[Imię] lubiła ryzyko, które w jej życiu było dość często obecne, podobnie jak pewien chłopak, dzięki któremu sobie to uświadomiła. Dopóki go nie poznała, żyła zwyczajnie, przejmując się jedynie problemami, jakie narzucali jej rodzice, znajomi czy liceum, do którego uczęszczała. Wtedy wszystko było dość zwyczajne, względem teraźniejszości, będącej czymś naprawdę niepewnym. Każdy kolejny dzień był niepewny i ryzykowny, w końcu nigdy nie wiadomo, co czyha za rogiem.
[Kolor] tęczówki wpatrywały się w nagie plecy chłopaka, siedzącego na krańcu łóżka i wypalającego ostatniego papierosa. Pusty paczek leżał tuż obok, dziewczyna zauważyła go chwilę temu, gdy wybudziła się ze snu. Najwyraźniej jej partner nadal się nie zorientował, bo od kilku długich minut, w pokoju panowała cisza, przerywana jedynie dźwiękami zza lekko uchylonego okna. Nieśmiałe promienie wdzierały się do pomieszczenia, a świeże powietrze mieszało się z zapachem tytoniu, tworząc przy tym woń, za którą niegdyś nie przepadała. Teraz jednak, było to dla niej czymś przyjemnym.
— Od kiedy nie śpisz? — Spytała [Imię], przymykając ponownie oczy. Bądź co bądź, nadal było wcześnie, a ona zazwyczaj spała do niejakiej dziesiątej, jeśli miała taką okazję. A dzisiejszej nocy, położyli się dość późno.
Chłopak drgnął lekko na jej głos, co poczuła przez uginający się pod nim materac. Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem.
— Od wtedy, co ty — Westchnął, wstając i podchodząc do okna, przy którym znajdowała się dość zużyta popielniczka. Po chwili najnowszy niedopałek, dołączył do kupki pozostałych, tym samym ponownie ją powiększając. Złote oczy skupiły się na widoku za oknem, w ciszy analizując nowy dzień, który dopiero co się rozpoczynał. Nawet dźwięki samochodów nie były tak głośne jak zwykle, tym samym potwierdzając, że miasto dopiero co budzi się do życia.
Dziewczyna uchyliła powiekę, nie mogąc się powstrzymać przed spojrzeniem na chłopaka, który po chwili ponownie usiadł w tym samym miejscu, schylając się i zbierając z podłogi wcześniej rzucone ubrania.
— Już idziesz? — Podniosła się do siadu, w momencie gdy Hanma podniósł się na równe nogi, by podciągnąć spodnie. Wiedziała co to znaczy i wcale jej się to nie podobało. Nie lubiła momentów, gdy chłopak nie był obecny w jej życiu. Choć tak naprawdę nie była w stanie nic na to poradzić.
Nie byli typową parą, chociaż pytanie, czy w ogóle nią byli, bardziej do tego wszystkiego pasowało. Nigdy żadna ze stron nie spytała o chodzenie, zgodnie z przyjętymi normami. Nie silili się nawet na takową sugestię. Po prostu ze sobą byli, spotykając się co jakiś czas, bo taki tryb życia najwyraźniej im odpowiadał. Nie byli dla siebie całym światem, nie wiązali ze sobą przyszłości, lecz żyli teraźniejszością, ze świadomością, że taka osoba istnieje i jest obok, jeśli jest to potrzebne.
Jednak w niektórych momentach, dla dziewczyny było to nieco uciążliwe, bo czasami pragnęła wręcz, by Hanma poświęcał jej nieco więcej czasu, by mogła się poczuć jak w prawdziwym związku. Najwyraźniej jedna z tych chwil właśnie nadeszła.
— Niedługo mam spotkanie. Ważne — Spojrzał na nią kątem oka, nakładając nacisk na ostatnie słowo, wiedząc, że zaraz mógłby usłyszeć sprzeciw ze strony dziewczyny, która jednak po tej wypowiedzi, postanowiła odpuścić. Wiedziała, że to nie ma sensu, w końcu zaakceptowała panujące u nich normy już na początku tego wszystkiego i w ten sposób żyła z nimi do dzisiaj, nie zamierzając niczego zmieniać.
— Rozumiem — Westchnęła, kładąc się z powrotem. W momencie gdy ich oczy się spotkały, typowe dla niego znudzenie zauważyła nie tylko w nich, ale i na jego twarzy, nie wyrażającej nic poza tym. Wtulając się w poduszkę, przymknęła oczy, mimo wszystko ciesząc się, że nie musi dziś nigdzie wychodzić.
Lubiła też te spokojne chwile, które zdarzały się raczej rzadko, zwłaszcza, że sama obecność chłopaka, była jednym, wielkim ryzkiem. On sam był ryzykiem. Nigdy nie mogła mieć stu procentowej pewności, że pewnego ranka nie skończy z podciętym gardłem. [Imię] z pewnością była szalona, może nie tak bardzo jak jej partner, ale coś ich jednak łączyło. Ryzyko. On uwielbiał ryzyko, dlatego towarzyszyło mu ono niemal całe życie, a ona była z nim dla niego. Choć po jakimś czasie rzeczywiście zaczęła do niego coś czuć, mimo iż obiecała sobie się nie przywiązywać.
Czując ciepłą dłoń, odgarniającą jej włosy z czoła, a chwilę później jeszcze cieplejsze usta, składające na nim niespodziewany pocałunek, otworzyła oczy, nie mając pewności czy to rzeczywistość, czy sen, w który zdążyła już zapaść. Jednak Hanma był jak najbardziej prawdziwy i naprawdę się nad nią pochylał, obdarzając ją czułością, na jaką nigdy wcześniej nie mogła liczyć.
Nie pytała dlaczego, ani za co, po prostu mu się przyglądała z delikatnym uśmiechem, którego nie była w stanie powstrzymać. Chwilę później zaatakował on również chłopaka, w pełni ubranego, który także nie zamierzał nic mówić, w ciszy opuszczając pokój, tym samym zostawiając partnerkę samą, do czego ta, zdołała się już przyzwyczaić.
Mimo to, czuła coś, czego wcześniej nigdy nie czuła, a być może było inaczej, tylko nie zwracała na to uwagi. Dotknęła lekko czerwonego policzka, którego bliźniak wyglądał dosłownie tak samo. Czy udało mu się ją zawstydzić? To nie mogło być to. Zauroczenie już dawno minęło, dlaczego więc ponownie poczuła się jak zakochana nastolatka? Nie mogła powstrzymać cisnącego jej się na usta uśmiechu. Tym małym gestem zdołał jej pokazać, że naprawdę mu na niej zależy, albo po prostu coś sobie ubzdurała.
Westchnęła cicho, układając się w wygodnej pozycji. Akurat teraz, wolała tego nie ruszać i zająć się chwilą, o której nie mogła przestać myśleć.