed nią rozklei, lecz nie dbał o to, chcąc jedynie wszystko wyznać. Był jej to winien.
— Naprawdę się zmieniłeś — Choć słowa te wypowiedziała cicho, wcale nie kierując ich do niego, lecz do siebie, Kazutora zdołał je wychwycić i zamilknąć. Gdy odważył się spojrzeć w [Kolor] oczy, spotkał się z niemałym zaskoczeniem, bo nie spodziewał się zobaczyć w nich łez. [Imię] nigdy przy nim nie płakała, o ile w ogóle to robiła. Znał ją jako osobę silną, twardo dążącą do swych celów, w końcu nawet przy rozstaniu zachowała swą twarz, z jaką ją zapamiętał. Dlaczego więc teraz roniła łzy? Z jego powodu? Pokręcił lekko głową, nie chcąc pozwolić, by znów przez niego cierpiała. — Kazutora, cieszę się, że wróciłeś.
Uśmiech którym go obdarzyła, sprawił, że po jego policzku spłynęła pierwsza łza. Oboje doskonale pamiętali czasy z młodszych lat, gdy ich relacja była jeszcze na początkowej fazie. Mimo to była lepsza, niż obecnie. Dziewczyna zawsze go wspierała, poniekąd znając jego sytuację rodzinną. Gdy razem z przyjaciółmi założyli swój własny gang, miał w niej oparcie, nawet jeśli niezbyt popierała ten pomysł, uważając go za niebezpieczny. Obserwowała go z biegiem czasu, jego zmiany, których momentami nie mogła zrozumieć, lecz mimo to nigdy się go nie bała. Było jej po prostu szkoda, że nie zdołała go uchronić od takiego losu. Jednak najwyraźniej Kazutora sam musiał doświadczyć tej lekcji, by w końcu zrozumieć i móc wrócić.
— Będę na ciebie czekać — Powiedziała, przykładając dłoń do szyby, czym zaskoczyła chłopaka. Ona naprawdę mu wybaczyła? Szczerze mówiąc, wchodząc do tej sali nawet na to nie liczył. Po prostu chciał z nią porozmawiać, wyznać co naprawdę czuje, spodziewając się raczej obelg i tym podobnych, lecz teraz już rozumiał, że to przecież nie byłoby w jej stylu. To nie byłaby [Imię], jaką zapamiętał.
Czując cisnący mu się na usta uśmiech, przyłożył dłoń do szyby, nie mogąc doczekać się dnia, w którym naprawdę będzie mógł jej dotknąć. Żałował, że przepuścił te wszystkie okazje, których niestety już nie odzyska. Na szczęście przyjdzie czas na nowe. Razem będą na nie oczekiwać.
— Jesteś naprawdę piękna — Wyznał, dokładnie w tym samym momencie, w którym strażnik oznajmił, iż skończył im się czas. [Imię] poczuła lekkie pieczenie na policzkach, nie mogąc oderwać wzroku od oczu chłopaka, które zdawały się zyskać dawny blask. Chciał to powiedzieć na samym początku rozmowy, gdy tylko ją zobaczył, lecz zachowanie tego na koniec okazało się być dobrą opcją.
Mimo iż byli ze sobą tak blisko, dzieliło ich naprawdę wiele, w tym czas, który po tym spotkaniu, oboje zaczęli odliczać.