Część 11

24 1 0
                                    

Zanim się obejrzałem byliśmy tuż nad kawiarnią. Gabriel nagle puścił moją rękę, a ja nie spodziewając się tego wylądowałem na twardym chodniku. Zakląłem cicho pod nosem i podniosłem się.
- Zemsta czy jak? – spytałem oburzony, ale anioł nie raczył nawet na mnie spojrzeć. Wylądował z gracją na ziemi i zaczął przybierać postać człowieka. Wyglądało to tak, jakby zaczął się kurczyć, włosy się mu wydłużyły, a skrzydła zniknęły, rysy twarzy złagodniały. Wyminąłem mnie i wszedł do kawiarni. Oczywiście dopiero po wejściu do pomieszczenia ludzie zaczęli nas dostrzegać. Gabriel skierował się w stronę jedynego, wolnego stolika. Rozejrzałem się dookoła i westchnąłem. Uriel obsługiwał stoliki na drugim końcu sali, więc było raczej pewne, że do nas nie podejdzie. Usiadłem na przeciwko Gabriela i spojrzałem na niego.
- Długo jeszcze będziesz obrażony? Mogłeś się ze mnie nie śmiać – odezwałem się niszcząc panującą między nami ciszę.
- Nie jestem obrażony, tylko zamyślony. Zastanawiam się jak przekonać Uriela do zmiany postaci...
- Nie ma takiej możliwości Gabrielu – ni stąd ni zowąd pojawił się koło nas blondyn. Postawił przede mną filiżankę z pięknie pachnącą kawą.
- Nawet jeśli to Aron chce cię zobaczyć w prawdziwej postaci?
- Naprawdę? – spojrzał na mnie ty mi swoimi niebieskimi oczami, a mi podniosło się ciśnienie, co spowodowało że akurat filiżanka z herbatą od Gabriela pękła rozsypując się na drobne kawałki, tym samym rozlewając swoją zawartość na anioła. Spojrzał na mnie zły, ale nic nie powiedział. I tak bym go nie słuchał, bo właśnie tonąłem w oceanie miłości.
- Aron? – z letargu wyrwał mnie głos Uriela, jak również jego dłoń na moim policzku. – Nie odpowiedziałeś mi na pytanie.
- Chcę... Gabriel mówi prawdę – Uriel uśmiechnął się słodko i pocałował mnie w policzek.
- W takim razie potrzebuję kilka dni wolnego – mruknął zostawiając nas samych.
- Mógłbyś nie niszczyć porcelany? – upomniał mnie Gabriel, na co wzruszyłem tylko ramionami. Wziąłem swoją filiżankę i zacząłem rozkoszować się nieziemskim smakiem mojej kawy. Dzisiaj zobaczę Uriela... Dzisiaj my... Zrobiło mi się gorąco i nie wiem czy przez kawę, czy moją głupią wyobraźnie. Jedno było pewne. Po mojej głowie błąkał się tylko i wyłącznie Uriel w rozmazanej postaci anioła. Jak wygląda na prawdę? Mówił, że jest podobny do Gabriela... Jeśli tak jest to naprawdę wyglądać będę przy nim jak on teraz przy mnie.
***
Wróciliśmy do domu. Położyłem się na łóżku i patrzyłem jak Uriel chodzi po pokoju i zamyka wszystkie żaluzje w oknach. Podszedł do drzwi i zamknął je na klucz po czym zakleił czarną taśmą dziurkę od klucza i szparę pod drzwiami.
- Po co to? – spytałem zaciekawiony choć odpowiedź była prosta.
- Pytasz poważnie? – Moje pytanie rozbawiło aniołka – podczas zmiany postaci nie umiem panować nad intensywnością mojego blasku, więc lepiej to załóż – rzucił mi okulary przeciwsłoneczne. Tym razem to ja się zaśmiałem ale spełniłem jego zachciankę. Podsunąłem się lekko, tak że teraz opierałem się o ścianę za łóżkiem. Dzięki temu miałem lepszą widoczność.
- Rozbierz się – wpadłem na genialny pomysł.
- To nic nie da... Ubrania same mi się wyczarują. Tylko Rafael potrafi się zmienić i być nago. Nie chciał mi powiedzieć jak to robi.
- Szkoda, ale rozebrać się możesz – oblizałem usta,  wywołując soczysty rumieniec na twarzy Uriela. Pomimo panującej w pokoju ciemności to i tak doskonale go widziałem. Po chwili stał zupełnie nagi przede mną, a ja z trudem panowałem nad swoją rządzą.
- Gotowy? – spytał, a gdy kiwnąłem głową w pokoju zrobiło się jasno jak za dnia, albo i jeszcze mocniej. Dzięki okularom mogłem spokojnie obserwować, jak słodki chłopczyk w ułamku sekundy przeradza się w mężczyznę. Przełknąłem ślinę i przygryzłem wargę. Wpatrywałem się w Uriela, który oprócz pięknych skrzydeł miał krótkie włosy. Jego oczy zrobiły się bardziej błękitne, ich kolor był intensywniejszy. Jak zahipnotyzowany wstałem z łóżka i podszedłem do niego. Dotknąłem jego pięknych skrzydeł i poczułem się jakbym płonął. Zabrałem szybko rękę zaskoczony takim odczuciem. Zerknąłem do góry, bo teraz byłem niższy od Uriela o głowę. Nic nie mówił tylko wpatrywał się we mnie. Obserwował moją reakcję. Cholera... Czuję się jakiś taki bezbronny przy nim, a wiem że mam więcej siły... Pragnąłem jednak zobaczyć go w całej okazałości, dlatego zacząłem rozpinać jego śnieżnobiałą koszulę. Anioł uśmiechnął się na to i mruknął mi do ucha.
- Ale niecierpliwy – przez moje ciało przeszedł dreszcz. Jego głos również się zmienił. Był męski i cholernie seksowny. Z niewiadomych dla mnie przyczyn miałem problem z rozebraniem go. Zaśmiał się na to i popchnął mnie na łóżko. Przełknąłem ślinę i oblizałem usta wpatrując się jak Uriel z gracją pozbywa się swojego ubrania. Wciągnąłem powietrze, gdy moim oczom ukazało się umięśnione ciało anioła. Odruchowo mój wzrok zaczął sunąć w dół i zatrzymał się na kroczu mojego kochanka. Kochanka? Zrobiliśmy to tylko raz i... Potem coś mi zaczęło odwalać...
- Aron, nie odpływaj – poczułem jak ciepłe powietrze owiewa moje ucho i się spiąłem.
- Ja... – zatkało mnie, kompletnie zabrakło mi słów. Uriel wykorzystał tą sytuację i wpił się w moje usta. Gdy się odsunął i spojrzał na mnie, zadrżałem. Kiedy on mnie zdążył rozebrać?
- Mówiłem, żebyś nie odpływał – zaśmiał się i ponownie złączył nasze usta. Jego dłonie sunęły po moim ciele zostawiając po sobie palącą skórę. Moje ciało całe płonęło i jeszcze nigdy tak się nie czułem. To było wspaniałe i pragnąłem więcej. Chciałem mu o tym powiedzieć, ale jak na złość z mojego gardła wydobywały się tylko jęki podczas, gdy Uriel bawił się moją męskością. Czułem jego usta sunące po moim torsie. Rozsunąłem szerzej nogi mając nadzieję, że zrozumie o co mi chodzi.
- Jeszcze nie – mruknął owiewając mój sutek ciepłym powietrzem, wywołując tym samym u mnie kolejny jęk. Doprowadzał mnie do szaleństwa samym dotykiem. – Zamknij oczy – szepnął, a gdy spełniłem tę prośbę, polizał czubek mojego penisa.
- Ach... – wygiąłem się lekko, wypychając biodra w jego stronę. Zachęcony moją reakcją ponowił tę czynność kilka razy. Przyssał się tylko do główki i drażnił ją językiem. Gdy chciałem go dotknąć i ponaglić, złapał moje ręce za nadgarstki i unieruchomił. Wiłem się pod nim z rozkoszy jakiej doznawałem. Krzyknąłem dość głośno, gdy przygryzł mojego penisa. To spowodowało natychmiastowy orgazm. Spuściłem się do jego ust, gdyż się nie odsunął. Podniósł się i przełknął wszystko. Nie czekając aż dreszcze opuszczą moje ciało Uriel na nowo zaczął mnie podniecać. Cholera, to ma być zemsta czy jak? Otworzyłem oczy, ale dalej widziałem tylko ciemność. Sięgnąłem do swojej twarzy i napotkałem materiał zasłaniający moje oczy. Kiedy on go zawiązał? Usłyszałem cichy śmiech, a zaraz potem poczułem jak coś się we mnie wsuwa i bynajmniej nie były to palce Uriela, ani jego penis.
- Aaa....Co? – wydusiłem z siebie i zaraz do mnie to dotarło. Lód?! Kostki lodu?! Zimno rozchodziło się po moich dolnych partiach. Uriel jednak na tym nie skończył. Przyssał się do jednego sutka, a drugiego zaatakował kostką lodu. W ogóle skąd on to wytrzasnął?! Moje jęki pewnie było słychać nawet na podwórku, ale jakoś się tym nie przejmowałem. Nie miałem głowy do tego, żeby ukryć swoje istnienie przed resztą świata. Uriel znęcał się nade mną, oczywiście w pozytywny sposób. Po kolejnym orgazmie nareszcie poczułem go w sobie. Na pewno był większy od Setha czy Forkasa, ale nie sprawiał mi bólu. Czyżby lód aż tak znieczulił moje wejście? To w ogóle możliwe?
- Chodź do mnie – wsunął ręce pod moje plecy i przyciągnął mnie mocniej do siebie. Po chwili poczułem, jak jego skrzydła owijają się wokół mnie uniemożliwiając jakikolwiek ruch. Jednak Uriel miał doskonałą swobodę ruchu. Wchodził we mnie szybko i mocno, co było niesamowitym przeżyciem. Jego usta maltretowały skórę na moim ramieniu. Co jakiś czas delikatnie ją przygryzał. Doszedłem z jego imieniem na ustach. Chwilę później poczułem jak zalewa mnie od środka. Zdjął w końcu przepaskę z moich oczu i mogłem spokojnie podziwiać błękit jego oczu. Gdy rozłożył skrzydła poczułem dziwny chłód na ciele. Rozejrzałem się i zaskoczony otworzyłem usta. Byliśmy w powietrzu. Uriel leżał sobie, jakby pod nim znajdowało się łóżko, jednak takiego nie było. Siedziałem na nim ciągle mając go w sobie. Uniosłem się na rękach, które oparłem na jego torsie. Dy ruszyłem biodrami z moich ust wydobył się jęk.
- Jeszcze ci mało? – spytał głosem przesiąkniętym erotyzmem, a mi zrobiło się gorąco.
- A nie spadnę? – mruknąłem cicho. Głos miałem mocno zachrypnięty i jakiś taki delikatny, jakby nie należał do mnie.
- Jeśli spadniesz, to wylądujesz na łóżku – przyciągnął mnie do pocałunku i dla udowodnienia swojej tezy obrócił nas i puścił mnie. Wstrzymałem oddech, ale zaraz poczułem pod sobą ciepłe łóżku z miękkim materacem – widzisz – ponownie moje usta zostały zaatakowane pocałunkiem. Uriel wsunął we mnie palec, ale zaraz go wyjął i tylko drażnił nim moje wejście.
Przez kolejną godzinę nie robił nic poza całowaniem mnie i znęcaniem się nad moją dziurką, która swoją drogą była strasznie chętna na przyjęcie go. Niestety to wcale nie miało szybko nastąpić. Szybkim ruchem zamieniłem nasze pozycję i nabiłem się na jego sterczącą męskość. Uśmiechnął się i poruszył biodrami, a ja przygryzłem wargę, żeby znowu nie jęknąć.
- Gabriel mówił, że powinienem cię ukarać, dlaczego? – cholera, teraz mu się wzięło na rozmowę? – poruszył biodrami ponaglając mnie.
- Wrzuciłem go do błota – wysapałem unosząc się i opadając.
- Rozumiem – uśmiechnął się i zatoczył kółeczko palcem wokół mojego penisa. Zmienił naszą pozycję, tym samym ze mnie wychodząc. Obrócił mnie na brzuch i dźwignął moje biodra w górę. Wszedł we mnie od tyłu i zaczął się poruszać. Jedną rękę trzymał na moich plecach przyciskając mnie do materaca, natomiast drugą wsunął pode mnie i zaczął masturbować mojego członka. Jego pchnięcia były mocne i precyzyjne. Idealnie trafiał w mój czuły punkt. Fala podniecenia raz za razem rozchodziła się po moim ciele jednak nie mogąc znaleźć ujścia.
- Uriel... – wydusiłem z siebie . Powoli zatracałem się w tej rozkoszy jaką odczuwało całe moje ciało. Gdy poczułem, jak sperma Uriela zalewa mnie od środka myślałem że oszaleje. Nie wiem, co anioł zrobił, ale nie było mi dane również osiągnąć orgazmu. Wyszedł ze mnie i obrócił na plecy. Oblizał usta wpatrując się w moje rozpalone do granic możliwości ciało.
- Miałem cię ukarać – mruknął zmysłowo i nachylił się by wziąć mojego penisa do usta. Mój krzyk rozniósł się po całym pomieszczeniu. Teraz już wiem, co czuł gdy ja nie pozwoliłem mu dojść. Więcej mu takiej rozrywki nie zaserwuję.
- Przepraszam! – jęknąłem głośno – Proszę Urielu... Już nie mogę... – przygryzłem ponownie wargę. Anioł uśmiechnął się, co poczułem na swoim nabrzmiałym penisie i przejechał po nim palcem tak jak to zrobił wcześniej. Odsunął się ode mnie by tylko ręką stymulować mojego członka. Wygiąłem się jęcząc z rozkoszy, gdy nadeszło spełnienie. Jednak Uriel nie miał w planach kończyć naszej zabawy. Złapał moje biodra i wszedł we mnie jednym płynnym ruchem. Tym razem sprawił mi trochę bólu lecz przyjemnego. Zaczął poruszać się we mnie, aż w końcu osiągnęliśmy spełnienie w tym samym momencie. Opadłem na łóżko i zamknąłem oczy. Natychmiast zasnąłem totalnie wykończony. Uriel położył się obok i owinął nas swoim skrzydłem. Odruchowo złapałem za kilka piórek. Wyglądało to tak, jakbym się bał że mi je zabierze, a było takie cieplutkie i puszyste.
[Uriel]
Obudziłem się późnym popołudniem i jęknąłem z bólu. Spojrzałem na moje skrzydło, które Aron przytulał do siebie jak pluszowego misia. Niestety podczas snu mój diabeł totalnie nie panuje nad mocą. Skrzydło w miejscu, które trzymał było zupełnie czarne. Zacisnąłem zęby i wyciągnąłem skrzydło z rąk Arona. Był tak przeze mnie wykończony, że nawet nie drgnął. Pocałowałem go w czoło i poszedłem się umyć. Zmyłem sadze ze skrzydła i skrzywiłem się. Kilka piór odpadło, a ja patrzyłem jak na ich miejsce wyrastają nowe, co było bardzo bolesne. Odrastanie piór nie sprawia nam bólu, chyba że zostały spalone przez diabła lub demona. A tak właśnie było w tym przypadku. Wróciłem wspomnieniami do poprzedniego dnia. Uśmiechnąłem się i stwierdziłem że trzeba to powtórzyć. Gdy skrzydło wróciło do normy udałem się z powrotem do sypialni. Aron dalej spał. Wziąłem go na ręce i zabrałem do łazienki. Otworzył leniwie oczy dopiero, gdy poczuł ciepłą wodę na skórze i moją dłoń na swoim członku.
- Uriel, ty chyba nie...
- Owszem, zamierzam – mruknąłem i przygryzłem płatek jego ucha. Jęknął cicho, a ja uśmiechnąłem się zadowolony. Ostatnim razem to on mnie tak męczył. Teraz moja kolej. Zacząłem poruszać dłonią na jego penisie. Do drugiej wziąłem gąbkę i zacząłem myć tors chłopaka. Oparł się o mnie i wzdychał zadowolony. Nagle do głowy wpadł mi genialny pomysł. Oczywiście użyłem swoich anielskich mocy, chociaż nie do końca w odpowiednim celu. Jednak w tym momencie wydawało mi się to bardzo na miejscu. Przejechałem palcem wzdłuż jego męskości, po czym przestałem go dotykać.
- Uriel? – obrócił się i spojrzał na mnie zaskoczony. – Czemu przestałeś?
- Znudziło mi się – mruknąłem udając, że faktycznie tak jest.
- Ty chyba kurwa żartujesz – spojrzał na mnie zły, temperatura wody natychmiast się podniosła.
- Nie przeklinaj przy mnie – oburzyłem się. Aron zreflektował się, co robi i odsunął ode mnie. – Zawsze możesz ust użyć do czegoś pożyteczniejszego – spojrzałem sugestywnie na swoją męskość.
- A to podobno ja jestem ten zły – prychnął i zanurkował pod wodą. Chwile później poczułem jak gorące wargi przesuwają się po mojej męskości. Jak przewidziałem, tak szybko jak się pojawiły to zniknęły. Aron zaskoczony wyskoczył z pod wody i spojrzał na mnie.
- I już? Ledwo go dotknąłeś – mruknąłem zawiedziony.
- Chciałeś mnie utopić?! Uprzedzaj mnie o takim czymś – przygryzł wargę, bo zacząłem sam bawić się swoją męskością, jednak on doskonale to odczuwał.
- Chciałeś bym nie przerywał... Nie przerwałem – przyciągnąłem go do pocałunku wplatając palce w jego czarne, mokre włosy. – Tym razem nie przerywaj – szepnąłem w jego usta. Zanurkował ponownie i dokończył zabawę. Wiercił się pod wodą, a gdy był już bliski spełnienia i ja również, przerwałem mu wyciągając go z wody. Obróciłem go natychmiast tyłem do siebie i zatopiłem się w nim wywołując głośny jęk. Od razu zacząłem się poruszać.
[Aron]
Myślałem, że oszaleję z nadmiaru bodźców. Czułem jak Uriel bierze mnie od tyłu, ale miałem wrażenie jakbym sam kogoś posuwał. Zacisnąłem dłonie na kancie wanny. Krzyknąłem z rozkoszy, gdy anioł dodatkowo złapał moją męskość i zaczął poruszać na niej dłonią. Pod wpływem wszystkich nagromadzonych we mnie emocji osiągnąłem najlepszy orgazm w całym moim życiu. Odetchnąłem cicho, a moim ciałem wstrząsnął kolejny silny orgazm, gdy Uriel doszedł we mnie. Przytrzymał mnie, żebym nie wpadł do wody. Moje ciało odmówiło mi posłuszeństwa.
- To... Było... – wysapałem z trudem.
- Nie podgrzewaj już wody, robi się za gorąco – usłyszałem zaniepokojony głos Uriela. Spojrzałem w jego oczy i uśmiechnąłem się przepraszająco. Straciłem kontrole nad swoją mocą, nie miałem siły tego zatrzymać. – Aron! – poczułem usta na swoich i zamknąłem oczy.
***
- Aron, pobudka – rozchyliłem powieki i pierwsze co zauważyłem to burza jasnych włosów i te śliczne błękitne oczęta.
- Uriel – podniosłem się i rozejrzałem po pokoju. Panował w nim niesamowity chaos. – Co tu się stało?
- Nic nie pamiętasz? – zdziwił się mój aniołek, a ja dopiero po chwili zauważyłem, że on nadal ma skrzydła! Wygląda jakby był w formie człowieka, ale z jego pleców dalej wystawały skrzydła.
- Co ci się stało?! – zerknął w tym samym kierunku co ja i zaśmiał się.
- Nic, zmieniłem tylko postać – natychmiast przybrał swą anielską formę, a mi serce zabiło mocniej. Cholera, czemu on tak na mnie działa?
- Czemu nie staniesz się człowiekiem? – spytałem, czując jak rośnie moje podniecenie na jego widok oraz przebłysków z naszej zabawy.
- Bo nie może – zza skrzydeł Uriela wyłonił się Michał – póki jego skrzydła się nie zregenerują.
- Zregenerują? – podniosłem się, co wywołało dość przyjemny ból w dolnych partiach mojego ciała. Jęknąłem przez to i usłyszałem cichy śmiech Uriela – Zabawne... Ciekawe czy ja to wina.
- Nie przeczę, że moja, ale już dostałem od ciebie karę – westchnął i opadł na łóżko. Dzięki temu doskonale widziałem rany na tyle jego skrzydeł. Skrzywiłem się.
- Tak, to twoja zasługa – mruknął Gabriel, którego dopiero teraz wyczułem.
- Moja? – jak na zawołanie wróciły do mnie wszystkie wspomnienia. – Cholera... Czyli nici z kolejnej kąpieli?

Angel LoveWhere stories live. Discover now