twenty | reddie

2.2K 225 21
                                    

Eddie Kaspbrak przeżywał ostatnio pewien kryzys w swoim życiu. Czuł się głupi i wykorzystany. Zdał sobie sprawę, jak jego własna matka go ogranicza i okłamuje. Jak mu wmawia, że jest chory i słaby, mimo że tak nie jest. Nie pozwala mu być sobą i nie akceptuje go takim jaki jest. Narastała w nim frustracja, a oliwy do ognia dorzucały jego uczucia, które stawały się coraz bardziej intensywne. Eddie zauważył, że zaczyna naprawdę czuć pociąg seksualny i że nie uważa to już za ohydne i złe. Sam nie wiedział, w którym momencie do tego dojrzał, ale był pewien, że jego matce by się to nie spodobało. Jego przyjaciel Richie także komplikował sprawę. Eddie czuł do niego dziwne przywiązanie i kiedy przebywał w jego towarzystwie naprawdę mógł poczuć się wartościowy. Dzień, w którym uświadomił sobie, że jest gejem był również dniem w którym postawił się matce.
- Mam już dosyć twoich kłamstw i pieprzonych lekarstw! Nie wezmę już żadnego z tych świństw do buzi, nigdy! A to - wyciągnął z kieszeni swój inhalator - nadaje się jedynie do śmieci. I wiesz co, gówno mnie obchodzi czy będziesz myśleć, że to kolejna choroba, którą muszę leczyć, ale podobają mi się chłopcy. Tak, jestem gejem. Odjazd nie? Chcę tylko, żebyś wiedziała, że od teraz nie masz na mnie żadnego wpływu. Jestem, jaki jestem, ale to tylko i wyłącznie moja sprawa, a ty jako moja matka jesteś zobowiązana mnie akceptować i wspierać. Przykro mi, jeśli tego nie zrozumiesz. - Eddie nie zwracał uwagi na żałosne prośby matki i jej szlochanie. Wziął ze sobą bluzę i wyszedł z domu zdeterminowany, jak nigdy dotąd. Ten dzień, w którym tak wiele w jego życiu się zmieniło był i dniem, w którym wyznał miłość Richie'mu Tozierowi. Kaspbrak przyszedł do niego pod dom i zawołał przez okno.
- Co ty tu robisz, Eds? Już do ciebie schodze.
- Nie. Dam sobie radę. - Chłopak czuł, jak serce wyrywa mu się z piersi, ponieważ jeszcze nigdy nie wspinał się po czyimś domu, ale dzięki sztucznemu bluszczowi dostał się do pokoju przyjaciela. Jak tylko wskoczył do środka bez słowa przywarł ustami do Richie'go pchając go lekko na ścianę. Mimo, że był to jego pierwszy pocałunek trwał dosyć długo, Eddie zdążył ująć twarz chłopaka w swoje dłonie podczas, gdy ręce Richie'go zwinne powędrowały na jego talię. Kiedy oderwali się od swoich ust, a wciąż byli blisko siebie brunet spojrzał na Eddie'go z góry.
- Wow Eds..to było jakby, uh, niezłe. W życiu bym się tego nie spodziewał. - Richie uśmiechnął się szarmancko, a Kaspbrak jedynie się zarumienił. - Czy to źle jeśli chciałbym zrobić to jeszcze raz? - Eddie pokręcił głową.
- To dobrze. Bardzo dobrze. Bo nie zamierzałem odejść po jednym pocałunku. - Richie choć był zaskoczony śmiałością młodszego chłopca musiał przyznać, że mu się ona podobała. Skończyło się na tym, że Eddie został u swojego nowego (a właściwie pierwszego) chłopaka na noc. Wtulony w klatkę piersiową Richie'go gdzieś tam w głębi serca wiedział, że nawet gdyby nie dzisiaj, to chłopcy prędzej czy później by się zeszli.

reddie & stenbrough °  headcanonsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz