- Szybko,do szpitala! - krzyknął Will,podtrzymując ramieniem dziewczynę i kierując się z nią na najbliższą kozetkę lekarską.
Nie był pewny,czy dojdzie do niej żywa.
Miała obszerne rany na brzuchu,którym towarzyszył cholerny ból.A tak przynajmniej myślał.
Nie chciał aby cokolwiek jej się stało,ale jak widać nie miał na to kompletnie żadnego wpływu.Po tym co zdążył jednak dostrzec w międzyczasie,to to że rana była dość obszerna,a że zadana rogami minotaura, dziewczyna miała mało szczęścia.
Gdy już dostał się do szpitala,szybko zatamował krew,potem podał [Twoje Imię] nektar,a następnie opatrzył ją bandażem.
Potem podał jej silne leki nasenne.Musi odpocząć przed tym,jak rana się zagoi.
- Will.. - szepnęła tylko [Twoje Imię],po czym zasnęła.
Dziewczyna obudziła się dwa dni później,przykryta szczelnie kocem na koi medycznej.Blondyn o piegowatej twarzy spał na krześle tuż obok jej łóżka.Ta próbowała wstać,ale zbyt gwałtownie ruszyła zaspanymi mięśniami i syknęła.Chłopak natychmiast otworzył swoje błękitnej oczy a na jego twarzy zagościło zmartwienie i lekka nutka irytacji.
- Nie możesz wstawać,jesteś za słaba. - orzekł idąc po coś.
- Ale ja dam radę. - odparła [Twoje Imię] - Pokonałam minotaura?
Zapytała się,a Will tylko się zaśmiał.
- Z takimi ranami to raczej on pokonał ciebie.. - powiedział i znowu się zaśmiał. - Masz aspiryno,zjedz to. - powiedział,i podał jej jakaś mieszankę.Nawet idiota by się zorientował że to ambrozja.
[Twoje Imię] była karmiona przez Willa,a smak jedzenia bogów przypominał jej o [Twoje ulubione jedzenie/słodycz].Była więc o tyle przyjemniejsza w smaku.
- Dobre,nie? - zapytał
- Genialna.Jak zawsze zresztą. - zdobyła się na lekki chichot,ale zaraz po tym zmarszczyła czoło z bólu,po czym chwyciła się za brzuch.
- Chejron tu był? - zapytała się dziewczyna a Will pokiwał głową.
- Też mi pytanie.Pewnie że był.
- Był zły.
- Tak - odparł - Tak samo jak ja jestem na ciebie zły.
[Twoje Imię] przygryzł wargę.
- Chciałam tylko..
- Nie masz prawa się narażać.Reyna nie pozwoliła ci wyjść z obozu,a ty tu przyjechałaś autobusem.Wiesz jakie masz szczęście,że żyjesz? - zapytał retorycznie i chwycił się za głowę potem patrząc jej w oczy.
- Tam,poza bramą naszego obozu. - powiedział i wskazał jej ręką dalej patrząc w jej oczy. - Tam,czeka na ciebie śmiertelne niebezpieczeństwo.Minotaur to jedno,ale mogło cie zaatakować coś gorszego.A co jakbyś nie dała rady?Mogla byś skończyć jak Tha..- ugryzł się w język.
Dziewczyna wiedziała ile kłopotów mu przysporzyła.Chciała go przeprosić,ale nie zdążyła,bo Will wyjął coś z pudełka.
- Czy to..?
- Róg obfitości.
- Róg obfitości?Taki jak ma Piper McLean?Co,będę sypać szynką na wszystkie strony.
- Tak wyglada. - powiedział i jej podał - Masz,zasłużyłaś. - powiedział i się do niej przybliżył.
- Ale ja nie chce jakiegoś rogu. - powiedziała i spojrzała na niego obejmując mu szyję. - Ja chcę ciebie.
- Nie ma problemu. - powiedział i czule ją pocałował w usta.Dziewczyna również to zrobiła. - Dla ciebie wszystko,aspiryno.
CZYTASZ
Gdybym mogła wybrać... preferencje z OH/PJ (zakończono)
FanfictionKażdy z nas ma jakieś cechy, które chciałby w sobie zmienić. Czasami chcielibyśmy też zmienić to, kim jesteśmy. Swój wygląd. Swój dom. Swoją historie. Jeżeli chcecie wejść do świata, w którym możecie wybrać sobie kim jesteście, zapraszam was to...