5. Nocny gość

14.3K 265 57
                                    

*Cameron*

Wyszedłem z pokoju blondynki i zatrzymałem się na chwilę. Stałem z zamkniętymi oczami, oparty o ścianę. Musiałem sobie to wszystko jakoś logicznie poukładać. Logicznie? Moja podświadomość prychnęła na to słowo. Tego nie da się logicznie poukładać, najzwyczajniej w świecie nie da.

Kiedy kilka minut temu pierwszy raz ujrzałem Mię.. Boże, ona jest taka śliczna! Nie mogłem przestać myśleć o jej uśmiechu. Miała śliczne, równe, śnieżnobiałe ząbki i dołeczki w policzkach. I uroczy chichot.

Przypomniałem sobie też jej reakcję, kiedy usiadłem obok. Bała się, że ją skrzywdzę jak mój ojciec i wujek. Nie mogłem tego zrozumieć, dlaczego robili takie rzeczy bezbronnym dziewczynom. Przecież one nie były niczemu winne. Czy przez to, że ich rodziny mieli porachunki z moim ojcem, musiały przechodzić taki koszmar?

Niejednokrotnie zastanawiałem się, czy na pewno nie podmienili mnie w szpitalu, albo czy nie jestem adoptowany. Patrząc na zachowanie Nathana i moje, w ogóle nie przypominaliśmy ojca i syna. Nawet z wyglądu nie byliśmy podobni. On - łysy, wysoki, napakowany. Ja - brunet z bujną grzywką zaczesaną do góry, wysoki, lecz nie tak bardzo jak ojciec, z lekkim zarysem mięśni.

O naszych charakterach nie było warto nawet wspominać.

Przed oczami ukazała mi się twarz Mii. Szybko odgoniłem ją od siebie, nie chciałem, żeby zajmowała cały mój czas i moje myśli. Pomimo wszystko, współczułem jej. Żałowałem, że nie mogłem jej jakoś pomóc. Nie mogłem przeciwstawić się ojcu.

Szybkim krokiem udałem się do salonu, gdzie siedzieli bliźniacy, pili piwo i oglądali jakiś mecz. Ludzie na ulicy nie byli w stanie ich od siebie odróżnić. Twierdzili, że są identyczni. Ci, którzy znali ich bliżej, widzieli różnice. A ja w szczególności. Po pierwsze, wujek był troszkę niższy od ojca, po drugie, Nathan miał tatuaż na palcu u lewej dłoni, przedstawiający płomień. Nie wiem co on oznacza. Po trzecie, to był mój ojciec i pewne różnice się po prostu dostrzegało.

Tato odwrócił twarz w moją stronę. Otworzył usta, wiedziałem, że chce coś powiedzieć.

- Zaniosłeś jej kolację? Jakoś długo cię nie było. Już ją zerżnąłeś? - uniósł lewą brew do góry

- Przestań - warknąłem i odruchowo zacisnąłem ręce w pięści. Czułem, jak krótkie paznokcie wbijają mi się w skórę

- No już nie zgrywaj takiego świętoszka, wiem że masz ochotę na tę blondi - oboje szyderczo się zaśmiali

Spojrzałem tylko na nich z pogardą i poszedłem na górę do swojego pokoju.

Leżąc na łóżku, zastanawiałem się, dlaczego oni to robią. Jak ona musi się czuć, kiedy obcy mężczyźni z nią współżyją i to bez jej zgody. Przecież to takie niewinne stworzenie. Musiałem coś zrobić.

*Mia*

Leżałam już w łóżku i myślałam o Cameronie. Był nieziemsko przystojny. Jego bujna brązowa grzywka i oczy tego samego koloru dodawały mu takiego uroku! Byłam zdziwiona jego reakcją, kiedy się zapytałam, czy on też przyszedł mnie zgwałcić. I jeszcze to, co powiedział, "oni znowu to zrobili", nie dawało mi spokoju. Nie wiedział, że mnie gwałcą? Robili to wcześniej innym dziewczynom? Miałam tysiące myśli w głowie, ale bez odpowiedzi. Jednocześnie mnie to wszystko ciekawiło i przerażało. To drugie zdecydowanie bardziej.

Z tyloma pytaniami pozostawionymi bez odpowiedzi zasnęłam.

*

Spojrzałam na zegarek - osiemnaście minut po trzeciej, a już nie spałam.

Strasznie chciało mi się siku. Wstałam i załatwiłam swoją potrzebę, następnie umyłam ręce i szybko wskoczyłam pod kołdrę. Nie chciało mi się jednak już spać. Stanęłam na łóżku i wyjrzałam przez okno. Szczerze mówiąc - wcześniej jeszcze tego nie robiłam. Chciałam zobaczyć jak wygląda okolica, w której się znajduję. Byłam również ciekawa i zarazem smutna, dlaczego żaden z sąsiadów mnie nie usłyszał, przecież wystarczająco głośno krzyczałam. Ta myśl była przygnębiająca.

Wyjrzałam przez okno, na którego zewnętrznej stronie wisiały kraty.

Dobrze się przygotowali, żebym nie uciekła - pomyślałam

Było jeszcze zbyt wcześnie i na dworze panowała zupełna ciemność. Wtedy usłyszałam, jak ktoś przekręcił klucz i drzwi wejściowe do mojego pokoju leciutko zaskrzypiały, co oznaczało, że ktoś przez nie wchodził.

Momentalnie się wystraszyłam. W głowie miałam już najczarniejsze scenariusze. Serce zaczęło bić jak szalone. Ktoś mógłby pomyśleć, że miałam stan przedzawałowy. Dłonie miałam tak spocone, jakbym dopiero co wyciągnęła je z wody. Poczułam spływającą kropelkę potu po plecach. Oddech miałam przyspieszony i nierówny.

Mój "gość" wchodził powoli i ostrożnie, nie chcąc narobić przy tym hałasu.

- Cześć, Mia. Przepraszam, jeśli cię wystraszyłem. - to był tylko Cameron, kamień spadł mi z serca

- Witaj - chłopak zapalił lampkę nocną stojącą na biurku - Tak, trochę się wystraszyłam. A co ty tu robisz? Czemu nie śpisz? - zasypałam go pytaniami

- Nie mogłem spać i pomyślałem, że zajrzę do ciebie. Miałem cichą nadzieję, że też nie będziesz spała - brunet uśmiechnął się szeroko, pokazując tym samym rząd śnieżnobiałych zębów

- Obudziłam się, bo musiałam siku. - chłopak cicho zachichotał, a u mnie na twarzy uformował się lekki uśmiech

Pomiędzy nami zapanowała niezręczna cisza. Właśnie wtedy do głowy wpadło mi jedno nurtujące mnie od dawna pytanie.

- Cameron - odczekałam chwilę, myśląc, jak to dobrze ująć. - Gdzie ja jestem? - nic lepszego nie wymyśliłam.

Widziałam, że brązowooki zaczął się nerwowo rozglądać po pokoju, jakby chciał uniknąć odpowiedzi. Nie chciałam naciskać, dlatego cierpliwie czekałam na słowa, które niebawem miały rozwiać wszystkie wątpliwości.

- W domku za miastem.

- Za jakim miastem?

- Za.. - zamknął oczy i wciągnął powietrze - za Los Angeles.

- Słucham?! To nie jesteśmy w Californi? - nie wierzyłam w to, co niedawno usłyszałam.

- Nie, jesteśmy dwadzieścia kilometrów od Los Angeles.

Opadłam głową na poduszkę i zamknęłam oczy. W tamtej chwili uświadomiłam sobie, że moje szanse na ucieczkę były zerowe. Nie dość, że nie znałam Los Angeles, to jeszcze byłam na jakimś zadupiu dwadzieścia kilometrów od głównego miasta. No super. Spełnienie moich marzeń.

- Wiesz co, chyba będę się zbierał, bo jak mnie tu zobaczą, to nie będzie kolorowo. I jak coś, to wcale mnie tu nie było, a ty spałaś grzecznie całą noc. - głos bruneta przywrócił mnie do rzeczywistości.

- A kto u mnie był? Przecież śpię - przykryłam się kołdrą i zamknęłam kurczowo oczy, tym samym rozbawiając chłopaka

- Dobranoc, głuptasie.

- Dobranoc, Cam.

Nie wiedząc kiedy, zasnęłam.

Bojąc się jutraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz