XII.

1.3K 135 48
                                        

Próbowałam to ładnie sprawdzić i poprawić ale przez brak snu i czasu nie jestem pewna czy wszystko wyłapałam. Z góry przepraszam!

Patrząc na niego teraz, zastanawiał się co on do cholery w nim widzi, skoro został zmuszony aż do wyładowania frustracji pod prysznicem. Sprawa była wręcz nierealna. Przynajmniej dopóki próbował myśleć. Gdy odrzucał jakże przydatny element w postaci rozumu, wszystko robiło się o wiele ciekawsze. Wtedy mógł obserwować Todorokiego i stwierdzić, że faktycznie mu się podoba, ale nie ma pojęcia dlaczego. Gdybał nad tym w swój własny, głupi sposób przez całą lekcję kaligrafii. Oczywiście w przerwach pomiędzy lekceważącymi odpowiedziami na pytania. Zauważył subtelną różnicę w postaci odwracania wzroku. Wcześniej tego nie było. Obaj lubili czasami pozabijać się spojrzeniem. Teraz Mieszaniec nie patrzył na niego dłużej jak kilka sekund, nie wspominając o skrzyżowaniu spojrzeń. 

-To było dziwne. -Powiedział swoje myśli na głos, gdy tylko ostatnia osoba opuściła pomieszczenie. Byli sami. Mieszaniec żeby się czymś zająć układał przenośne, drewniane stoliczki na swoje miejsce, a następnie mył miseczki i pędzle po tuszu. 

-Było. -Przyznał mu rację, wycierając ręce o jakąś białą szmatkę, na której zaraz zostały ślady po czarnej cieczy. W końcu odwrócił się w stronę Bakugou, biorąc głęboki, nieregularny oddech. 

-Nie będę owijał w bawełnę. -Zaczął znowu, w pierwszej chwili dając blondynowi powód do spięcia. Sam Todoroki wydał się widocznie pogubiony, choć zdeterminowany. Jakby myślał nad tym całą noc, co akurat mogło być bliskie prawdy. Cienie pod oczami subtelnie dawały do zrozumienia, że coś tu było nie tak jeśli chodzi o odpoczynek. -To co stało się między nami było dziełem przypadku. Poniosło nas. Nigdy nie wiem czego się po tobie spodziewać. Uszanuj więc, że mówię całkowicie szczerze i tego samego oczekuję. -Tu rzucił mu wymowne spojrzenie, jakby oceniające. -I ani się waż wychodzić. -Dodał zaraz, przypominając sobie nagle o temperamencie Katsukiego. Nawet nie zaczął mówić o tym, co chciałby mu naprawdę przekazać, a już po jego minie widział kompletną irytację i rozczarowanie. -Jeżeli byś chciał, możemy spróbować. -Skończył, przechodząc do sedna sprawy. 

-Spróbować? Z czym? -Jego zaskoczone spojrzenie, kilkukrotne mrugnięcie i widocznie zdezorientowana mina. Wszystko składało się na to, że Todoroki miał niespotykaną ochotę mu przywalić. Wplótł palce we włosy, ubolewając nad niesłychaną głupotą blondyna. Aż musiał pochylić głowę, aby zakryć twarz włosami. Płonął na niej chyba każdym istniejącym odcieniem szkarłatu.

-Być w związku, ty kretynie! -Wykrzyknął, bo wiedział, że może sobie na to pozwolić. Chociaż tak naprawdę to się nie zastanawiał. Poniosły go emocje. Gdyby jednak ktoś był w domu, to z pewnością usłyszeliby jego krótki wywód. Bał się podnieść wzrok, zwłaszcza, że nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Dlatego aby nie dać mu nawet odrobiny satysfakcji odwrócił się na pięcie i zabrał za jeszcze brudne pędzle. Byleby mieć jakieś zajęcie i udawać niesamowicie nim pochłoniętego. 

-Nie można było tak od razu? -Syknięcie usłyszał tuż przy uchu, wraz z dłońmi, które oplotły go w pasie na tyle mocno, że stracił na chwilę oddech w płucach. -Pieprzysz trzy po trzy zamiast od razu przejść do sedna. -Rzekł Katsuki, jeszcze mocniej wzmacniając swój uścisk. Ułożył podbródek na ramieniu Todorokiego i wbił spojrzenie w te głupie narzędzia kaligraficzne, jakby chciał je zabić wzrokiem. Podziałało. Dłonie wypuściły z rąk niechciane przedmioty, a jego głowa odwróciła się tak, że teraz dzieliło ich raptem parę milimetrów. 

-Co to niby ma znaczyć? -Zaryzykował, przywołując na twarz blondyna chamski uśmieszek. Wyczekiwał "tak" lub "nie", ale ktoś taki jak on nie zniżyłby się do tego, żeby dawać mu odpowiedź w zwykły sposób. Czułby się jak w tanim romansidle gdzie główni bohaterowie non stop mówią sobie tylko i wyłącznie czułe słówka. Oderwał jedną dłoń od jego brzucha, po to by złapać za te dwukolorowe włosy i przyciągnąć go do brutalnego pocałunku. Może już w tym było nieco desperacji, ale wpił się w jego wargi bez jakiegoś tam pozwolenia, od razu językiem badając strukturę zębów i jamy ustnej. Po prostu przekazał niewerbalnie wszystko to, czego nie umiał ująć w słowa. Spodziewał się odrzucenia, może chociaż szczątkowego oporu, a jednak nie dane mu było zaznać ani odrobiny podobnych zachowań. Todoroki, z początku stojący jak skała, gdy w końcu zorientował się w sytuacji, zaczął niezdarnie odwzajemniać pocałunek, jednak nie z mniejszą pasją. Trudno powiedzieć co zareagowało pierwsze. Głowa czy ciało. To było tak cholernie dobre, że nie chcieli przestawać. Nawet wtedy gdy Bakugou przypadkiem trącił jedną z mniejszych półek, sprawiając, że jakaś miseczka spadła i potoczyła się po podłodze, żaden z nich nie zareagował. Złapał go za biodra i posadził na jednym z tych stoliczków, nieprzerwanie trwając w męczącym pocałunku, który skończył się dopiero z momentem zabraknięcia tlenu. Obaj dysząc, odsunęli się od siebie odrobinę, rozrywając cienką nitkę śliny. 

-Bakugou, ty... -Zaczął, jednak zaraz przerwał mu jego krótki śmiech, pełen dziecinnej radości, ekscytacji i pewności siebie. Słyszał ten dźwięk po raz pierwszy i zdecydowanie go polubił.

-Nie wmówisz mi, że ci się nie podobało. Głupi Mieszańcu. -Dodanie do wypowiedzi jego "przydomka" miało kompletnie inny wydźwięk niż zwykle. Wymyślił to, żeby mu ubliżać. Teraz posiadło zastosowanie wręcz pieszczotliwe. Jakby mówił "Kochanie" tylko na swój własny, pokręcony, drapieżny sposób. Todoroki dalej był tak ogłuszony i zagubiony w świecie nowych doświadczeń że kompletnie nie wiedział co powinien robić. Dlatego odpowiedź została przekazana w formie nikłego uniesienia ust. Oparł ostrożnie głowę o jego czoło i przymknął powieki wdychając zapach zdecydowanie za mocnych perfum blondyna. Zawsze go irytowały, a teraz wydawały się czymś co nie posiadało większego znaczenia. 

-Podobało. -Odrzekł w końcu, a głos zadrżał mu w ostatniej nucie za co w duchu ostro się zbeształ. Brzmiał jak nieśmieszny żart, choć najwidoczniej nie został tak odebrany. Krzyknął głośno kiedy blondyn przerzucił go sobie przez ramię po czym walnął go z otwartej pięści w plecy, nie mając pojęcia co się dzieje. Sytuacja pogorszyła się dopiero po tym jak zaczęli wchodzić po schodach. Podłoga oddalała się od niego przez co powoli wpadał w panikę. Wiedział że jest mocno trzymany, a jednak nie potrafił powstrzymać ostrzejszego przekleństwa. 

-Spokojnie. Nie zrobię ci nic, durniu. -Był pewien, że Katsuki wywrócił oczami jakby męczyły go jego nieudolne protesty. Zresztą i tak zaraz odstawił, a raczej odrzucił Todorokiego na jego własne, sporych rozmiarów łóżko. Przysiadł na brzegu i zerknął na rozczochranego Mieszańca, nie mogąc się zdecydować czy w taki sposób wygląda bardziej śmiesznie czy pociągająco.

-Co ci odbiło?! -Nienaturalnie podwyższony ton głosu upewnił go w myśli, że chłopak po prostu mocno się przestraszył. Wzruszył ramionami nie widząc żadnego problemu i wstał, żeby przejść się po pomieszczeniu. 

-Miałem ochotę to zrobić, więc zrobiłem. -Przyznał, kompletnie nie widząc problemu i powodu dla którego miałby cokolwiek zmieniać. Chciał wejść na górę i obejrzeć jego pokój. Tym razem porządnie, bez głupot i krępacji. Zawstydzenie lub przestraszenie Mieszańca było najlepszą drogą do tego celu. Powoli pochylił się nad pierwszą szufladą i z wyrazem wyraźnego zainteresowania wyciągnął kilka koszulek, sprawdzając ich długość, zapach i krój. 

-Jesteś strasznym pedantem. -Dodał zaraz, unosząc brew na widok idealnie poskładanych rzeczy. U siebie miał tylko skotłowane w jedną, sporą kulkę spodnie. Reszta leżała luzem na podłodze, albo upchana w szafie. Nie wspominając już o podziale na brudne i czyste rzeczy. A raczej braku jakiegokolwiek podziału. Cóż. Po wizycie Bakugou z pewnością czekało chłopaka całkiem spore sprzątanie.

-Zostaw. -Już w połowie otwarta szuflada została z impetem ponownie wsunięta na swoje miejsce, a blondyn mimo coraz groźniejszej miny dostał mocno po łapach. To dało mu do myślenia. Był już niemalże w stu procentach pewien, że Todoroki ukrywa coś po meblach i w odpowiednim momencie zamierzał to sprawdzić. Wrodzona ciekawość robiła swoją robotę. Zresztą gdy czegoś chciał to zawsze to dostawał. Nie było innej możliwości. Teraz jednak zapomniał o wszystkim w ułamku sekundy. Wystarczyło że przeniósł spojrzenie na skrytą w kącie szafkę, na której z kolei stało jedno zdjęcie, oprawione w zieloną ramkę. Ujął fotografię i przejechał spojrzeniem po całej rodzinie Todorokich. Kobieta trzymająca na rękach dziecko była z pewnością jego matką. Wydawała się odrobinę młodsza, a uśmiech rozjaśniał całą jej twarz. Obok jeszcze dwie inne, stojące postacie będące prawdopodobnie rodzeństwem. Za kobietą, nieco wyższy mężczyzna. Poznał go natychmiast. Mimo czasu jaki musiał upłynąć, ojca Todorokiego nie dało się pomylić z nikim innym.
-Podobno kiedyś był inny. -Usłyszał za sobą głos Mieszańca. O dziwo udało mu się bezszelestnie zbliżyć na tak bliską odległość. Bakugou normalnie pewnie zareagowałby natychmiastowo agresją, ale nie zdążył nic zrobić. Nagła śmiałość wynikająca z tego co stało się na dole sprawiła że poczuł na ramionach jego ciepłe dłonie. Niezłe uczucie.
-Wygląda inaczej. -Zgodził się, oceniając prawdziwość uśmiechu na zdjęciu. Zjechał niżej, na ostatnią postać. Mały bobas zaciskał swe grube paluszki na nogawce spodni ojca. Włosy mówiły same za siebie. Parsknął, przejeżdżając palcami po malutkiej wersji Todorokiego i nieświadomie uniósł kącik ust ku górze w odpowiedzi na psotne spojrzenie dziecka z obrazka.
-Jako bachor byłeś przyjemniejszy. -Rzucił kąśliwie, ale z jakąś nutą rozbawienia. W odpowiedzi otrzymał całkiem mocne szturchnięcie w żebra przez co zgiął się w pół. Odstawiając zdjęcie na swoje miejsce obrzucił Mieszańca spojrzeniem śmierci.
-Już nie żyjesz.
Todoroki zaczął uciekać.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 28, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kaligrafia // Bakugou x TodorokiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz