twenty two | reddie

2.4K 178 10
                                    

Eddie przez cały następny dzień (dopóki nie wyszedł z domu) wariował i zastanawiał się co ubrać, by zadowolić Richie'go. Jego szafa nie była uboga, jednak wszystkie jego ciuchy zdawały się być mało wyjątkowe na tak specjalną okazję. Innymi słowy, Eddie po prostu się bał, że nie spodoba się Richie'mu i cały czas pryśnie. Gdy pozostało tylko 15 minut do wyjścia chłopak zdecydował się na standard, czyli białą koszulkę i jeansowe ogrodniczki. Richie je lubił. Od dwóch dni nie zamienił ze swoją matką słowa na ten temat, podejrzewał, że nie było jej to na rękę, ale prawdopodobnie sama nie wiedziała jak zacząć. Richie czekał pod swoim domem na Kaspbraka, który lada moment miał się zjawić. On z kolei przez cały dzień myślał tylko o tym, gdzie mógłby chłopaka zabrać, by nieco mu zaimponować. Cóż, nic nie wymyślił i postanowił, że spontanicznie pójdą gdzieś w stronę Barrens. Ta okolica bywała ładna i miał przynajmniej pewność, że nie będą się tam nudzić. Serce zaczęło mu walić mocniej, gdy zobaczył, jak młodszy chłopak wyłania się zza zakrętu.
- Cześć Eddie. - Wydusił na jednym oddechu. Szatyn w odpowiedzi szeroko się do niego uśmiechnął. Richie nie wiedział, czy mógł to pocałować na przywitanie, więc pesząc się ze wstydu jedynie chwiejnie go objął.
- Więc gdzieś idziemy? - Spytał Kaspbrak.
- Tak, przecież nie będziemy siedzieć w moim domu, zawsze to robimy. - Zaśmiał się nerwowo brunet, kiedy zaczął prowadzić chłopaka ścieżką prowadzącą do Barrens. Eddie widział, jak Richie to wszystko przeżywa, dlatego splótł ich palce razem i obdarzył go najpiękniejszym spojrzeniem, jakie ten mógł sobie wymarzyć. Zdawało się, że po tym Tozier się trochę uspokoił i radośnie gawędząc z partnerem bez stresu doszli na miejsce. Eddie westchnął z zachwytu.
- To miejsce przywraca wspomnienia. - Chłopak usiadł na małym wzgórzu nad strumykiem, a Richie po chwili się do niego dosiadł. Siedzieli tak przez jakiś czas w ciszy nie patrząc na siebie, Eddie opierając lekko głowę o ramię Richie'go, który podpierał się na łokciach. Kiedy okularnik w końcu zabrał głos brzmiał na zmartwionego.
- Myślisz, że to wszystko jest okej? Derry nie należy do najbardziej tolerancyjnych miasteczek, a jeszcze niedawno...uh, boję się. - Wyznał.
- Ja też, Rich. Nawet nie wiesz, ile przyznanie się do tego sobie samemu mnie kosztowało.
- Jesteś niesamowicie odważny, że po tylu latach w ten sposób postawiłeś się pani K. Naprawdę dziwię się, że nie próbuje cię z tego 'wyleczyć'. - Eddie uśmiechnął się.
- Nie ma mnie z czego wyleczyć. Ja tylko zaznałem miłości. - W tej chwili oboje z rumieńcami na twarzy patrzyli sobie w oczy. Richie oderwał się od trawy i kładąc jedną rękę na policzku Kaspbraka z delikatnością go pocałował. Eddie od razu oddał pocałunek. Z czasem któryś z nich go pogłębił, a czarne loki Toziera szarpane były przez palce Eddie'go. Kiedy skończyli i wciąż będąc tak blisko siebie wpatrywali się w siebie Richie nagle rzucił się na młodszego i zaczął bezlitośnie go łaskotać. Eddie przez długi czas zawzięcie się szarpał i próbował wydostać, ale na nic mu się to zdało. Richie był zdecydowanie silniejszy. Oboje po czasie płakali ze śmiechu, a gdy Tozier wreszcie postanowił dać swojemu chłopakowi odetchnąć i położył się obok niego na trawie wysapał:
- Kocham cię, Eddie Spaghetti.

reddie & stenbrough °  headcanonsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz