20. Zakończenie

10.1K 237 150
                                    

Ważne pytanie pod rozdziałem!

Zapukałam lekko w drzwi. Po chwili uchyliły się, a za nimi ujrzałam Selenę. Rzuciła mi się na szyję i zaczęła płakać. Przedstawiłam jej Camerona. Oboje weszliśmy do środka i usiedliśmy w salonie.

- Co ci się stało? Dlaczego masz posiniaczoną twarz i rozciętą wargę? Myślałam, że już nigdy cię nie zobaczę. Mia, tak się cieszę, że wróciłaś. - mówiła przez łzy dziewczyna.

Opowiedziałam jej całą historię, która mnie spotkała i również dałam popłynąć łzom.

- Selena, co z moim tatą? Co się z nim stało po.. śmierci? - Cameron objął mnie ramieniem, dodając mi otuchy.

- Razem z moim tatą urządziliśmy mu pogrzeb i zajęliśmy się wszystkimi sprawami związanymi z pochówkiem. Nie martw się. - uśmiechnęła się lekko moja przyjaciółka.

- Dziękuję. Oddam ci za wszystko pieniądze jak tylko się trochę ogarnę, mam swoje konto.

- Daj spokój, nie myśl teraz o tym. Najważniejsze, że żyjesz. - jeszcze raz znalazłam się w ramionach przyjaciółki.

Po długiej rozmowie postanowiliśmy pójść do mojego domu. Czułam lęk w momencie, kiedy otwierałam drzwi. Wiedziałam, że już nic mi nie grozi, jednak wewnętrzny niepokój wciąż mi się udzielał.

Cameron złapał mnie za rękę, aby dodać mi otuchy.

- Spokojnie, jestem przy tobie.

Przytuliłam się do niego i cicho wyszeptałam:

- Dziękuję.

Udałam się do mojego pokoju na piętrze, wszystko leżało na swoim miejscu. Cały dom zastałam w takim stanie, w jakim widziałam go ostatni raz - przed porwaniem. Byłam strasznie zmęczona.

- Cam, idę do łazienki wziąć prysznic. Jak chcesz, to na dole jest drugi. - powiedziałam do chłopaka.

- Dobrze, chyba skorzystam.

Ruszyłam do pomieszczenia i weszłam pod ogromny prysznic ze szklaną szybą. Odkręciłam ciepłą wodę i pozwoliłam przyjemnym strumieniom powoli spływać po moim ciele. Rozejrzałam się wokół, widząc drogie i modne wyposażenie łazienkowe dotarło do mnie, że moi porywacze jednak mówili prawdę. Wciąż nie mogłam zaakceptować wiadomości, że mój ukochany tatuś robił z innymi dziewczynami te same rzeczy, co Nathan i Mike ze mną. Jak on mógł zabić lub zgwałcić kogoś, a później jak gdybym nic się nie stało, przyjść do mnie i się przytulić. Na samą myśl żołądek mi się ścisnął i wnętrzności podeszły do gardła. Odgoniłam od siebie nieprzyjemne obrazy i zaczęłam dokładnie szorować ciało. Umyłam głowę i wychodząc spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem. Nie wzięłam ze sobą piżamy, dlatego udałam się do swojego pokoju. Otwierając drzwi zastałam w nim bruneta.

Stał przodem do mnie, jego idealnie wyrzeźbiony brzuch i niesfornie ułożone włosy tworzyły piękny widok. Jednak nie myślałam o nim jako partnerze seksualnym, a jako o prywatnym ochroniarzu i kimś, przy kim czułam się bezpieczna.

Chłopak na mój widok zasłonił dłonią oczy.

- Przepraszam, nie wiedziałem, że tu wejdziesz. - mówił zażenowany.

- Spokojnie, możesz zabrać rękę. Przecież nie jestem naga. - cicho się zaśmiałam - Chcesz jakąś koszulkę po moim tacie?

- Jeśli to nie problem, to poproszę.

Udałam się do pokoju obok i wyciągnęłam szarą koszulkę. Wzięłam również drugą taką samą dla siebie. Nie miałam ochoty spać w swoim komplecie. Ubrałam się korzystając z sytuacji, że w pomieszczeniu byłam sama. Następnie udałam się z powrotem do mojego pokoju i wręczyłam koszulkę Cameronowi.

- O, dzisiaj mamy takie same piżamy. - uśmiechnął się niebieskooki.

- No, tak wyszło. - również odwzajemniłam uśmiech.

Zegarek wybijał godzinę drugą w nocy. Byłam wykończona. Oboje położyliśmy się do mojego łóżka i szczelnie przykryliśmy kołdrą. Położyłam głowę na klatce piersiowej mojego tymczasowego lokatora. Mimo że nie widziałam jego twarzy z powodu ciemności panującej w pokoju, byłam przekonana, że się uśmiechał.

- Przy tobie czuję się taka bezpieczna. - wymamrotałam sennym głosem.

- Śpij dobrze, malutka. - pocałował mnie w czoło.

Leżąc, zastanawiałam się czy mogłabym spędzić resztę życia z tym cudownym, opiekuńczym chłopakiem. Czy coś do niego czułam? Z takimi pytaniami zasnęłam.

Obudziły mnie jasne promienie słoneczne wpadające przez okno. Czułam ciężar spoczywający na moim brzuchu. Obróciłam głowę w drugą stronę i ujrzałam rękę Camerona przerzuconą przez moją talię. Widok był nieziemsko uroczy. Rozglądając się po pomieszczeniu powoli docierał do mnie fakt, że w końcu byłam wolna. Uszczypnęłam się dla pewności w rękę, czy to na pewno nie jest piękny sen, ale poczułam lekkie pieczenie w okolicy łokcia. Byłam szczęśliwa, że udało mi się wygrać walkę o życie, bo ta zdecydowanie do takiej należała.

Mając lepszy humor niż we wszystkie poprzednie dni, powoli uwalniałam się z uchwytu bruneta. Delikatnie ściągnęłam z siebie jego rękę w taki sposób, aby go nie zbudzić. Udałam się do łazienki i wykonałam poranną rutynę. Na twarz nałożyłam lekki makijaż. Chciałam zjeść śniadanie, ale wszystkie produkty spożywcze były zepsute i spleśniałe. Udałam się więc do pokoju i wyciągnęłam ciuchy. Włożyłam na siebie czarne rurki z wysokim stanem i białą bluzę z kapturem wkładaną przez głowę. W tamtym momencie z zimowego snu wybudził się chłopak.

- Dzień dobry, jak się spało? - zapytał, rozciągając się.

- Dzień dobry, z tobą spało mi się wyśmienicie. A ty się wyspałeś? - zapytałam z lekkim rozbawieniem w głosie.

- A nie narzekam, chociaż strasznie się rozpychasz. - zaśmiał się niebieskooki, rzuciłam w niego poduszką i również mu zawtórowałam.

- Pomyślałam, że może odwiedzimy dzisiaj mojego tatę na cmentarzu?

- Pewnie, czemu nie.

*

Mijaliśmy groby zmarłych osób, kierując się ku wyjściu. Po przekroczeniu bramy cmentarnej usłyszałam dźwięk, który kochałam. Moim marzeniem było mieć motocykl. Nawet jako mała dziewczynka zawsze powtarzałam, że będę jeździła ścigaczem. Dźwięk zbliżał się do nas, w końcu kilka metrów przed nami zatrzymał się mężczyzna w kasku i zza pleców wyciągnął dłoń z pistoletem skierowaną prosto w Camerona. Zamarłam. W moich oczu mimowolnie zebrały się łzy.

- Od nas nigdy się nie uwolnisz, pamiętaj. - powiedział mężczyzna i pociągnął za spust. Schował broń do kieszeni i odjechał.

Spojrzałam na chłopaka, leżał na trawie i trzymał rękę na sercu. Jego koszulka była cała we krwi, po palcach również spływała czerwona ciecz. Zanim zamknął na zawsze oczy, wypowiedział swoje dwa ostatnie słowa: "kocham cię" i skonał.

Nie wierzyłam w to, co się właśnie stało. Zaczęłam łapać szybko oddech, brakowało mi powietrza. W oczach zrobiło mi się ciemno i nic nie widziałam. Mrugałam kilka razy, aby złapać ostrość. Uklękłam na kolana obok ciała mężczyzny i wyszeptałam: "ja ciebie też". Zakręciło mi się w głowie i padłam na nieżyjącego już Camerona. Nic więcej nie pamiętałam.

-------------------------

Cześć kochani! Był to już ostatni rozdział mojej książki, mam nadzieję, że Wam się spodobał.
W komentarzach możecie pisać co sądzicie o całym opowiadaniu. Z góry dziękuję za każdy oddany głos. A szczególne podziękowania należą się xxxMADAxxx. Już ona wie za co.

Vverka 😘

Bojąc się jutraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz