12- Trudna Sprawa Cz. 2

295 11 1
                                    

21.00, opuszczona fabryka pod Warszawą
Olgierd
Obudziłem się w ciemnym pomieszczeniu, rozejrzał się i kilka metrów dalej ujrzałem Łucję płaczącą z bólu. Próbowałem wstać i zabrać ją ztąd  jak najszybciej, jednak przeszkodziło mi w tym sznur, którym byłem przywiązany. Po policzkach brunetki spływały łzy, a ja po prostu nie mogłem na to patrzeć jak cierpi...
O: Kochanie przepraszam - powiedział szeptem ale policjantka i tak to usłyszała.
Ł: Nie masz za co to nie twoja wina - powiedziała z lekkim uśmiechem.
Po chwili do pomieszczenia weszły dwie osoby ubrane na czarno. Zdjęli ściągać kominiarki i zapalił światło. To co zobaczyłem wprawiło mnie w osłupienie... To byli moi...
W tym samym czasie, mieszkanie Wilk
Zosia
Siedziałam na kanapie w salonie oglądają komedie, spojrzałam na zegarek. Było już po 21, więc postanowiłam zadzwonić do taty zapytać kiedy wrócą. Ten nie odebrał, więc zadzwoniłam do Łucji, która o dziwo nie odebrała. Zadzwoniłam jeszcze kilka razy... Oni jednak dalej nie odbierał. Zaczęłam się martwić i zadzwoniłam do wujka Krystiana.
Rozmowa
K;Hej Zosia, stało się coś?
Z.; No tak jakby.
K: Dobra mów o co biega bo zaczynam się martwić
Z; Wiesz może kiedy tata i mama wyszli?
K: Tak, Łucję zaczął boleć brzuch, więc mieli jechać do szpitala. A co nie wrzucili jeszcze?
Z: No właśnie nie, telefonu też nie odbierają, dlatego dzwonię.
K; No to zmienia postać rzeczy, spotkajmy się za 15min na komendzie. Ok?
Z: Ok.
15min później, komenda
Zosia
Przyszłam na komendę najszybciej jak to było możliwe. Weszłam na piętro i bez płukania wparowałam do pokoju, w którym siedział wujek.
Z: I co wiesz gdzie są?
K: Z tego co udało nam się ustalić są w starej fabryce pod Warszawą. Przynajmniej tam logował się ostatnio telefon Olgierda.
Z: To co wy tu do cholery jeszcze robicie, trzeba ich znaleźć - powiedziała podnosząc głos
W tym momencie wszedł Naczelnik.
Sz; Rozumiem twoje zdenerwowanie Zosi, ale krzyki w niczym nie pomogą.
Z; Przepraszam, ma Pan rację.
Sz;Dobra Krystian weź Zosię i jedzie na miejsce, At-cy już zabezpieczają teren.
K: OK, Zośka jedziemy.
W tym samym czasie, opuszczona fabryka pod Warszawą
Łucja
Do pomieszczenia weszły dwie osoby, kiedy zdjęli kominiarka zobaczyłam kobietę na oko po 60 8 faceta w podobnym wieku. Spojrzałam na Olgierda, od razu zauważyłam że zna tych ludzi.
Ł;Olgierd, kto to jest- zapytałam drżącym głosem
O: T... To są moi biologiczni rodzice- po jego policzkach spłonęła samotna łza.
(ojciec Olgierda- oO, matka Olgierda - mO)
oO: O jednak nas pamiętasz.
O; Tak, a najbardziej to jak...- przełknął głośno ślinę- jak mnie biliście zanim trafiłem do domu dziecka.
mO;No to co może powtórka z rozrywki? - uśmiechnęła się kpiąco
W tym momencie  do budynku weszli AT-cy z  Krychą, a mężczyzna wyciągnął broń i przyłożył ją do skroni bruneta.
AT; Rzuć broń!
oO; Nigdy!
K;Nie pieprz sobie życia. Rzuć broń!
Wtedy usłyszałam strzał, a po chwili kolejny. Dalej tylko krzyk Zosi i ciemność...

Przepraszam za tak długą nieobecność, teraz rozdziały będą się pojawiać mniej więcej co dwa dni. Next pojawi się wyjątkowo już jutro ok 15.

Pozdrawiam,Kryminalna01 💕

I'm Queen for you ! - GliniarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz