V.

1K 128 13
                                    

Łapcie kolejny rozdział.


Bakugou wpatrywał się w miejsce, w którym zniknął Todoroki wytrzeszczonymi oczami, wyrażającymi przede wszystkim dezorientację i wściekłość. 

Jak ten głupi mieszaniec w ogóle śmiał się tak sprzeciwić? Jak śmiał nawiać? 

Dla niego bowiem zachowanie paniczyka było rzeczą kompletnie niepojętą. Niemniej, jeszcze przed chwilą Katsuki był całkowicie zadowolony z siebie. Udało mu się to, czego nie potrafił zrobić przez cały okres ich znajomości. Naprawdę dopiec wrogowi. Potwierdzeniem mogły być te słowa. Nigdy nie słyszał od niego niczego mocniejszego. Tym bardziej nie rozumiał swojej wściekłości. Ostatnio zdarzało się to często, ale nie był jakąś głupią babą z wahaniami nastrojów, aby w jednej chwili być w całkowitej euforii, a w następnej płonąć wściekłością!

-Kurwa! -Wydarł się, uderzając pięścią w najbliższą ścianę. Zazgrzytał zębami, walcząc z pokusą pognania za mieszańcem. 

-Hej... Czy wszystko ok? -Zmarszczył brwi i już otwierał usta aby wykrzyczeć żarliwą odpowiedź dla intruza, ale powstrzymał się w ostatniej chwili, dostrzegając kolor włosów dziewczyny. Białe z czerwonymi refleksami. Jasna brew Katsukiego znacząco drgnęła. 

-Kim dla ciebie jest Todoroki Shoto? -Zapytał natychmiast, bez owijania w bawełnę, jednak zrobił to wyjątkowo cicho i spokojnie w porównaniu do ostatniego wybuchu z przed chwili. 

-Ha? Sho? To mój brat. -Wydawała się równie zaskoczona całą sytuacją jak i sam Bakugou. Przechyliła głowę w bok z niemym pytaniem w oczach. "Skąd ty się urwałeś?" Żyłka na czole blondyna niebezpiecznie zapulsowała. Nie był zdecydowanie stworzony do spokojnej rozmowy z kimś należącym do tej rodziny. Wszędzie widział tego paniczyka. 

-Więc z pewnością wiesz kto się nad nim znęca, nie? Musiał się pożalić i takie tam. -Machnął ręką, widocznie zniecierpliwiony tłumaczeniem, jednakże prawdziwa irytacja przyszła dopiero po dostrzeżeniu miny dziewczyny. Wyglądała jakby kompletnie nie wiedziała o co mu chodziło. Nie wydawało mu się to realne. Nie było przecież szans aby coś takiego jak ten mieszaniec nie pochwaliło się w domu dla rodzinki kto go bije w szkole. 

-Nie udawaj idiotki, albo cię zniszczę. -Zagroził, nie wytrzymując z tą przesadną delikatnością. Bo do tej pory według Katsukiego była to właśnie delikatność. 

-Ja naprawdę nie wiem o co ci chodzi. Skąd wniosek, że mój brat miałby być gnębiony? Nawet jak tak mówisz, wydaje mi się to niemożliwe. Shoto nie dałby się komukolwiek zastraszyć. -Teraz wydawała się odrobinę zaniepokojona, ale wciąż była pewna tego co mówi. Nawet jeżeli hipotetycznie przyjąć, że ktoś miałby tyle odwagi i chęci aby się nad nim znęcać, to była pewna, że ze swoimi umiejętnościami zarówno fizycznymi i opanowaniem szybko załatwiłby ten problem. Oczywiście, nic im wcześniej nie mówiąc. Taka już była natura jej brata. Nawet gdyby mieliby go pociąć, nie przyznałby się do swoich problemów. 

-Nie przeginaj! Nie mogłaś nie zauważyć tych sińców, nie?! -Coraz bardziej dociekał, w nosie mając ewentualny hałas którego narobił. Tylko siłą woli powstrzymał się przed złapaniem za ciuchy dziewczyny i potrząsaniem nimi, dopóki nie powie mu prawdy. Był wścibski, ale robił to dla siebie i czuł się z tym perfekcyjnie. 

-Sińce? -Wpierw była zaskoczona. Na tyle, że Bakugou przez chwilę faktycznie był w stanie jej uwierzyć. Potem zaczęło pojawiać się coraz więcej zrozumienia. 

Kaligrafia // Bakugou x TodorokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz